– To była bardzo prestiżowa szkoła. Uczyła nas kadra wyszkolonych artystów cyrkowych i byłych sportowców z Warszawy. Mieliśmy zajęcia z gimnastyki, żonglerki, ekwilibrystyki, clownady i baletu. Mieszkaliśmy w internacie i ćwiczyliśmy od rana do wieczora – opowiada artysta, który po dwóch latach nauki otrzymał dyplom aktora cyrkowego w woltyżerce na koniu. Dzięki istniejącemu przy studium impresariatowi, podobnie jak wielu innych adeptów szkoły, szybko znalazł pracę.
REKLAMA
REKLAMA