Świadomość ekologiczna budowana małymi kroczkami
Przed niemal rokiem na łamach „Nowin Raciborskich” informowaliśmy o inicjatywie sołectwa Krowiarki w gminie Pietrowice Wielkie, gdzie tamtejsza rada uruchomiła dla mieszkańców program dotacyjny do zbiorników zatrzymujących deszczówkę. Do tematu wracamy i pytamy, jakim zainteresowaniem cieszyła się akcja.
Ważne wsparcie
Sołectwo zaplanowało przeznaczyć na to działanie 5 tys. złotych. To środki, które rada wygospodarowała na przestrzeni 2019 roku. Po pomoc mogło więc sięgnąć 50 mieszkańców, przy czym dane gospodarstwo mogło liczyć na refinansowanie tylko raz. Wydaje się, że tego typu działania powinny być propagowane na szerszą skalę. Choć został uruchomiony rządowy program „Moja Woda”, wsparcie mogłoby pojawić się również z ramienia samorządów, co umacniałoby kierunek ochrony zasobów wodnych oraz minimalizację zjawiska suszy w Polsce.
Krowiarki zdecydowały się na taki krok, aby budować w lokalnej społeczności świadomość ekologiczną. Rada sołecka ustaliła, że zbiorniki przeznaczone do zbierania wody muszą być solidne i nie mniejsze niż 300 l, choć nie musiały być nowe; ważne, by nie były po produktach ropopochodnych. I tak po zgłoszeniu mieszkańca o chęci udziału w programie, dwuosobowa komisja spotykała się z nim i dokonywała oględzin miejsca, gdzie ma stanąć zbiornik. Po przygotowaniu instalacji komisja ponownie odwiedzała mieszkańca i sprawdzała, czy wszystko zostało wykonane zgodnie z regulaminem. Kiedy wszystko się zgadzało, wręczane było 100 złotych.
Aleksander Bulak, który skorzystał z programu, dostrzegał w rozmowie z nami, że jemu najbardziej spodobała się prostota otrzymania wsparcia finansowego. – Może kwota, na którą mogą liczyć mieszkańcy, nie jest duża. Jednak pokrywa m.in. zakup rur, które są potrzebne do połączenia np. rynny z pojemnikiem – oceniał. I jak wyjaśniał, nie był to pierwszy zbiornik na wodę, który pojawił się na swojej posesji. Natomiast ten, który zamontował w ramach programu, dawniej był 500-litrowym bojlerem. Zebraną w ten sposób wodą podlewa swój przydomowy ogródek warzywny. Szacował, że wcześniej, kiedy nie miał zbiorników na deszczówkę i musiał korzystać z wodociągów, jego rachunki wzrastały o około 30 złotych miesięcznie.
Rosnąca świadomość
Paulina Widok, sołtys Krowiarek podsumowuje, że program na terenie sołectwa trwał kilka miesięcy. – Początkowo spodziewaliśmy się większego odzewu ze strony mieszkańców. Ostatecznie zgłosiło się 18 osób. Jednak inna liczba, niż ta, którą zakładaliśmy, nie wynika z ignorancji czy nieświadomości mieszkańców. Wręcz przeciwnie, okazało się, że większość osób tego typu zbiorniki ma – tłumaczy pani sołtys. Z programu skorzystali natomiast ci, którzy jeszcze takich zbiorników nie posiadali, bądź osoby, które chciały ulokować na swojej posesji kolejny. – Bądź co bądź jednak skorzystało prawie 20 gospodarstw, to około 10 procent wioski – wylicza sołtys.
Zdaniem Pauliny Widok, inicjatywa miała bezpośrednie przełożenie na zwiększenie świadomości ekologicznej wśród mieszkańców. Wyjaśnia, że po jego zakończeniu zgłaszały się jeszcze chętne osoby do przystąpienia, jednak wówczas rada sołecka przeznaczyła wolne środki na inne działania. – Czy ruszymy w tym roku z podobnym programem? Zobaczymy, jeszcze z radą sołecką nie rozmawialiśmy o tym – odpowiada pani sołtys.
Paulina Widok mówi nam, że tego typu działanie, to jeden z małych kroczków, które wykonuje sołectwo. – Być może jestem postrzegana, jako sołtys, który mocno prze w ekologię. Jednak każdy sołtys ma swoją funkcję w społeczeństwie, w swojej wiosce. Moi poprzednicy wykonali tutaj bardzo dużo pracy. Pan Zdzisław Kozub, który był kilka kadencji sołtysem, wykonał ogrom prac przy „Zielonym Centrum” – to głównie dzięki jego zasłudze to miejsce zostało przywrócone do funkcjonowania. Później kolejna pani sołtys (Gizela Kowacz – przyp. red), która to miejsce doszlifowała. Zrobili swoje, ja nie będę poprawiać, bo nie ma czego. Oczywiście oprócz „Zielonego Centrum” podjęli wiele innych inicjatyw. My teraz wyszliśmy troszkę w innym kierunku – patrząc nie tylko na wieś, ale i poza nią. Przykładem są nasadzenia śródpolne – chcemy urozmaicić bioróżnorodność wokół nas – tłumaczy.
W rozmowie z panią sołtys, dostrzegamy, że takie myślenie pokazuje, jak zmienia się Polska wieś. Paulina Widok odpowiedziała nam, że kiedyś wioska kojarzyła się głównie z rolnictwem, a obecnie staje się m.in. miejscem wytchnienia od zgiełku miasta. Nawiązuje m.in. do scalania gruntów, realizowanego przez samorząd powiatowy przy wsparciu gminnego. Jego celem była poprawa struktury obszarowej gospodarstw rolnych poprzez likwidację szachownicy gruntów, zaprojektowanie działek o regularnym kształcie odpowiadającym wymaganiom ich racjonalnego rolniczego użytkowania oraz wytyczenie i urządzenie funkcjonalnej sieci dróg dojazdowych do gruntów rolnych. I to właśnie z powstałych dróg często korzystają mieszkańcy, spacerując nimi, czy jeżdżąc rowerem. – Kiedyś w ogóle tego nie było, by ktoś spacerował sobie dookoła wioski. Teraz jest to popularne – nadmienia, argumentując, że dlatego tak ważne są nasadzenia śródpolne, by ludzie w trakcie spacerów mogli schronić się czasowo przed żarzącym słońcem.
(mad)