Czy reżyserzy z Hollywod wezmą się za śląski kryminał rodem z Pszowa?
- „Silesia Noir”, debiutancka powieść Marcina Szewczyka, jest kolejnym prztyczkiem w nos dla wszystkich wątpiących, czy śląszczyzna nadaje się do pisania o sprawach abstrakcyjnych, o uczuciach wyższych, czy o poważnych sprawach - pisze dr Anna Miszta, pracownik Instytutu Języka Polskiego Polskiej Akademii Nauk.
Czarny kryminał, w którym trup ściele się gęsto, z wykorzystaniem znanego w literaturze, mimo to wciąż z powodzeniem wykorzystywanego zabiegu stylistycznego, jakim jest retrospekcja wydarzeń, trzyma w napięciu do ostatniego rozdziału. Ślązacy z pewnością docenią również kunszt językowy autora, który uważnie dobiera słownictwo, nie przesadzając z germanizmami z jednej strony, z drugiej zaś – nie bojąc się oryginalnych porównań czy metafor, nawiązujących do słów – kluczy kojarzonych z Górnym Śląskiem. Prosty zapis ortograficzny ułatwia odbiór, jednocześnie nie zaciemniając śląszczyzny w powieści. Zamglony, pełen mrocznych tajemnic Rybnik z 1927 roku opisany na kartach powieści i uzupełniony klimatycznymi fotografiami stanowi dodatkową atrakcję dla górnośląskiego odbiorcy.
Jako językoznawca nie mogę nie docenić barwnych opisów postaci i wspaniale indywidualizowanych dialogów, jako nałogowa czytelniczka kryminałów również z zaciekawieniem śledziłam fabułę i kolejne postępy w śledztwie prowadzonym na własną rękę przez Hermana Foxa, śląskiego Jamesa Bonda po przejściach, i odkrywanie kolejnych tajemnic sprzed lat przy jednoczesnym rozrachunku z duchami przeszłości.
Tam, gdzie miłość łączy się z nienawiścią, a uprzedzenia etniczne mieszają z chęcią zemsty, z pewnością pojawia się potencjał do popełnienia zbrodni. Motyw posyłania ofiarom karteczek z fragmentami rymowanki „Entliczek pentliczek” mrozi krew w żyłach, zwłaszcza, gdy zestawi się ten fakt ze współczesną popularnością dziecięcej wyliczanki. Bohaterowie „Silesia Noir” są gotowi do przeniesienia na wielki ekran (postać Sztefki według mnie autor wzorował na Grecie Garbo), a scenariusz na podstawie powieści z pewnością zainteresowałby niejednego hollywódzkiego reżysera.
Anna Miszta
Tytuł Czy reżyserzy z Hollywod wezmą się za śląski kryminał rodem z Pszowa? od redakcji.
dr Anna Miszta urodziła się w 1983 roku w Wodzisławiu Śląskim. W 2007 roku obroniła z wyróżnieniem pracę magisterską pt. Językowy obraz Górnego Śląska w reklamie radiowej. W 2008 roku rozpoczęła studia doktoranckie na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, które ukończyła w 2014 roku. Stopień doktora uzyskała broniąc rozprawy pt. Językowo-kulturowy a tekstowy obraz Ślązaka i Ślązaczki we współczesnych piosenkach śląskich, przygotowanej pod kierunkiem prof. dr hab. Haliny Kurek (za: www.ijp-pan.krakow.pl).
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
@buahahah, nawet się nie wysiliłeś, żeby przeczytać krótkiego artykułu. Jak byk pisze- Rybnik 1927r
Za mądry to ty widać nie jesteś
Następny nawiedzony pszowik... pewnie cała akcja książki dzieje się na pszowskim "rynku" :D