Jak moja Gmina skutecznie wybiła mi z głowy troskę o środowisko i selektywną zbiórkę odpadów
- Mieszkam w ładnej wsi w Gminie, która reklamuje się jako „atrakcyjna turystycznie, bo zalesiona…” Mieszkam w miejscu otoczonym szczelnie drzewami, które sąsiaduje z działkami należącymi do Gminy również gęsto otoczonymi drzewami liściastymi - pisze do nas czytelniczka.
I tu zaczyna się właściwa historia: te drzewa tracą swoje liście jesienią, dla ścisłości w listopadzie. Więc gdy już przemaszerujemy z rodziną w uroczym pochodzie za Świętym Marcinem w przeddzień narodowego święta, to zaraz po Mszy św. w intencji Ojczyzny i sprawujących władzę rodzinnie grabimy te liście. Tradycyjnie z naszej ćwierci włości prywatnych i gminnych tych liści uzbiera się dobrze powyżej 30 (słownie trzydziestu worków). I do tej chwili nie było problemów, zgłaszało się odpowiednim służbom, że liście w workach są, owe służby przyjeżdżały wielkim żółtopomarańczowym pojazdem i zabierały owoc pracy mojej rodziny i sąsiadów także. Tej jesieni jednak coś się zmieniło. W mądrym regulaminie autorstwa Radnych tej przyrodniczej Gminy powstało ograniczenie; za każdym wywozem zabiorą jedynie 5 (pięć) worków, a nagrabiliśmy 33, wywóz raz na miesiąc, to ostatnie worki będą odebrane w maju…
Nadszedł dzień odbioru odpadów biodegradowalnych, zadzwoniłam i zgłosiłam, ale, o dziwo, worki jak stały tak stoją (moje i sąsiada także). Świat wymyślił telefony, już wiemy, że nasze worki miały zły kolor: moje niebieskie sąsiada zielone… Panowie nie mogli ich zabrać, bo niebieskie są przecież na papier, a oni w tym dniu liście, prawda. Prawda! w ustawie tak jest, ale jeszcze w czerwcu Panowie brali niebieskie i nie robili problemów. Liście wożone są do PSZOK w Knurowie, byłam tam służbowo na uroczej wycieczce, wróciłam zachwycona systemowym postępowaniem z odpadami, to zadzwonię do cenionej firmy. Pani poinstruowała mnie, że im, w PSZOK w Knurowie, niebieski kolor worków nie wadzi, wystarczy na nich napisać, ze zawierają liście, czyli odpad biodegradowalny, tej informacji mieszkańcy leśnej Gminy już nie mieli, a szkoda.
Dzwonię zatem do odpowiedniej komórki w Gminie, tam dowiaduję się kto stworzył regulamin oraz że do grudnia można też pakować liście do worków czarnych, do niebieskich nie. W wiejskim sklepie ”u Chińczyka” byłam dwa razy – liście obficie plonowały, ale worki do nabycia były tylko niebieskie. Okazało się, że obrałam złą strategię: należało najpierw zainwestować czas w poszukiwania worków brązowych, następnie w magiczny sposób wiedzieć, ile ich napełnię i zainwestować pieniądze w te worki i tzw. „darmowy wywóz odpadów selektywnie zbieranych” w moim wypadku to 33 zł. Jeśli przepakuję je do brązowych, to kolejne 33 zł, co w sumie daje 66 zł. Czy nie taniej jest je spalić? No, ale szkoda tego tlenu z atmosfery, który pochłonie owo spalanie.
Od lat uczę młodych ludzi, że należy sprzątać świat, dbać o środowisko, chronić zasoby przyrody, zbierać nakrętki i baterie. Przed laty segregacja odpadów niemal stała się moją „nową religią” – myłam te kubeczki po jogurcie, płukałam te kartoniki po maślance itd. - jaką lekcję otrzymałam od mojej leśnej Gminy?
Otrzymałam, a i owszem, test wytrzymałości mojego ciśnieniomierza, darmowe oczyszczanie żył ze złogów cholesterolowych, a może i coś na kształt koronarografii za friko, a nie, za 33 złote przecież…
Dziękuję Ci, moja leśna Gmino.
DK (dane do wiadomości redakcji)
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
samo życie , takich pomyleńców to należy zebrać do worków i u.......ć !!!
Płukanie kartoników i kubeczków po jogurtach...a gdzie oszczędzanie wody, której mamy co raz mniej? A co zrobić z liśćmi orzecha? Nie można ich kompostować!!! A jak się odda do PSZOKA to dają to na ogólny kompostownik i potem sprzedawać będą jako dobry produkt !!!
Liście na wsi to się kompostuje, a nie zbiera do plastikowych (!) worków. Czy świat już rzeczywiście stanął na głowie, żeby zbieranie i wywożenie gdzieś liści z drzew (worki, paliwo, energia itd.) było działaniem proekologicznym. Ludzie, opamiętajcie się! A dodatkowo (w formie bonusu) informuję, że właśnie odpady zielone w bardzo dużym stopniu podnoszą koszt gospodarki śmieciowej.
Właśnie, podajcie jaka to gmina, żeby wstyd im było. Inaczej nigdy niczego się nie nauczą!
Powinno się pisać co to za gmina a nie bawić się w partyzantkę !!!!!!!!!!!!!!
Kolor nie powinien decydować.Powinny byc dopuszczone inne worki jeżeli są trudności z zakupem określonego koloru.Napis na worku to chyba nie jest problem a panowie którzy odbierają worki zapewnie nie mają problemu z czytaniem.Więc w czym problem.Spalanie liści to zatruwanie powietrza pyłami zawieszonymi i benzopirenem.
I od razu wiadomo o jaka gmine chodzi,poniewaz jak sie slyszy (i widzi) , to tam zycie mieszkancow jest wyjatkowo utrudniane...