Więcej światła (zanim dojdzie do tragedii)
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie? – pytał retorycznie chór w II części „Dziadów”. Na pytanie o możliwe skutki niedoświetlenia raciborskich ulic i przejść dla pieszych odpowiedź jest prostsza. Jeśli dalej Miasto i Tauron będą „dziadować” to kiedyś dojdzie do tragedii. Niewykluczone zresztą, że już wcześniej dochodziło do wypadków z powodu źle oświetlonych ulic, tylko oficjalnie nie wskazano takiej przyczyny.
W ostatnich dniach czytelnicy portalu Nowiny.pl wskazywali na źle oświetlone ulice (np. Mariańska), gdzie zbyt szybko wyłączane jest oświetlenie (Oświetlenie nie działa, tragedia kwestią czasu), albo na takie, gdzie uszkodzona jest znaczna cześć żarówek (np. Opawska, Nowa, rondo-nerka/Londzina). Rzecznik Urzędu Miasta tłumaczył m.in., że „Włączanie i wyłączanie oświetlenia ulicznego uruchamiane jest dzięki mechanizmowi zegara astronomicznego i związany jest ze wschodami i zachodami słońca”. Tymczasem po pierwsze, system ten nie działa właściwie. Dowód: zdjęcie pokazujące „egipskie ciemności” na Mariańskiej wykonano 6 grudnia o godz. 7.12, w którym to dniu astronomiczny wschód słońca następował dopiero o godzinie 7.31, czyli później niż wyłączanie oświetlenia ulicznego. Po drugie, nawet po teoretycznym wschodzie słońca, warunki atmosferyczne (zachmurzenie, opady, itp.) czasem tak drastycznie pogarszają widoczność, że należałoby na to zareagować niestandardowo, czyli wyłączać oświetlenie później. A po trzecie, są w mieście również takie miejsca, gdzie żarówki wprawdzie świecą, ale tak rachitycznie, że nie spełniają właściwie swych funkcji. Może więc czasem trzeba wymienić wyeksploatowaną żarówkę zanim się spali na amen?
Pan rzecznik obiecuje większą elastyczność Urzędu w sprawie godzin włączania i wyłączania oświetlenia. To cieszy, ale według mnie należałoby pójść dalej i dokonać porządnego przeglądu jego jakości, wraz z identyfikacją potencjalnie najbardziej niebezpiecznych miejsc (np. niedoświetlonych przejść dla pieszych). Może niech panowie prezydenci (w ramach treningu przed półmaratonem) pobiegają trochę bladym świtem po mieście i sami przekonają się, gdzie pilnie potrzeba coś poprawić. Oczywiście taka diagnoza może skutkować dodatkowymi wydatkami, ale jeśli rządzący miastem chcą z czystym sumieniem słuchać dźwięków nowego fortepianu za 200 tys. zł, to proszę i radzę, aby wpierw solidnie pochylili się nad poprawą bezpieczeństwa na raciborskich ulicach.
Bożydar Nosacz
Zobacz pozostałe teksty Bożydara
Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com