List do redakcji: Marzenie mierzone w kilometrach
Ścieżką rowerową z Raciborza do Czech. Czy to możliwe?
Szanowny panie redaktorze,
Chciałem zainteresować Nowiny pomysłem budowy bezpiecznej drogi rowerowej w kierunku Czech po śladzie kolei żelaznej dawnego szlaku Studzienna - Krzanowice. Uprzedzę na wstępie, że nie chcę nawiązywać do tragicznego wypadku rowerzystów, który niedawno miał miejsce za Raciborzem na trasie na Czechy.
Zainteresowanie „bezpiecznymi drogami rowerowymi” dotknęło mnie kilka lat temu, kiedy kolega Andrzej powiedział, kiedyś w pracy, że on sobie radzi, ale z dziećmi za Racibórz rowerami nie ma jak wyjechać. Trzeba posiadać auto, by rowery wywieść na Rudy Raciborskie lub na Czechy. Potem z córką może bezpiecznie podróżować na rowerze.
Sam dopiero niedawno przesiadłem się z auta na rower. Ewolucja odwrotna niż u zacnego kolegi reżysera Adriana (Szczypińskiego – przyp. red.). Zbieram teraz od znajomych złote rady jak i którędy jeździć po Raciborzu i którędy bezpiecznie wyjechać z miasta na rowerze. Może to opowieść na inny czas. Wszyscy czekamy na trasę rowerową do Łężczoka od Kanału Ulgi. Potem to już tylko kwestia wytrwałości, by poprzez Lasy Nadleśnictwa w Rudach dojechać nawet do Trynku w Gliwicach.
Osiem godzin marszu
Mnie, ale nie jestem odosobniony, interesuje bezpieczne dostanie się na czeskie trasy rowerowe. Można polami przez Studzienną i dalej na Chuchelną. Tu można zakończyć mój wywód o bezpiecznych rowerowych trasach, zaprzestać snucia marzeń i drażnienia poczciwych urzędników.
Niedawno dostałem rower. Zanim jednak kochająca żona mnie nim obdarowała, wybrałem się pieszo do Opawy. Niecałe 8 godzin marszu. Cudowna trasa. Wróciłem jednak do Raciborza... pociągiem. Za 30 koron dojechałem z Opawy do Chuchelnej, a potem miałem umówiony z szwagrem transport. Rodzina to jednak podstawa. Między Chuchelną, a Krzanowicami do końca ostatniej wielkiej wojny kursowały pociągi. Potem rozebrano 2 km torów i umarło kolejowe połączenie między Raciborzem, a Opawą. Pociągi na trasie Racibórz - Krzanowice przestały kursować jakieś 24 lata temu.
Osobiście bym chciał, by ta linia kolejowa ożyła. Nawet zrobiłem mały rekonesans, by sprawdzić stan torów. Są miejsca, gdzie torów nie widać, bo wyrosły bujne trawy i krzewy, a są miejsca gdzie torów już nie ma, bo inne czynniki zaopiekowały się szynami. Więc zrobienie tutaj atrakcji turystycznej z drezynami rowerowymi nie ma sensu. Jakieś tam plany miały miejsce.
Tym sposobem moją opowieść o trasach rowerowych i kolei na odcinku Racibórz - Opawa spięła drezyna rowerowa, a bardziej upraszając rower na torach. Jeżeli torów nie ma to zostaje rower i wybudowanie ścieżki rowerowej po śladzie linii kolejowej nr 193. Robi się przyjemna, wypoziomowana, z dala od ruchu samochodowego, droga rowerowa. Bezpieczna rekreacja na pograniczu. Dojazd do pracy i szkół w Raciborzu dla Krzanowic, chociaż i w drugą stronę jeździ się po to samo.
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Ludzie
Radny Powiatu Raciborskiego.
Pomysł zacny.
Ale Panie Wierzbicki.. co robił Pan i Pana koleżanki i koledzy z rady powiatu?
Mieliście 5 lat czasu zacząć coś działać.
Teraz idą wybory i radni się budzą.
W powiecie, w mieście.
I tak jest co 5 lat.
Pewnie są jakieś Transgraniczne Projekty Unijne.
Warto spróbować ;)