Jaja za anonimy, czyli nieustające walentynki
„Ja to się dziwię tym baranom, co stoją parę godzin w korku do Zakopca, żeby wrzucić na fejsa, że walentynki świętowali na Krupówkach, w smogu i stadzie innych baranów, którzy jeszcze covida mogą człowiekowi sprzedać” – taką „złotą myślą” mój szwagier przypomniał mi boleśnie, że znów nie uczciłem „święta zakochanych”. Na szczęście otworzyłem internety i wyczytałem, że walentynkowe figle-migle to my w Raciborzu mamy przez cały rok, więc nie ma co Zakopanemu zazdrościć. Smog zresztą też mamy własny, wcale nie gorszy. No, ale do rzeczy…
Jaja za anonimy
Dzięki zbiorowi zwyczajów walentynkowych skompletowanemu przez Polską Agencję Prasową dowiedziałem się na przykład, że pisanie anonimowych liścików to zwyczaj walentynkowy w Danii. W raciborskim samorządzie od czasu do czasu ten zwyczaj odżywa. Najgłośniejszy anonim tej kadencji to donos na szefa Przedsiębiorstwa Komunalnego, a trochę starszy to paszkwil na dyrektora szpitala. W duńskim oryginale ów zwyczaj wygląda tak, że swoim ukochanym wysyła się żartobliwe, rymowane liściki, napisane na ozdobnie wycinanej kartce papieru. Tradycyjnie nadawca się nie podpisuje, tylko stawia tyle kropek, ile jest liter w jego imieniu i nazwisku. Jeśli odbiorca odgadnie, kto wysłał list, dostaje na Wielkanoc czekoladowe jajko. Odbiorcy, a zwłaszcza bohaterowie raciborskich anonimów mieli wprawdzie podejrzenia, kto jest ich autorem, ale publicznie żadne nazwisko nie padło. Za to „jaja” owszem, były, z tym, że nie czekoladowe, ale słowne. Np. kiedy rady miasta i powiatu debatowały nad anonimami. Po szczegóły odsyłam do wyszukiwarki na portalu nowiny.pl
Miłosne loterie
We Francji nazywano tak spotkania, podczas których mężczyźni i kobiety przebywali w dwóch osobnych sąsiadujących ze sobą budynkach, losowali imiona wybranków i nawoływali się wzajemnie. Mężczyźni, którzy nie byli zadowoleni ze swoich partnerek, mogli je zmienić. Z kolei kobiety, które zostały bez pary, gromadziły się wspólnie przy ognisku, paliły wizerunki mężczyzn, którzy kiedykolwiek zrobili im krzywdę oraz wykrzykiwały obelgi pod adresem płci przeciwnej. Ponieważ te imprezy często wymykały się spod kontroli, zostały zakazane przez władze. Widzicie jakieś podobieństwa opisanych igraszek do przetasowań kadrowych i pyskówek w naszych samorządach? W każdym razie w radzie miasta Raciborza chyba jesteśmy już na etapie wymykania się sytuacji spod kontroli…
Miłość i pieniądze
Jak wynika z opublikowanych w okolicy walentynek raportów Krajowego Rejestru Długów oraz „European Consumer Payment Report 2020” pieniądze (w uproszczeniu) cementują związki dużo silniej niż uczucie. W kontekście ostatniej debaty budżetowej w radzie miasta, w której nad rozumem dominowały uczucia i emocje, uznałbym, że ta ewidentnie przygnębiająca wiadomość daje też równocześnie jakąś nadzieję.
Zobacz pozostałe teksty Bożydara
Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com
trzeba przyznać,że to właśnie Nowiny kultywują tradycje anonimów,publikując co tydzień anonimowy felieton i wmawiając czytelnikom,że napisał /napisała to postać podająca się za Bożydar Nosacz,
czekamy na następne co tygodniowe anonimy.taka narodowa tradycja.
zgadza się na pewno, że obrady rady przypominają loterię z krzykami, w punkt
Wcześniej anonimy, a teraz podpisuje je 24 radny, tzw ekspert od wszystkiego, co kiedykolwiek powstało, jest lub powstanie. Swoją drogą ciekawy zwyczaj s tym nawoływaniem. Może jakiejś starej szalonej pannie z magistratu jakiś jegomość z biurowca naprzeciwko mógłby ochy i achy posłać
Koalicja Lenk Szukalska robi swoje a mieszkańcy traca.
Jakże prawdziwy obraz raciborskich radnych. Złośliwa koalicja nie patrzy na dobro mieszkańców. Ważne aby być przeciw.