List do redakcji: Na normalność wciąż nie możemy liczyć
Gdy opadły emocje, zaczęłam zastanawiać się nad tym ilu jest takich sąsiadów, znajomych i życzliwych ludzi w Raciborzu, którzy muszą wyręczać służbę zdrowia i czy wystarczy ich dla wszystkich potrzebujących po wypadkach mieszkańców? - pisze raciborzanka.
Szanowna Redakcjo,
Wiele ostatnio pisze się o tym, że po długim okresie walki z koronawirusem służba zdrowia wraca już do normalnego funkcjonowania. Mój przypadek świadczy jednak o tym, że mieszkańcy Raciborza na taką normalność nie mogą liczyć.
W czwartek 8 lipca, jak co wieczór wyszłam na spacer ze swoim psem. Było to około 22.00 wieczorem, gdy na rogu ulicy Żeromskiego i Szczęśliwej, mijając stadion, potknęłam się o wystającą płytkę chodnikową. Upadłam tak nieszczęśliwie, że rozcięłam łuk brwiowy, rozbiłam okulary i stłukłam kolano, targając przy okazji spodnie. Krew zalała mi twarz i niewiele widziałam, ale na szczęście przechodzący obok mężczyzna zatrzymał się, pomógł mi wstać i zadzwonił od razu po pogotowie, czekając razem ze mną dopóki nie przyjedzie. Jestem mu za to bardzo wdzięczna i choć nie znam jego imienia, ani nazwiska, pragnę za pośrednictwem gazety serdecznie mu podziękować. Takie gesty sprawiają, że wciąż wierzę w ludzi, choć przestałam już wierzyć w służbę zdrowia.
Gdy przyjechała karetka, ratownik opatrzył mnie i powiedział, że muszę pojechać do szpitala, bo rana wymaga szycia. Trzeba też sprawdzić czy nie doszło do wstrząśnienia mózgu.
I wtedy dowiedziałam się, że muszę pojechać do Wodzisławia lub Rybnika, bo urazówka w naszym szpitalu jeszcze nie działa. Oni mogę mnie tam oczywiście zawieźć, ale nie mogą na mnie czekać. Podróż do domu muszę sobie zorganizować sama. Nie wiem, czy byłam bardziej zszokowana wypadkiem, czy tym co usłyszałam.
Jestem emerytką i mieszkam z synem, który był wtedy w pracy. Nie miałam ani przy sobie, ani w domu pieniędzy, które wystarczyłyby na zamówienie w nocy taksówki. Dzięki uprzejmości pana, który wezwał karetkę zadzwoniliśmy do syna, a ten zorganizował pomoc sąsiadki. Zawiozła mnie do Wodzisławia, gdzie zszyto ranę, zrobiono tomograf i podano mi zastrzyk przeciwtężcowy. Około czwartej rano byłyśmy z powrotem w domu. Ja położyłam się spać, a ona pojechała na siódmą do pracy. Na drugi dzień, gdy opadły emocje, zaczęłam zastanawiać się nad tym ilu jest takich sąsiadów, znajomych i życzliwych ludzi w Raciborzu, którzy muszą wyręczać służbę zdrowia i czy wystarczy ich dla wszystkich potrzebujących po wypadkach mieszkańców?
Jak to jest, że szpital w Raciborzu leczy chorych na covid, którzy trafiają do nas z okolicznych miast, a nasi mieszkańcy nie mają prawa korzystać z pełnej opieki medycznej, nie tylko u siebie, ale i gdzie indziej?
Dlaczego w sytuacji, gdy nie działa u nas urazówka szpital nie podpisał kompleksowej obsługi dla naszych mieszkańców, którzy po wypadkach trafiają do Rybnika lub Wodzisławia? Jak można oczekiwać od seniora po wypadku, że jakoś sobie sam poradzi? Mam nadzieję, że mój przypadek był odosobniony, bo jeśli nie, to najlepiej chodzić na spacery w towarzystwie zmotoryzowanych, sprawnych i zawsze chętnych do pomocy sąsiadów.
Czesława
Czas pociągnąć do odpowiedzialności tą całą PeOwską klikę, która jest odpowiedzialna za szpital. Dobrze, że za 2 lata wybory. Może ludzie przejrzą na oczy i wybiorą kogoś spoza układu okrągłostołowego PiS-PO
@wodzislawianka01 (46.204. * .248). - ciebie i twoich słów to już nawet komentować nie trzeba. Pamiętaj-życzysz komuś, a do ciebie wraca podwójnie.
List do redakcji może być tylko jednego autora... Przy okazji Panie Marku, dawno nic pan nie napisał
Wstyd by cię było stara babo!Porównujesz człowieka z zajętymi płucami,łapiącego ostatni oddech z otarciem swego kolana i rozcięciem łuku brwiowego?Masz ty równo pod kopułą?Chyba nie wiesz co to ciężki przebieg COVID,ale kto wie,może jeszcze się dowiesz!Poza tym miałaś zaproponowany dowóz do szpitala w Wodzisławiu więc o co chodzi?Pierwsze słyszę,by karetka odwoziła kogoś z przeciętym łukiem brwiowym i rozdartym kolankiem pod dom! Weź wstydu oszczędź!By cię po prostu gańba było!