List otwarty Marka Rapnickiego i Leszka Wyki do prezydenta miasta Raciborza, Mirosława Lenka
Panie Prezydencie. List ten piszemy przy użyciu służbowego sprzętu, bowiem sprawa, którą chcemy dziś poruszyć, dotyczy instytucji, w której pracujemy od dwudziestu pięciu lat.
W jednym z artykułów w najnowszym „Wprost” czytamy: „Naukowcy badający emocje twierdzą jednak, że zdrowo jest otwarcie się złościć. Okazywanie złości świadczy nawet o wysokim statusie społecznym wściekającego się. Gniewa się bowiem tylko ten, kto może sobie na to pozwolić”. Prawdę mówiąc, tego drugiego nie jesteśmy pewni, wszak my tylko skromni instruktorzy (dla niektórych – starsi specjaliści działalności podstawowej), ale sprawa, którą obserwujemy od kilku lat nie pozwala nam milczeć!
Panie Prezydencie. Zaczął się rok wyborów samorządowych, czas spotkań ze społeczeństwem, pytań od wyborców i odpowiedzi przedstawicieli władzy. My, Marek Rapnicki i Leszek Wyka, byli dyrektorzy instytucji składających się od 9 lat na Raciborskie Centrum Kultury, należymy do tej części elektoratu, z którą jeszcze nie spotkał się Pan w tej kadencji samorządowej. Los, dość niefortunnie dla wszystkich trzech, połączył nas w dwóch punktach, które dla Pana w nawale obowiązków były epizodem, a dla nas – przeciwnie, stanowiły o przyszłych losach naszych rodzin.
Obaj przeszliśmy konkursy na stanowiska dyrektorów, które mieliśmy przegrać i grzecznie przegraliśmy. Pan w tych konkursach był czynnikiem wykonawczym. W języku sprawozdawców piłkarskich takiego człowieka zwie się: egzekutor. Oczywiście, nie było tak do końca, za każdym razem był inny patron i raz jeden z nas wygrał przeciw drugiemu, ale właśnie po to, by konkurs, oprócz odebrania nam rangi, poróżnił nas jeszcze. Wiemy, to nie Pana inspiracja. Ale trochę głupio, prawda? Nam też jest przykro, proszę nam wierzyć!
Ale to jest właśnie polityka, brudna i okrutna, nieprawdaż? I ona jest właśnie przerażająca, a nie wyśmiewana działalność związkowa, wyszydzana akurat w 30-lecie założenia NSZZ „Solidarność”, z której ponoć my wszyscy.
Przywołujemy tamten czas po to, by, zachowując jasność, co do swych zasług i wad, przedstawić JEDNYM GŁOSEM nurtujący nas problem. Otóż od kilku lat daje się zaobserwować na raciborskich portalach internetowych atak na nasze osoby, atak permanentny, metodyczny, czyniony z zapamiętaniem godnym lepszej sprawy. My wiemy, od zadośćuczynienia za oszczerstwa są wydziały cywilne sądów, czynimy z nich użytek, tyle tylko, że wodospad pomyj, szyderstw i inwektyw ma swoje konkretne źródło. Najbardziej zajadły gończy, polski czy litewski, działa bezkarnie w instytucji, nazwanej w pewnej pracy popularno-naukowej wydanej na PWSZ w 2009 roku „rdzeniem kulturowym Raciborza”. Przyzna Pan, Panie Prezydencie, że to lekka przesada, choć z drugiej strony – jak mawiał nieodżałowany Tewje Mleczarz – huczne, ogólnomiejskie obchody 10-lecia odnowionego kina „Bałtyk” (bo o ten przybytek chodzi) w dniu 1 września 2009 (sic!) mogłyby świadczyć, że cała władza podziela tę opinię.
I teraz już do sedna. Po analizie pełnych nienawiści wypowiedzi pod naszym adresem z ostatnich dni stwierdzamy, że wiele szczegółów, półprawd, a nawet faktów z naszego życia zawodowego, dawnego i obecnego, zanurzonych jednak w sosie insynuacji, pochodzi z pierwszej ręki. I albo nasz owładnięty obsesją „chrześcijański” paszkwilant jest jasnowidzem, albo dostaje „świeżą” pożywkę od osoby rodzinnie związanej z „Bałtykiem”, która – znowu na nieszczęście dla nas trzech – jest Pańskim pracownikiem. I oto powstaje sytuacja, w której urzędnik samorządowy, mający w przydziale czynności opiekę i pomoc instytucjom kultury, przyczynia się do – nie bójmy się szczerych, proletariackich słów, Panie Prezydencie – niszczenia na sposób bolszewicki dwóch ludzi o sporym dorobku zawodowym i artystycznym. Niszczenia cudzymi rękami, osaczania nie obcych, lecz dawnych przyjaciół, stających onegdaj na wysokości zadania w godzinach próby. Ale, pardon, to już wątek prywatny.
Powie ktoś „zwykła plotka, na drzewo z tym”. Tyz prowdo, ale wszystko to dzieje się, Panie Prezydencie, w biały dzień, w mieście zjednoczonej Europy, chcącym uchodzić za światłe i nowoczesne. I dotyczy nie tylko nas, ale także Raciborskiego Centrum Kultury, które w dalszym ciągu reprezentujemy. Dlaczego tak się dzieje? Pytamy tym bardziej stanowczo, że niesprawiedliwe wypowiedzi z tego samego źródła dotyczą również innych pracowników RCK.
Zatem proszę powiedzieć, Panie Prezydencie, jaki mechanizm steruje raciborską kulturą i czy to, co tu w zarysach opisujemy, należy zakwalifikować jako samorządowy mobbing wobec urojonych przeciwników, czy też tylko jako erupcję zemsty byłych i rzekomych przyjaciół? Powtarzamy: to nie jest plotkarskie pytanie, lecz fundamentalny problem kompetencji i kwalifikacji urzędników samorządu!
No, bo proszę powiedzieć, patrząc na ostatnie dwudziestolecie, czy raciborska kultura zawdzięcza nam mniej niż, nie przymierzając, niewydolna nerka projektantom, małe ronda Panu Staroście, a raciborska oświata „nowemu kościołowi”? Skąd tyle jadu i niechęci pod Pana tolerancyjnymi skrzydłami? Przed odpowiedzią polecamy lekturę dzieła wielkiego niemieckiego filozofa, Maxa Schelera p.t. „Resentyment a moralność”. Jednym z głównych tematów książki jest zagadnienie „predyspozycji emocjonalnych wytworzonych w człowieku na skutek sytuacji społecznych”.
Wiemy, że teraz ruszy pilnująca nas sfora, ale chcemy pozostać w przekonaniu, że to Pan jest prezydentem, odpowiedzialnym za los nawet ostatniego woźnego w najmniejszej choćby instytucji gminnej. Jak powiedzieliśmy kiedyś redaktorowi Wawocznemu, my nie damy się zaszczuć, chodzi jednak o to, by niedobry klimat wokół RCK, wywoływany bez naszej wiedzy i woli, do reszty nie zatruł owoców naszej działalności. O naszą godność zadbamy sami.
Z należnym szacunkiem -
Marek Rapnicki Leszek Wyka
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Opozycja jest głucha na prośby ludu, obecna ekipa rządząca jest też głucha na prośby ludu, pytam się dlaczego ulica Solna i Długa nie jest odśnieżona tak jak powinna być, czemu śnieg nie jest z stąd wywożony, dlaczego tak ciężko jest tu raz przyjechać samochodem lub z ekipą z PK zagarnąć na samochody i po sprawie, wywieść śnieg i po sprawie, poczekajcie aż wybory będą na nikogo nie zagłosuje ani na NAM ani na obecną władzę, koniec obiecanek-cacanek!!!
To co PANOWIE NAPISALI I JAK PRZYZNAJĄ NA SŁUŻBOWYM SPRZĘCIE W GODZ. PRACY JEST BEZSZCZELNOŚCIĄ WOBEC PRACODAWCY ORAZ POWAŻNYM NARUSZENIEM REGULAMINU PRACY.
PANIE PREZYDENCIE I PANI DYREKTOR RCK, TERAZ WASZ RUCH SŁUŻBOWY. NIE DAJCIE SOBIE GRAĆ
NA NOSIE. POKAŻCIE SWOJE UPRAWNIENIA KIEROWNICZE, BO INACZEJ STRACICIE W OCZACH RACIBORZAN.
Cała ta awantura ma na celu wywalenie Wystubowej a posadzenie na stołkach Rapnickiego i Wyki.
Wystubowa sama nie odchodzi. Jest za pyszna i za głupia. Żeby się jej pozbyć z RCK'u to trzeba ja zrzucić ze stołka dyrektorskiego (jak w I L.O.), albo... ze schodów ;)
Trzeba umieć walczyć o swoje przede wszystkim! Na pewno tu nie chodzi o stołek, bo Panowie na pewno zdają sobie sprawę że to już nie nadejdzie. Tu chodzi o dobro kultury w naszym mieście, bo to co się dzieje w RCK-u tego kulturą na pewno nie można nazwać. Należy tam oczyścić atmosferę.Więc albo Pani Dyrektor odejdzie albo cała kadra pracowników RCK-u. Ja jestem za usunięciem Pani Wystub!!
Jako człowiek urodzony i wychowany w Raciborzu od czasu do czasu zaglądam na Wasze portale. Ten list otwarty dwóch Panów nadaje się doskonale do programu Kabaretu Starszych Panów. Uważają siebie za niezastąpionych intelektualistów. A czas szybko przemija. Trzeba wiedzieć kiedy odejść!
Tak myślałem sobie wstępnie, że mógłbym głosować w wyborach na NAM.. felietony/artykuły i problemy w nich zawarte przedstawione przez Dominiaka, Myśliwego i Wacławczyka były konkretne i trafiały w sedno. A tu teraz dwaj smutni panowie piszą list.. I co? Po wyborach trafi któryś z nich na tron RCK? Bo pewnie na to liczą. Zmieńcie pracę panowie i nie róbcie sobie wstydu.
Jest tyle nieprzychylnych omentarzy w stronę NaMu, tylko dlatego, że to NaM się ciągle wychyla i udaje najmądrzejszego mędrca w całej okolicy. Reszta się nie wychyla specjalnie, więc też i ataków na nich jest mniej. przy czym, NaM zbiera cięgi za swoje mędrkowanie, bo nigdzie nie udowodniło, że potrafi zrobić coś więcej niż gadać. Na razie. Jeśli dojdzie do włądzy, wówczas będziemy ich sądzić po czynach. I na koniec, teraz zauważyłam, że autorzy tekstu chwalą się, żę w kultuyrze działają 25 lat. oj to powinni odejść na emeryturę. Bo nasza kultura jest nijaka odkąd pamiętam. A więc tym panom powinniśmy już podziękować.
Napisałaś najbardziej wartościowy komentarz w całej tej paplaninie.
Co ze skrytą działalnością internetową ofiar AF? Z drugiej strony lustra wszystko OK? Dajcie sobie spokój.
Kolejne nieprzychylne NaM komentarze po tym wpisie będę dowodem na to, że mam rację ;)
Ilość komentarzy, agresji i zainteresowania NaM dobitnie świadczy, że to ugrupowanie jest w tym „sezonie politycznym” największym zagrożeniem zarówno dla wojnarowców (RS 2000, PO, TMZR) jak i dla starej opozycji (PO, PiS, SLD). Pod tymi wszystkimi komentarzami kryje się małość, frustracja i niemoc przedstawicieli ww. ugrupowań. Wystarczy zestawić częstotliwość krytyki pod adresem RSS Nasze Miasto z "zarzutami", które się NaM serwuje. Gdyby argumenty krytykantów były zasadne i prawdziwe uzasadnione by było by na NaM w ogóle nie zwracać uwagi, bo po co zwracać uwagę na jakąś tam nic nie znaczącą "grupę małolatów". To że NaM zarzuca się drobnostki, że grzebie się w życiorysach członków stowarzyszenia, że każdy krok NaM wzbudza zainteresowanie mediów i przynajmniej kilkudziesięciu komentujących, że powtarza się to 24 godziny na dobę 150 razy, świadczy tak naprawdę tylko o tym, że nic poważnego NaM zarzucić nikt nie jest w stanie, że nie ma na NaM "armat", a jedynie "kulki błotne" które się nie trzymają kupy.... NaM to czarny koń tego wyścigu i wszyscy, którzy zamierzają w nim wziąć udział dobrze o tym wiedzą dlatego już dziś sra.. w gacie i sra.. w internecie.
na liście zabrakło Markowiaka, Wiechy...
Może niewielu z Was pamięta, ale A-F istnieje w zasadzie tylko dzięki Markowi Rapnickiemu, którego zaczął (oczywiście anonimowo) wściekle atakować jakieś 4-5 lat temu, jako Anty-Frączek, wypełniając raciborski internet w 90 procentach. Tak samo atakował wtedy zza winkla Marzenę Korzonek, Andrzeja Śliwickiego, Elżbietę Biskup i innych znanych raciborzan. Kilka lat wyładowywał swoje chore katolsko - ksenofobiczne kompleksy anonimowo, wreszcie ktoś pod imieniem i nazwiskiem powiedział STOP. I zdziwienie ;) Osoby, które są nikim, mogą istnieć tylko dzięki tym, których kąsają po nogawkach. Andrzej Lepper istnieje dzięki Balcerowiczowi, Giertych dzięki Millerowi, pchły dzięki psom, a Grzegorz Mejłun (A-F) dzięki Rapnickiemu, Wyce, Lenkowi etc. Łatwo atakuje się ludzi za ich błędy w dyrektorowaniu, jeśli samemu jest się mistrzem wciskania przycisków start i stop w rzutniku kinowym...
No to A-F dostał pierwszego oficjalnego buta w internecie ;) Tak samo jak Lenka po raz pierwszy oficjalnie skrytykował jego pracownik. Wietrzę w powietrzu zmiany..
Naprawdę taki śmieszny? Przypomnijmy skargę waszego guru, Myśliwego, który z rok, może 2 lata temu na łamach nowin publicznie jęczał, jaki to cieżki los nauczyciela i że musi ciągle się martwić o to by dotrwać do pierwszego. Dlatego to nauczyciele mają najmniej do stracenia, kandydując do Rady, a te 700 zł miesięcznie za udział w Radzie to znaczący dochód. Dlatego na prezydenta nie bedzie startował poważny biznesmen, ale nauczyciel...
Najbardziej bawią mnie głosy takie jak zawodnika o ksywie - ;) Trzeba naprawdę mało zarabiać i być totalnym nieudacznikiem, by myśleć, że 700 złotych diety, czy stołek urzędasa czy jakiegoś dyrektora miejskiego to jakieś intratne zajęcia. Taka dieta to w zasadzie zwrot kosztów telefonów poświęconych na sprawy społeczne, a stołki miejskie to przecież najgorzej płatne prace w mieście. Śmieszny argument...
Taki już los wojny na płaszczyznie Raciborza.Wojna ta już rozpoczęta zakończy się po wyborach.Obecne władze pozostaną EFEMERYDĄ i to jest pokrzepiajace.
No to NaM wykalkulowało: ilość głosów, które może dostarczyć A-F contra ilość głosów, które mogą dostarczyć Wyka i Rapnicki. A-Fie nie tłumacz się. Prawda zawsze boli, widać tych 2 panów zabolało bardzo mocno. Na szczęscie do wyborów jeszcze pare długich miesięcy i jeszcze parę felietoników, plagiatów i listów otwartych, a tylko naprawdę naiwni będą myśleć, że NaM naprawdę chodzi o rozwój miasta. Bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. A tutaj dokładnie: o stołki, za którymi idzie jakaś tam kasa.
No to AF dostał teraz OFICJALNIE kopa w dupę od swoich "kolegów". Wcześniej tylko nieoficjalnie dowiadywałem się... hmm... delikatnie mówią "niepochlebnych" opinii od NaM na jego temat. AF był dobry jak trzeba było rozrabiać "grubego Rycha", a nawet odwiedzić z "załacznikiem".
Proponuję byś założył swoją stronę w stylu "Pomponika" i "Pudelka". Majątek zarobisz!
Raciborskie Stowarzyszenie Samorządowe NASZE MIASTO w pełni solidaryzuje się w tej niełatwej sytuacji z Leszkiem Wyką i Markiem Rapnickim – członkami NaM. Jednak ze względu na w wielu fragmentach osobisty charakter Listu Otwartego został on opublikowany nie w imieniu stowarzyszenia lecz w imieniu własnym jego autorów. NaM ponadto potwierdza, że zarówno treść, jaki i opisane w liście fakty są prawdziwe - do bólu prawdziwe.
Mieszanie prywatnych stosunków do jakby niepatrzeć szerszych, społecznychczy przedewszystkim instytucjonalnych relacji - napawa mnie obrzydzeniem. Do czego ty zmierzasz AF? Czego oczekujesz, że teraz Wyka bedzie się kajał i udawadniał, że tak nie było? Jeśli nawet tak było, co w relacjach koleżeńskich często występuje, to zostaw stary to dla siebie, Jak mamy rozważyć sprawę twojego słowa przeciw słowu Wyki? Wchodzisz w rewiry plotkarsko-donosicielskie. Pamiętaj tylko winny się tłumaczy. A ty ślinisz się na każdym portalu, Stary to nie twój, jak mi się zdaje, problem. Milczy prezydent, milczą autorzy listu. Milczy twój szef i jego żona. A paplesz ty!!!
Wszak funkcja szafarza do czegoś zobowiązuje. No chyba, że znaczenie tego słowa pochodzi od szafy!,
Poteoretyzujmy. Jest po wyborach samorządowych. Pani Wystub zostaje zrzucona z tronu i wraca któryś z panów-autorów listu. I co? Co nowego i ciekawego będzie w kulturze? Co dla przeciętnego konsumenta tej kultury? Dla mnie to jest ewidentna walka o stołki i robienie buzzu przed wyborami. A może trzeba zrobić kadencyjność takiego dyrektora, ale pozwolić mu dobierać samemu kadrę? Nie sprawdzi się, to do widzenia. Kpina panowie. Może trzeba robić związki zawodowe.. ale na ogórkach w Holandii.
Każdy, kto pracował zawodowo, wie jak może namieszać Pani Fama. Większość mówi jedynie, że jest głupia... Trzeba determinacji i ODWAGI (tak, krzyczę) żeby zmierzyć się z czymś tak obrzydliwym, śliskim i nieuchwytnym !
Nie ma zamiaru ściemniać jak to robią sygnatariusze lamentu. Nawet mam ochotę rozjaśnić sprawę. Nie wiem pod jaką kategorię zboczenia tudzież niemocy umysłowej zakwalifikować kwestię wytykania komuś, że jest pierwszą ręką albo że ma pożywkę z pierwszej ręki?. Dlatego pozwolę sobie korzystać ze swoistego kodeksu moralności dwóch panów i zadać kilka pytań ale skupiających się zasadniczo w jednym punkcie. Nawiązując do owej "pierwszej ręki" pytam p.Wykę: a kto jako kierownik "Strzechy" , świadomie, dobrowolnie przychodził do tego "rdzenia kultury w mieście" i bez mrugnięcia okiem, bez zająknięcia, bez łamania kołem i przypalania boku, dzielił się swoimi uwagami, krytycyzmem, opiniami na temat osoby ówczesnego dyrektora Rapnickiego?. Kto świadomie i dobrowolnie mówił, że jest on taki, śmaki i owaki, robi takie a takie błędy i zaniedbania?. Kto sobie pozwalał na uwagi i oceny wobec innych pracowników związanych M.Rapnickim?. Doskonale pan wiesz o tym, że i ja byłem bezpośrednim świadkiem tych pańskich odwiedzin i wypowiadanych "uwag". Zatem pytam: czy pisząc powyższy list lub tylko go podpisując, miał pan odwagę powiedzieć wcześniej współautorowi:" Wiesz co Marku, muszę Ci się do czegoś przyznać - ja także jestem tą pierwszą ręką informacji". Dlatego bazując na waszej panowie specyficznej moralności, zadaję to pytanie: czy to jest moralne, że kierownik instytucji kultury podległej miastu w godzinach pracy przychodził do innej jednostki kultury i wyciągał tam wewnętrzne sprawy i oceny kolegów i o kolegach?" Dlatego mdli mnie jak czytam ten nadęty list, polakierowany moralnością, historią i informacjami o rondach. Wielka fasada słów a gdy się ją rozbije, to w środku siedzi dwóch maleńkich chłopczyków w piaskownicy, którzy budują na piasku i z piasku a przy okazji do tej piaskownicy siusiają a innym wmawiają, że to zrobił piesek sąsiada.
Dzięki Lidka, Twój komentarz rozjaśnił mi całą sytuację. Oby do wyborów... bo sytuacja w mieście jest już męcząca.
A-F, nie ściemniaj, że nie wiesz o co chodzi w tej sprawie. Wszyscy doskonale wiedzą, że Twój szef, a zarazem szef kina bałtyk - Pan Haas - jest mężem Pani Teresy Piaseckiej-Haas - osoby odpowiedzialnej w Urzędzie Miasta za sprawy kultury. I wszyscy wiedzą, że Pani Piasecka - Haas opowiada sprawy natury zawodowej swojemy mężowi. Sprawy te raczej powinny zostać w murach Urzędu, często są zasłyszane przez Panią Piasecką od Pani Janiny Wystub bądź od Pani Ludmiły Nowackiej (kobiet zakompleksionych i szczerze nienawidzących zarówno Pana Wyki, jak i Pana Rapnickiego), będące często wymysłami lub insynuacjami pozbawionymi prawdy, I wszyscy wiedzą też, że Pan Haas przekazuje te plotki dalej. Jedną z osób, która je słyszy, jesteś Ty, jego pracownik. A Ty wypisujesz to wszystko w komentarzach na raciborskich portalach. Inaczej być nie może, znasz za dużo szczegółów, które nie są prawdą, ale są historiami opowiedzianymi pod wpływem bardzo głębokich i trudnych emocji, jakie przeżywa Pani Janina Wystub, ponieważ wszyscy doskonale wiedzą, że jest ona kiepską dyrektorką i jest osobą wsadzoną na to stanowisko z zadaniem spacyfikowania środowiska pracowników RCKu, które częstokroć ma inne zdanie niż rządzące w Raciborzu władze. Więc A-F nie bądź hipokrytą i cynikiem, bo aż przykro mi się robi, gdy kolejne osoby same świadomie dają się manipulować i z premedytacją wchodzą do tego bagna, jakim jakiś czas temu stała się raciborska kultura w wykonaniu Urzędu Miasta i najważniejszych osób w RCK. Niestety, pomimo wszystko, zarówno Panowie Wyka i Rapnicki, jak i cała reszta innych prezydentów, wicków, radnych, urzędników są winni temu bagnu. I - mówiąc szczerze - żal mi wszystkich, a teraz żal mi Ciebie A-Fie, bo stajesz się przez taki sam.
"10 udanych lat funkcjonowania odnowionego kina" - to chyba dowcip?
Panowie autorzy listu, weźcie się za robienie kultury, a nie jęczcie. Nie podoba wam się praca? To ją zmieńcie. Pracujecie za nasze pieniądze - podatników. Będziecie mieli wyremontowane RCK niedługo. Wykażecie się tak lepiej przed wyborami, niż biciem piany w otwartych listach. To napisał zwykły konsument kultury, który chodzi na koncerty - te biletowane. Pokażcie, że umiecie jeszcze robić kulturę, a nie narzekać, jak baby. A AF nie wiem, czy napisał, a wypadałoby, że zawodowo jest związany z kinem Bałtyk.
Oj, A-F się gęsto tłumaczy, na cała stronę. Coś jest na rzeczy ;) Cóż, wywlekanie rodzinnych koneksji bywa kłopotliwe, ale fakt jest faktem: Pani Piasecka - Haas była kiedyś koleżanką zarówno Rapnickiego, jak i Wyki. Teraz jest koleżanką Ms Wystub i podwładną Ms Nowackiej a więc z lojalności do szefostwa - Panów z RCK'u nie lubi. Wiadomo, że rozmawia tym z mężem, bo od tego są mężowie, by wysłuchiwać plotek, marudzeń i narzekań. A ten niepotrzebnie dzieli się tym ze swoim pracownikiem, który jak wiadomo jest zakompleksionym facecikiem, pełnym jadu, obsesji i nienawiści. Az dziw, że w niedziele rozdaje komunię w kościele. Co prawda forma dla mnie dość dziwna, ale... powodzenia Panowie, niech się prezydent uczy, że nie należny obgadywać ludzi, których akurat teraz nie ma przy stole...
Gdzie jest wpis licealistki i odpowieź skierowana do niej?
Przecież byly na samym początku?
CENZURA?
To pustynia.Pozamykać te przybytki kultury , albo zamienic na markety , a moze szalety , zresztą wszystko jedno.I tak zycie kulturalne toczy się w ogródkach piwnych.
Jak to określił prezydent Lenk w jednym z artykułów: "szykuje się trzecia wojna światowa". Wróg został zdefiniowany, cel namierzony, więc teraz pora wyskoczyć z okopów i zawołać na całe gardło : Do atakuuuuu! (czytaj na rodzinę kina Bałtyk).
Amigo, jeżeli nie interesuje Cię sytuacja raciborskiej kultury to Twoja sprawa. Ale nie wypowiadaj się za innych. Mnie na przykład to interesuje. W końcu to, co się dzieje wewnątrz RCK-u wpływa na życie kulturalne w naszym mieście.
Oby coś zaczęło się zmieniać...
Panowie, a co raciborska oświata zawdzięcza "nowemu kosciołowi"?
Panowie , guzik obchodzą nas wasze problemy.
Sprawa wałkowania kwestii "rodziny z kina" to już jest jakaś choroba, obsesja. I nie wiem czy powinienem tak nisko upaść jak autorzy, by sprawy rodzinne opisywać publicznie i kierować je do prezydenta. Czy panowie apelują do prezydenta, by przyczynił się do rozwodu, no bo to jemu podlega Urząd Stanu Cywilnego? Oczywiście pytanie głupie jak treść całego listu, apelu, groźby, odezwy (niepotrzebne skreślić).
Już drukuję sobie ten tekst i rychło oprawię go w szkło, by czcionka nie wypłowiała a złote myśli autorów nie zaszły patyną. Domniemywam, że powołany związek zawodowy w Strzesze ma za zadanie 2 ważne cele. Pierwszym jest "pomoc" pani dyrektor Wystub w sprawowaniu urzędu. Słowo pomoc umieściłem w cudzysłowie, gdyż wszyscy doskonale wiedzą, że to jest eufemizm. Natomiast drugim zadaniem jest rozprawienie się wreszcie z tą wredną konkurencją, nazwaną pieszczotliwie przybytkiem - czyli z kinem Bałtyk. Zaczyna się pięknie, bo nawiązuje się do 30 rocznicy Solidarności. Potem już jest rozwinięcie dramaturgii i przypopmnienie 10 rocznicy ponownego funkcjonowania Bałtyku. Ja wiem, że lidera związku zawodowego boli to, że minęło 10 udanych lat funkcjonowania odnowionego kina. Skąd wzięło się szumne określenie "ogólnomiejskie obchody" - czyli że co?. Że przyszli ludzie z miasta?. Że przyszedł starosta i prezydent?. Ani nie było reklamy w radio o jubileuszu, ani nie było reklamy w RTK. Informacja o rocznicy była zamieszczona na stronie internetowej kina jak i raciborskich portali w dziale kultura. Proszę jasno i wyraźnie powiedzieć, że poczuli się panowie dotknięci brakiem oficjalnego i osobistego zaproszenia. Szkoda papieru i druku, bo i tak panowie autorzy powyższego lamentu nie przyszli i nie przekroczyli progu Bałtyku, by nie stać się nieczystymi. Kto to widział chodzić do placówki karmiącej społeczeństwo amerykańską komercją i papką. Tradycyjnie osoba inaczej myśląca jest wrogiem i należy do kategorii "bolszewii" zatem czytamy o sposobach bolszewickich - czyli nic w mentalności i w określeniach nie zmieniło się. W lutym zeszłego roku zostałem zaproszony na spotkanie u jednego z byłych radnych i niedoszłego prezydenta miasta. Osoba nijak związana z "rodziną" z kina Bałtyk. I tam dowiaduję się, że Marek Rapnicki nas (kino) nienawidzi. Skąd ta wiedza? Najwidoczniej lider związków zawodowych, przy każdej nadarzającej się okazji dzieli się tą nienawiścią każdemu, kto zechce poświęcić mu 5 minut uwagi - no ale oficjalnie lider jest czysty jak Dziewica Orleańska a paszkwilant jest po stronie wroga. Nie będę tutaj zatrzymywał się nad kwestią opowiadania komu tylko się da, takiego kłamstwa, że kino Bałtyk jest prywatne a pieniądze wpłacone do kasy uciekają z Raciborza (tylko z czego był ten remont czy wyposażenie kina w nowoczesny sprzęt dźwiękowy? - pieniądze w różnej formie wracają do Raciborza. Widzowie głosują/wybierają kino nogami - to też boli autorów, że konkurencja cieszy się sporym zainteresowaniem widzów.
Dziękuje bardzo :)