Felieton: Dom Kultury „Strzecha” (1911 – 2011)
Felieton Leszka Wyki z RSS Nasze Miasto.
24 września bieżącego roku najstarsza polska placówka kulturalna na naszej raciborskiej ziemi, Dom Kultury „Strzecha”, będzie obchodziła swoje setne urodziny. Wydawać by się mogło, że w wolnej Polsce takie święto trwać będzie cały rok. Tak wydawać by się mogło pewnie wszędzie, ale nie w Raciborzu. To wielki dyshonor dla osób, które przed stu laty, w czasach zdecydowanie trudniejszych niż dzisiaj, miały odwagę i czuły obowiązek upominania się o kulturę polską.
Dziś nie ma najprostszej nawet rzeczy, jak choćby dużego transparentu na budynku, który mówiłby o tym wielkim święcie. Nie mówię już o tym, że w całym Raciborzu a nawet powiecie należałoby ten rok ogłosić rokiem raciborskiej „Strzechy”. Gdzieś w kuluarach słychać co prawda o pomyśle powrotu do nazwy z 1911 roku, ale ja pytam: po co? Cóż dziś – w europejskim Raciborzu – znaczy słowo – Dom Narodowy? Co innego w Cieszynie, gdzie w 1900 roku Towarzystwo Domu Narodowego powołało do życia „Dom Polski” – pierwszą taką instytucję w podzielonej przez zaborców Polsce. Ten najstarszy dom kultury nosi taką nazwę po dzisiejszy dzień!
A tymczasem „Strzecha” umiera! Wydaje się miejscem zapomnianym przez Boga! Od lata ubiegłego roku, czyli od momentu otwarcia nowego „cacuszka” przy ul. Chopina 21, tego teatru w stylu wiedeńskim, jak chcą niektórzy, „Strzecha” zgubiła się w jego zakamarkach. Jeszcze trzy lata temu budynek tętnił życiem od rana do późnych godzin nocnych. Dziś bywa zamknięty o 18.00. Niewiele się tu dzieje i to jakoś umyka uwadze wielu „zatroskanych osób”. Cóż tam panie peryferia, gdy w centrum szał uniesienia!
„Strzecha” jako dziedzictwo kulturowe całej Raciborszczyzny wydaje się stać przed decydującym momentem: albo zatraci swoją tożsamość poprzez wtopienie się w super przemysł rozrywkowy, jakim jest RCK, albo zostanie sobą powracając do swoich korzeni – do funkcji jaką pełniła w XIX i XX wieku – dając schronienie społecznym organizacjom.
To pierwsze już wskazuje, że jest niedobrym rozwiązaniem, bo będzie „Strzecha” ciągnęła się za ogonem wskaźników, przepisów odgórnych dyrektyw i braku koncepcji na jej działanie. Widać to gołym okiem, że owej koncepcji nie ma ani w Urzędzie ani tym bardziej wewnątrz placówki.
Cóż zatem stoi na przeszkodzie by w swoje setne urodziny powróciła „Strzecha” do przedwojennego modelu działalności społeczno-kulturalnej? Może warto pochylić się nad poglądami międzywojennych pedagogów społecznych, takich jak Helena Radlińska, Kazimierz Korniłowicz czy Stanisław Michalski? Może warto powrócić do idei domów społecznych?
Oczywiście, że nie chodzi mi o wierną kopię z tamtych lat, przecież to już inna Polska, inne potrzeby kulturalne, inne uczestnictwo w kulturze, inne też czasy. Wszak nowym, niestety wciąż nowym w naszym kraju, paradygmatem uczestnictwa w kulturze jest animacja społeczno-kulturalna. Ileż w niej podobieństw do myśli naszych, wspomnianych już, pedagogów społecznych.
Istotą animacji jest własna aktywność jednostki ludzkiej, ożywianie jej i aranżowanie takich warunków aby owa aktywność mogła realizować się w różnych wymiarach. Upowszechnianie kultury czy też jej rozpowszechnianie służy konsumpcji zaś animacja to aktywność i uczestnictwo. Wspólne rozwiązywanie problemów, podejmowanie inicjatyw, działanie i wreszcie tworzenie – to nadrzędne cele animacji. Tak właśnie działały przedwojenne domy społeczne, w tym, nasza „Strzecha”.
Można także sięgnąć po gotowe wzorce francuskie, gdzie animacja społeczno-kulturalna rozkwitła jak pąki białych róż. Model francuski to już ogólnoeuropejska marka. Jest tylko jeden mały problem, tego typu placówki (np. we Francji) są obowiązkowo utrzymywane przez gminy, ale gminom wara do ich działalności. Są one suwerenne! Jak sądzicie – stać Racibórz na taki „luksus”?
Leszek Wyka
RSS Nasze Miasto
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
A czy Pan wyka czy któryś z nobliwych panów z NaMu złożył jakiś formalny wniosek w radzie miasta w sprawie obchodów rocznicowych? czy tylko baju, baju w necie i felietoniki. Ja mam prośbę: piszcie coście zrobili dla jakiejkolwiek sprawy nawet tej przez was przegranej. Ale coście zrobili!! A nie tylko zawodzenia. Wyć do Księżyca już chce się czytając te wasze nieustanne gorzkie żale.
Gadu, gadu, gadu....
Strzechy szkoda, to kawał historii. Nie podcina się korzeni z których się wywodzi. Mam nadzieje,że władza przeanalizuje ten problem i stanie na wysokości zadania.
A jak powstanie jakis multiplex to zarowno RDK jak i
Strzecha beda puste. Czy Raciborz stac na utrzymywanie
zarowno RDK jak i Strzechy? Watpie osobiscie.
Moze nalezy go przekazac jakiejs prywatnej instytucji?
A moze Kosciolowi?
Znając życie, to ta nielubiana przez nich dyrektorka będzie musiała im przytrzymywać drabinę, by mogli wywieszać swoje fanki.
niech zawieszą na "Strzesze" taką okolicznościową tablicę, najlepiej niech to zrobią koledzy autora felietonu, były dyrektor pan Rapnicki i pan zajmujący się kinem Śliwicki, choćby mieli to zrobić w opozycji do dyrekcji
Panie Wyka proszę wreszcie zakasać rękawy i do roboty, Proszę zacząć działać, a nie felietonować. Wszystkiego za Pana i za kolegę Rapnickiego nie może robić dyrektorka. Tak swoją drogą, sięgam pamięcią do czasów kiedy to dyrektorami RDK, RCK byli panowie M.R. i L.W. Nie był to okres żywej działalności kulturalnej obu placówek jednocześnie. Natomiast bardzo często święty spokój panował i na Chopina, i na Londzina.
Ja się tylko pytam- czy Prezydent ma doradców od szkolnictwa, kultury, służby zdrowia, gospodarki itd? Czy jest to na zasadzie,iż jedna osoba podejmuje decyzje słuszną czy nie słuszną i ją realizuje?
Bo u nas tak jest, kto ma "plecy" i wejście ten dotacje dostaje. Władza powinna się temu dokładnie przyjrzeć co się tak naprawdę dzieje w naszej kulturze, gdzie idą pieniądze na jej promocję i jak są one wykorzystywane.