PKP tonie w błocie
Z biegiem czasu coraz bardziej pogrąża się w błocie także raciborska kolej żelazna - pisze Henryk Szulc, emerytowany pracownik kolei.
Po likwidacji linii komunikacyjnych w obrębie Raciborza, Głubczyc i Racławic oraz w wyniku uśmiercenia w Raciborzu: Lokomotywowni Głównej, Wagonowni Pozaklasowej, Stacji Rejonowej PKP, a także pobliskich warsztatów napraw wagonów towarowych w Chałupkach, Wodzisławiu, Kędzierzynie i w Rybniku przyszedł czas na powolny upadek Sekcji Utrzymania i Napraw Wagonów, zlokalizowanej w Raciborzu, przy ul. Łąkowej 4.
Warsztaty naprawcze taboru kolejowego przy stacji PKP Racibórz mogą pochwalić się bogatą tradycją i historią, gdyż powstały w 1858 r. Z tych warsztatów wywodzą się także Kolejowe Zakłady Maszyn KOLZAM S.A., które w 1984 r. zmieniły profil działalności. Niedawno zakłady te zostały wykupione przez węgierską firmę, która zajmuje się modernizacją i naprawą pojazdów kolejowych.
Wyraźny proces degradacji infrastruktury kolejowej oraz marnotrawstwa taboru kolejowego rozpoczął się ponad 20 lat temu, kiedy zapoczątkowano szkodliwą reformę i podzielono Polskie Koleje Państwowe na szereg fikcyjnych spółek o sprzecznych interesach. W międzyczasie zlikwidowano także w Rybniku m.in.: Dyrekcję Rejonową Kolei Państwowych, Wagonownię Pozaklasową, Stacją Rejonową PKP, Górnośląski Zakład Spółki PKP Cargo S.A. oraz pobliski Zakład Taboru w Czechowicach Dziedzicach. Główną przyczyną obecnej, zgubnej sytuacji taborowej na kolei, w tym niegospodarności wagonów towarowych była oszczędnościowa decyzja PKP Cargo o rezygnacji z przeprowadzanych przetargów i napraw taboru kolejowego w sześciu polskich, specjalistycznych zakładach. W najgorszej sytuacji znalazły się Zakłady Naprawy Taboru Kolejowego w Łapach (woj. podlaskie), które - po upadłości zakończyły działalność po niemal 150 latach funkcjonowania firmy, zwalniając ponad 750 pracowników, co dla mieszkańców małego miasteczka, do dziś jest tragedią. Identyczna możliwość likwidacji warsztatowej Sekcji Utrzymania i Napraw Wagonów zapowiada się również w Raciborzu, gdzie od kilkunastu miesięcy Śląski Zakład Spółki PKP Cargo S.A. w Tarnowskich Górach sukcesywnie ogranicza dopływ i naprawę bieżącą uszkodzonych węglarek, które przecież masowo spływają z całej sieci pod załadunek urobku w Rybnickim Okręgu Węglowym. Pozbycie się kolejnego punktu napraw wagonów i nagłaśniane przeniesienie go do Opola niewątpliwie wpłynie ujemnie na pogorszenie stanu technicznego taboru oraz na cząstkowe wyniki finansowe spółki Polskie Koleje Państwowe. Pracownicy nieoficjalnie już dowiedzieli się, że zakład ma być zlikwidowany i kilkadziesiąt osób może stracić pracę. Decyzja zamknięcia jest tylko kwestią czasu. Najgorsze jest to, że ludzie nic konkretnego nie wiedzą.
Obecnie wewnątrzzakładowy warsztat w Raciborzu, zatrudniający około 60 osób w ramach napraw bieżących usprawnia około 30 wagonów, a w dobrych czasach, kiedy w Rybniku istniał jeszcze Górnośląski Zakład Spółki Cargo raciborska sekcja utrzymania wagonów, licząca 80 pracowników uzdatniała około 70 wagonów, pracując na dwóch zmianach. Wówczas załoga mając dogodne warunki do pracy dokonywała także przeglądy okresowe wagonów samowyładowczych na specjalistycznych podnośnikach śrubowych typu Kutruffa, funkcjonujących pod osłoną. Od dawna warsztat naprawczy posiada dwie, zadaszone, ogrzewane w zimie halle, tj. bieżącą, w której mieści się 16 wagonów oraz starszą, gdzie można naprawiać jednocześnie 8 wagonów, a także specjalistyczny sprzęt m.in. w postaci: czterech par podnośników śrubowych z przeznaczeniem do podnoszenia wagonów towarowych celem prewencyjnego utrzymania i ewentualnej wymiany zestawów kołowych, przeciągarki linowej, gilotyny do cięcia blach nożycami, kompresora powietrza do sprawdzania stanu hamulców taboru kolejowego i otwierania klap wagonów samowyładowczych itp. Na sprzyjające warunki pracy składają się m.in. : niedawno zmodernizowane – kosztem około miliona złotych oświetlenie elektryczne hall do pracy w nocy, unowocześniona i nieźle wyposażona stolarnia, kuźnia i tokarnia, znakomicie utrzymane obiekty budowlane oraz pomieszczenia socjalno-bytowe, zapewniające higieniczną i bezpieczną ochronę zdrowia.
Warto nadmienić, że raciborska sekcja już od 15 lat posiada mobilne ogniwo - odpowiednio wyposażone w postaci samochodu dostawczego Peugeota, którego załoga poruszając się po kopalniach oraz innych firmach Rybnickiego Okręgu Węglowego, doraźnie uzdatnia pokaźną liczbę niesprawnych wagonów.
Niedawno zdeklarowana decyzja państwowej spółki Cargo o kolejnej likwidacji i przeniesieniu raciborskiego punktu utrzymania i napraw wagonów do Opola spowoduje powszechne zamieszanie i rozgoryczenie nie tylko samej załogi naprawczej, lecz również kilkudziesięciu pracowników innych służb, wykonujących wspólne zadania. Tymczasem w opolskiej Sekcji Utrzymania i Naprawy Wagonów sprzęt warsztatowy oraz cała infrastruktura remontowa jest dotkliwie niedoinwestowana i pozostawia wiele do życzenia na czele z ruchomym ogniwem samochodu dostawczego, którego załoga dopiero od dwóch lat usprawnia niewielką liczbę uszkodzonych wagonów. Najgorsze jest to, że w trakcie dokonywanych przemian zapomina się o ludziach, którzy są największą wartością. Przecież mają oni bogate doświadczenie w swoim fachu czeladniczym, a ta praca była i jest w wielu przypadkach tradycją wielopokoleniową. Zapowiedz tej nierozważnej, poniekąd zgubnej decyzji zwiększy nie tylko stopę bezrobocia w Raciborzu, lecz również spowoduje dalszą degradację taboru, bowiem nie jest on dostatecznie zasilany odpowiednią liczbą nowych wagonów towarowych, które służą do przewozu ładunków lub urządzeń w kolejowym transporcie lądowym.
Prawdę mówiąc prognozy wskazują, że niebawem m.in. pozostałe warsztaty naprawcze PKP zagłębią się w błocie i zarosną trawą, a na ich gruzach, tam gdzie są ku temu sprzyjające warunki, jak np w Łapach, czy w Raciborzu powstaną uwłaszczone, prywatne firmy - niewątpliwie bardziej kosztowne, ale co najważniejsze obce spółki, które zajmą się bieżącą i rewizyjną naprawą wagonów. Natomiast upodleni pracownicy, z którymi zostaną zawarte śmieciowe umowy o pracę – oczywiście strajkować nie będą. Wówczas władze kolejowe - na wszystkich szczeblach nie mając powodu do zmartwień będą spać spokojnie.
Henryk Szulc
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
do podpisz się- ty chyba nie masz co robić bo komentujesz wszystkie pierdoły, na okrągło
Szkoda że rok wcześniej nie napisał Pan Henryk o likwidacji punktu w Wodzisławiu!
eksperci od kolei:Napiszcie kto rozpieprzył kolej ? Boicie się ,co. Wszyscy wiedzą ale nie powiedzą
Minelo juz troche lat od PRL-u ,=towarzysze=z wpisow ponizej -tesknicie!!Szanowny =Podpisz sie= masz jeszcze jakies =zlote mysli= na temat PKP i =swietych krow=?
OK kupujemy wegiel w RPA i wyladujemu w porcie,masz ,,Podpisz sie''jakis pomysl jak przewiesc tysiace ton tego wegla w glab kraju !
Popieram wpis poniżej. Być może pamięć ludzka wymazuje rzeczy złe, zostawia pozytywne. PKP w minionych czasach to państwo w państwie na podobieństwo dzisiejszego PZPN. Własna armia urzędników z nadania PZPR, dyrektorzy porównywalni oligarchów rosyjskich, rzesze prawników na każde kiwnięcie palca. Przywileje wznoszące do rangi "świętych krów" doprowadziły do upadku w obecnych czasach, gdzie podmiot gospodarczy musi działać nowocześnie. W latach '90 -tych, przewiezienie nad morze tony węgla kosztowało więcej niż sam węgiel i każdy płacił bo nie było alternatywy. Teraz węgiel lepiej kupić w RPA i wyładować w portach. A co z PKP? Niech się "wozi samo"!
Panie Szulc ,za czasów PRL -u wypisywał Pan podobne dyrdymały, w Nowinach Rybnickich, tylko że w tym czasie był Pan wpływową postacią na kolei. Realia się zmieniły , a Panu zacięcie grafomańskie nie przeszło