Start Mszana – Płomień Ochojec 3:2
Po zaciętym, ale niezbyt ciekawym meczu Start Mszana pokonał drużynę Płomienia Ochojec. Wszystkie bramki padły dopiero w II połowie.
Najlepszą okazję do zdobycia gola w I połowie miał w 7. minucie Damian Król. Pomocnik Startu nie trafił jednak do pustej bramki z linii 5 metrów. Później piłkarze obu drużyn uraczyli kibiców nudnym widowiskiem. Gra toczyła się głównie w środku pola. Ożywienie nastąpiło dopiero po dwóch kwadransach. Kotłowało się zwłaszcza pod bramką Adriana Henkla, bramkarza Startu, który najwięcej pracy miał po sprawnie wyprowadzanych przez gości kontrach. Coraz śmielej atakujących gości mógł skarcić Arkadiusz Kindalski, ale po jego uderzeniu piłka minimalnie minęła prawy słupek bramki.
Miejscowi na przerwę schodzili w wyraźnie złych nastrojach, mając do siebie sporo pretensji. Piłkarze Startu długo nie wychodził z szatni. Nie wiadomo co trener Andrzej Wiśniowski im powiedział, ale szybko odniosło to skutek. Już w 47. minucie pozostawiony bez opieki na 11 metrze Mateusz Skomro otrzymał precyzyjne podanie i nie miał problemów z pokonaniem Marcina Czoka, bramkarza Płomienia. Animuszu miejscowym starczyło jednak nie na długo. Powoli do głosu zaczęli dochodzić goście. Wyrównanie wydawało się kwestią czasu, ale gola zdobyli gospodarze. W 69. minucie pod bokiem pola karnego w niegroźnej sytuacji sfaulowany został Janusz Muszyński. Do precyzyjnie dogranej z rzutu wolnego piłki najwyżej wyskoczył Wojciech Telicha i zrobiło się 2:0.
Gości utrata bramki wcale jednak nie załamała. Już dwie minuty później cieszyli się ze zdobycia gola kontaktowego. Rozgrywający dobre zawody Andrzej Miera przymierzył z rzutu wolnego. Uderzona z 25. metra piłka poszybowała ponad murem zawodników z Mszany i wpadła tuż przy słupku do bramki Startu. Zapowiadało się na spore emocje w końcówce meczu. Nadzieje na korzystny rezultat zaprzepaścili swojej drużynie obrońcy Płomienia, popełniając na 10 minut przed końcem zawodów katastrofalny w skutkach błąd. Tak fatalnie zagrywali między sobą piłkę, że ta trafiła pod nogi Kindalskiego. Zawodnik gospodarzy wyszedł jeden na jeden z bramkarzem Płomienia i bez problemu podwyższył na 3:1. W 86. minucie dobrze do tej pory spisujący się Henkel popełnił błąd. Dośrodkowaną z rzutu rożnego piłkę wypiąstkował tak niefortunnie, że ta niemal spadła na głowę Gabriela Morgały. Ten z najbliższej odległości dopełnił formalności dzięki czemu ambitnie grający Płomień zmniejszył rozmiary porażki. Na więcej jednak Start nie pozwolił i tym samym wygrał 4 wiosenny mecz.
Andrzej Wiśniowski, trener Startu: Ta nasza gra nie wyglądała dziś najlepiej. Nie graliśmy płynnie, nasze akcje były szarpane. Przez to nie był to zbyt atrakcyjny mecz. Szkoda bo na treningach przykładamy dużą uwagę do konstruowania płynnych akcji, ale na razie nie ma to przełożenia na naszą grę.
Krzysztof Skupień, trener Płomienia: Szkoda, że zaczęliśmy dobrze grać dopiero po stracie bramki. Potem niestety popełniliśmy proste błędy i przegraliśmy mecz. Myślę, że gdyby nie one to dziś cieszylibyśmy się ze zwycięstwa.
Start: Henkel, Godula (86. Świerczek), Kuźnik, Nowak, Telicha, Król, Pesta, Muszyński (80. Dzierżęga), Kindalski, Skomro, Cięciała (73. Wita)
Płomień: Czok, D. Szlosarek, Matuszewski, Ostrowski, Ochojski, Bujanowski, Miera, J. Szlosarek (79. Bernacki), Zając (55. Popiela), Morgała, Lachowicz (58. Reclik)
Start Mszana – Płomień Ochojec 3:2 (0:0)
Bramki: Skomro, Telicha, Kindalski – Miera, Morgała,
Żółte kartki: J. Szlosarek, Bujanowski
(art)