Jak unikać samobójstw wśród dzieci? Wychowujmy, rozmawiajmy, nie uczmy łatwego życia
7 września na dworcu PKP w Wodzisławiu Śląskim odbyła się konferencja poświęcona tematowi samobójstw. Jedną z prelegentek była st. asp. Małgorzata Koniarska z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śl. Przypomniała - wydawać by się mogło - oczywiste rzeczy. Niestety wielu rodziców - w kontekście wychowania młodych pokoleń - o nich zapomniało.
Policja o tym, że ktoś chce się targnąć na swoje życie, dowiaduje z telefonu alarmowego 112, wtedy od razu udaje się na miejsce, by zapobiec tragedii. - Jeśli ktoś dzwoni na nr 112, to oznacza, że jest to krzyk o pomoc. Bo jeśli ktoś jest zdeterminowany i chce skończyć swoje życie, to nie dzwoni, nikomu nic nie mówi, a po prostu idzie i decyduje się na ten tragiczny krok. Jeśli ktoś dzwoni, rozmawia z rodziną, z bliskimi na ten temat to jest to sygnał, by rozpocząć działania, aby odwieść tę osobę od zrobienia desperackiego kroku - zaczęła Koniarska. Przyznała, że miała podczas swoje służby w patrolu, a później na dzielnicy, do czynienia z sytuacjami, w których osoby odebrały sobie życie, lub chciały to zrobić.
Temat samobójstw popularny wśród młodzieży
Koniarska powiedziała, że temat samobójstw jest bardzo popularny wśród dzieci i młodzieży!
- Podczas rozmów z młodymi osobami dowiaduję się, że dzieciaki bardzo często rozmawiają między sobą o samobójstwach. Zwłaszcza na tik-toku (jeden z popularnych wśród młodzieży portali społecznościowych - przyp. red.) czy generalnie w tzw. internetach (mediach społecznościowych, komunikatorach internetowych itp - przyp. red.). Rozmawiają o tym, w jaki sposób popełnić samobójstwo, w jaki sposób zrobić sobie krzywdę, by jak najmniej bolało - powiedziała Koniarska.
Przyznała, że dostępność pomocy psychologicznej jest bardzo ważna. - Ja zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo to jest kosztowna rzecz, ogromne środki, ale musimy o nasze dzieci dbać, to przyszłość naszego narodu. Musimy w nie inwestować, bo one są do uratowania - mówiła policjantka.
Rodzicu znajdź czas na prawdziwą rozmowę ze swoim dzieckiem
Powiedziała, że podczas rozmowy z młodzieżą na półkoloniach, szczerze udało jej się z młodzieżą porozmawiać o problemach. Na koniec zapytała, czy dzieci w ten sposób rozmawiają ze swoimi rodzicami. - Dowiedziałam się, że nie, bo rodzice nie mają czasu, bo mama albo ma dużo rzeczy do prasowania, zlew do opróżnienia, albo ma inne ważne sprawy na głowie, np. musi na telefonie Instagrama sprawdzić. Poprosiłam dzieciaki, aby domagały się czasu od rodziców. To jest przykre, że muszą o to prosić. Dzieci chcą czasem opowiedzieć nam o czymś ważnym, co zobaczyły gdzieś, co dla nich jest bardzo ważne, a my nie wykazujemy tym zainteresowania. A tymczasem to rodzice są od wychowania, nie szkoła. Szkoła spełnia rolę pomocniczą. Kiedy matka dzwoni na policję z prośbą o pomoc, bo jej syn ćpa, to pytam: a gdzie pani była kiedy zaczął ćpać?
Policjantka podkreśliła wagę rozmowy, podtrzymywania więzi rodzinnych, bo jeśli kuleją relacje, to pojawiają się problemy. Mocne więzi w rodzinie, w grupie dają młodemu człowiekowi fundament do tego, by nie myśleć o sobie, że się jest gorszym, wyobcowanym.
Nie uczmy łatwego życia
- My dorośli pokazujemy swoje życie w internecie, a tymczasem realne relacje nam kuleją. Młodzi nas obserwują. Są naszym lustrzanym odbiciem. Chcą dziś zostać youtuberami, ewentualnie dziewczyny chcą wyjść bogato za mąż za księcia, bo liczą na łatwe i bogate życie. Nie ma mowy o tym, by zdobyć solidne wykształcenie. Młodzi są dziś nastawieni tylko na łatwy sukces. Nie biorą pod uwagę porażki. I później przychodzi rozczarowanie, bo coś nie wyszło - zauważyła Koniarska.
Przypomniała, że dzieci potrzebują, by w życiu czasem prowadzić je za rękę. A dzieci muszą czuć, że są dla rodziców najważniejsi na świecie i że zawsze mogą się do nich zwrócić o pomoc.
Dziecięcy brak świadomości czynów
Policjantka zaznaczyła, że dzieci często nie mają świadomości skutków tego, co niekiedy umieszczają w internecie.
- Kiedyś miałam taki przypadek, że zwróciła się do nas mama, której znalazła w sieci internetowej nagie zdjęcia swojej córki. Dostała je od sąsiadki. Okazało się, że młoda dziewczyna w ogóle nie miała odczucia, że stało się coś niedobrego, niewłaściwego, wstydu. Ot kolega zrobił jej nagie zdjęcie i co z tego. Powiedziała, że takie rzeczy w gimnazjum się robi. To pokazuje, że młodym trzeba tłumaczyć konsekwencje takich czynów, bo sami ich nie rozumieją. Nie rozumieją, że takie zdjęcia w sieci zostają i mogą mieć wpływ na przyszłość - mówiła Koniarska.
Podkreśliła rolę szkolnych pedagogów, bo choć dzieci wychowywać mają rodzice, a nie szkoła, to w szkole dzieci spędzają sporo czasu i pedagodzy mają okazję je tam obserwować i reagować na negatywne zjawiska. - Z mojego odczucia wynika, że jest z tym problem w wiejskich szkołach, gdzie może i pedagodzy są, ale najlepiej im gitary nie zawracać - mówi.
- Mam takie poczucie, że młode osoby są wychowane w taki sposób, że im się wszystko należy, one wszystko mogą itd. A jeśli chodzi o obowiązki, to są w szoku, że czegoś się od nich wymaga. Młodzi ludzie są do uratowania, ale w tym rola przede wszystkim rodziców. O wiele łatwiej o to w kompletnej rodzinie, trudniej w rozbitej, gdzie wychowuje tylko jeden rodzic, który w dodatku musi mocno starać się o chleb, pieniądze na przeżycie i nie ma tyle czasu, by poświęcić go dziecku - mówiła policjanta.
Koniarska zaapelowała, by szkolni psycholodzy byli obecni na każdej wywiadówce. - Żeby rodzicom tłuc do głowy, kto jest od wychowania, że to ich rola - powiedziała st. asp. Małgorzata Koniarska. Przyznała, że szkoda, iż nie ma możliwości kierowania niektórych rodziców do udziału w programie "Szkoła dla rodziców" (prowadzonym m.in. przez Wodzisławski Ośrodek Wsparcia Dziennego "Dziupla"). - Tym bardziej że kiedy rodzicom zwraca się uwagę, że muszą też wymagać od swoich dzieci, to niektórzy się obrażają. Taki przypadek spotkał mojego kolegę ze służby, który zwrócił matce uwagę, że ma też od dziecka wymagać, a ona się obraziła - zakończyła Koniarska.
Policja przypomina, że na terenie naszego kraju funkcjonuje telefon zaufania dla Dzieci i Młodzieży: 116 111
Wczesne sygnały ostrzegawcze:
- wycofanie się z kontaktów z rodziną i rówieśnikami
- trudności z koncentracją uwagi
- zainteresowanie tematem śmierci
- wyraźne zmiany nastroju i osobowości
- zmiana dotychczasowych zwyczajów snu i jedzenia
- utrata dotychczasowych zainteresowań
- dolegliwości somatyczne, np.. bóle głowy lub żołądka, zmęczenie
- trudności w szkole: trudności z nauką, obniżone oceny
- nieustanne znudzenie
Czynniki wysokiego ryzyka:
- planowanie samobójstwa
- nagłe używanie alkoholu lub substancji psychoaktywnych, które mogą stanowić formę wołania o pomoc bądź zminimalizowania cierpienia
- oskarżanie siebie
- wypowiadanie komunikatów typu: „Chciałbym umrzeć”, „Nie mam po co żyć”, „Nie powinnam się urodzić”, „Niedługo przestanę być twoim problemem”, „Już mnie nie zobaczysz”
- labilność emocjonalna – łatwe przechodzenie ze skrajnych stanów emocjonalnych, reakcje nieadekwatne do siły bodźca, który je wywołuje
- wzrost impulsywności
- rozdawanie innym swoich ulubionych przedmiotów
- pisanie listu pożegnalnego, pisanie testamentu
Jak dla mnie to to miasto jest za duże a jak komuś nie pasuje to niech się przeprowadzi do np Torunia
Natomiast Sopotem to Wodzisław rzeczywiście nie zostanie. Gdybym miał określić jak mi się mieszka w mieście, to powiedział bym że... Wygodnie ;)
Taka prawda@ no z tą brzydotą to przesadziłeś, trochę miasto wyładniało. Można się dostać do kilku stolic bezpośrednim pociągiem. Blisko do autostrady, przyzwoita oferta gastronomiczna i mimo to sporo fajnych sklepów. Ja bym nie narzekał.
Jeszcze więcej fejsbuka, jeszcze więcej gier online, jeszcze więcej tuszowania pedofilii, jeszcze więcej durnych reklam - świat iluzji jest ładny, piękny, kolorowy, obiecujący nierealne rzeczy (przykład z reklamy - samolot zabawka który sam nie lata - a w reklamie lata bez dotykania, czy inne tego typu kłamstwa) ale powrót do rzeczywistości oraz rzeczywistość jest szara i brutalna. Ludzie w młodym wieku, na granicy podejmowania ważnych, życiowych decyzji zamiast pomocy rodziny, psychologów (których nie ma w szkołach) szukają łatwych, niesprawdzonych rad z internetu - a gdy się zawiodą - zamykają się w sobie. Do tego dochodzą wyróżnianie się w społeczeństwie - muszę mieć najnowze ciuchy, najnowszy telefon (bo ten co mają pół roku jest niemodny albo zniszczony), a ci, których na to nie stać są odzucani, wyśmiewani, piętnowani.
Łatwe życie w Wodzisławiu? Brak rozrywek, słaba infrastruktura i ogólna brzydota. Już jakiś czas temu opisywaliście raport dotyczący zadowolenia mieszkańców. Inna sprawa, że gdy dziecko stosuje podobne metody jak nauczyciele (strajk) w domu a afekty są niezadowalające może podjąć złą decyzję i wyjść z kina zbyt szybko.