Radny Sebastian Mikołajczyk zawiadomił prokuraturę. Podejrzewa, że w starostwie mogło dojść do przestępstwa
Członek komisji rewizyjnej Rady Powiatu, która badała wykonanie budżetu za 2020 rok, postanowił - wobec odmowy większości członków komisji - sam zgłosić swoje wątpliwości dotyczące rozliczania faktur w starostwie do organów ścigania. - Uzyskałem informacje o nieprawidłowościach. Wnoszę o zbadanie sprawy - napisał do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Mikołajczyk twierdzi, że prokurator powinien przyjrzeć się trzem fakturom rozliczonym w starostwie w 2020 roku. Chodzi o zakupy w sklepie w Bieńkowicach, w lipcu, sierpniu i grudniu zeszłego roku. Wydatkowano tam kolejno: 1150,36 zł; 1140 zł i 1252,64 zł. Towar, jaki wtedy tam zakupiono to wedle opisu urzędników „środki do dezynfekcji (pakiet)”.
Czy środki do dezynfekcji to whisky i koniak?
W komisji rewizyjnej próbowano ustalić, jakie konkretnie środki nabyło wtedy starostwo. - Nie udało się nam ustalić, co stanowiło ten pakiet, gdzie są te środki, komu je przekazano. Wzbudziło to podejrzenia członków komisji - argumentuje radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Powiatu Raciborskiego.
1 czerwca tego roku komisja zapoznała się z wyjaśnieniami byłego kierowcy starosty Grzegorza Swobody. Ten twierdzi, że w sklepie zakupiono butelki z alkoholem - whisky, wódki, koniaki i wina. - Oświadczył nam, że nie były to środki do dezynfekcji - przekazał prokuraturze S. Mikołajczyk. Alkohol miał być przez kierowcę-urzędnika odbierany i przewożony do starostwa. Tam „chowano go m.in. w gabinecie starosty” jak podał komisji były podwładny włodarza powiatu. Alkoholu wedle jego relacji miało być „bardzo dużo”.
Mikołajczyk chce, by prokuratura sprawdziła, czy nie doszło do nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i naruszenia dyscypliny finansów publicznych.
Prywatne spotkanie, służbowa limuzyna
Radny z Brzeźnicy zgłosił organom ścigania także wątek usługi gastronomicznej w restauracji Zajazd Biskupi w Raciborzu, którą zamówił tam Powiat Raciborski 30 czerwca 2020 roku. Starostwo powiatowe zapłaciło 491 zł (sprawa była już wcześniej poruszana na jednej z tegorocznych, zdalnych sesji).
- Miała się tam odbyć impreza zaprzyjaźnionych radnych Powiatu Raciborskiego, po tym jak Zarząd Powiatu Raciborskiego otrzymał na sesji absolutorium - przekazał Sebastian Mikołajczyk.
Fakturę opisano jako spotkanie starosty z przedstawicielami klubów radnych działających przy Radzie Powiatu Raciborskiego. Starosta Grzegorz Swoboda wyjaśnił komisji rewizyjnej, że dokument źle opisano, a uczestnicy spotkania w restauracji sami płacili za swoje zamówienia. Rachunek, który sprawdzała komisja, miał według starosty dotyczyć spotkania z ministrem. - Jednak nie pamiętał on z którym ministrem i w jakich okolicznościach. Oświadczył ponadto, że spotkanie - w godzinach wieczornych - miało charakter prywatny, nie było powiązane z pełnieniem funkcji publicznych - napisał do prokuratury w Gliwicach radny Mikołajczyk.
O tę sprawę spytano na posiedzeniu komisji rewizyjnej byłego kierowcę starosty i ten powiedział jej członkom, że spotkanie odbyło się w gronie radnych, a on osobiście odwoził samochodem służbowym, w późnych godzinach wieczornych starostę Grzegorza Swobodę i jednego z rajców do domu.
Zdaniem Sebastiana Mikołajczyka to niedopuszczalne, żeby za publiczne pieniądze organizować „zamknięte spotkania dla wybranych radnych i wykorzystywać służbowy pojazd do rozwożenia imprezowiczów do domu”.
-W mojej ocenie doszło do nadużyć ze strony starosty- podsumował swoje zawiadomienie Sebastian Mikołajczyk.
Korespondencję przekazał również do Prokuratury Krajowej.
Czytaj także:
Ludzie
Radny Powiatu Raciborskiego
Mikołajczyk to znany krętacz i manipulator. Jak trochę poszukać to u niego znalazłoby się na kilka doniesień. Ale to policjant. KASTA.
Poczęstunek koniaczkiem ważnych gości w urzędzie to element naszej kultury narodowej a nie sensacja kryminalna, a że oficjalnie prawo zabrania to się kombinuje - takie kombinowanie też jest w sumie naszą tradycją.
Ciekawa sprawa z tym emerytowanym kierowcą...Ludzie ludziom....
Wstyd co się dzieje. I smaczku dodaje fakt, że jest Kodeks etyki w Starostwie. Na papierze wszystko gra w starostwie, jest etycznie i moralnie. A nawet jeśli to nie alkohol służbowy bo rzeczywiscie kupili środki dezynfekujące i tak się okaże, to chyba prywatny alkohol i co robił w biurze i po co komu w pracy. No chyba , że zwidy.
Coś mi się zdaje, że próbują przykryć aferę z Wacławczykiem i szukają co się da na siłę.
dezynfekcja ,ach dezynfekcja, tych środków zawsze wystarczy..i tak robotę potem mają przestępstwa gospodarcze!!!