Nie znają się osobiście, ale mają codzienne odprawy telefoniczne i facebookowe. Nikt nie wie ilu ich jest, ale do tej pory do grupy szyjących maseczki włączyli się mieszkańcy Wodzisławia, Raciborza, Rydułtów, Rybnika, Radlina i Czyżowic. Wzajemnie się wspierają wymieniając materiałami i zamówieniami, a po koronawirusie planują...
Do niedawna kultowa „Migawka Cafe” była miejscem spotkań wielu raciborzan. Kto nie jadł tam śniadania, był passé. Ale nie o popularne „bywanie” w tym wszystkim chodziło, tylko o klimat odpowiadający i tym wcześniej i tym później urodzonym. Tworzyli go pracujący w niej ludzie, którzy swoimi kulinarnymi pasjami dzielą się teraz z potrzebującymi.
– To była spontaniczna akcja moja i żony. Wzięliśmy ze sobą wszystkie kwiaty, które mieliśmy na stanie i rozdaliśmy je pracownikom raciborskich przychodni i szpitala. Nie chcieliśmy żadnego rozgłosu. Chodziło nam tylko o uśmiech – tłumaczy Marek Czogała, który wraz z żoną Ewą od 12 lat prowadzi kwiaciarnię przy ulicy Żorskiej w Raciborzu.
– Nie czuję się bohaterem. Z moim przyjściem nic się nie rozpoczyna, a z moim odejściem nic się nie kończy. Ludzie zawsze pomagali i będą pomagać – mówi ks. Krzysztof Misiuda, który w Ośrodku Formacyjnym Liturgicznej Służby Ołtarza organizuje posiłki dla pracowników Szpitala Zakaźnego w Raciborzu.