32-letnia mieszkanka powiatu wodzisławskiego trafiła do aresztu w Raciborzu.
Kierowca opla był zdenerwowany. Policjanci nabrali podejrzeń, że może posiadać w samochodzie coś nielegalnego.
41-latkę z Raciborza zdradziły... nerwy. Na widok policjantów zaczęła być niespokojna. Policjanci zwrócili na to uwagę. Wkrótce znaleźli substancje zabronione.
Mężczyzna był poszukiwany przez policjantów w związku z nakazem doprowadzenia do Zakładu Karnego w Raciborzu za wcześniejsze przewinienie. Gdy mundurowi zatrzymali 30-latka, ujawnili przy nim znaczną ilość dopalaczy.
Kierowca i jego pasażerka na widok policjantów zaczęli być nerwowi. Mundurowym wydało się to podejrzane. I słusznie.
Mężczyzna nerwowo się zachowywał. Okazało się, że posiada przy sobie zabronione substancje.
Kiedyś dopalacze można było kupić legalnie w sklepie, dziś handel nimi nie różni się od sprzedaży narkotyków, którymi w istocie są te niebezpieczne substancje. Niestety, problem ich zażywania nie omija powiatu raciborskiego.
Bohaterowie filmów zazwyczaj gubią policyjny "ogon", jednak w życiu sprawy zazwyczaj wyglądają trochę inaczej.
Policjanci z Kuźni Raciborskiej zatrzymali w Nędzy mężczyznę, który posiadał przy sobie 10 gramów niedozwolonej substancji.
Dopalacze ćpa głównie młodzież, zdarza się, że również dzieci. Dlaczego to robią? Co im grozi? Dlaczego walka z dopalaczami jest tak trudna? – odpowiedzi na te pytania udzielają specjaliści z raciborskiego sanepidu.
Mężczyznę reanimowano w jego mieszkaniu, a następnie przewieziono na OIOM do Wodzisławia Śl. W minioną niedzielę doszło u niego do zatrzymania krążenia. Śledztwo w sprawie prowadzi wodzisławska policja pod nadzorem prokuratora.
Pomimo zakazów, zamykania sklepów oferujących "nowe narkotyki" problem dostępności dopalaczy nadal istnieje.
W tym roku w powiecie raciborskim odnotowano już 17 przypadków zatruć dopalaczami. Dla porównania w całym 2014 takich przypadków było 12.