Trzy tygodnie temu pisaliśmy o śmierci 22-latka z Rydułtów po dopalaczach. To już druga ofiara dopalaczy w Rydułtowach w tym roku. Dotarliśmy do rapera Dijesa, który otwarcie mówi o swoim wyjściu z nałogu. Pomogła mu rodzina, przyjaciele, muzyka i silna wola. Dzisiaj Dijes, trzy miesiąc po rzuceniu dopalaczy, nagrywa płytę, na...
22-latek z Rydułtów zmarł w szpitalu prawdopodobnie po zażyciu dopalaczy. Personel medyczny stwierdził nagłe zatrzymanie krążenia. Wcześniej młody mężczyzna zwracał na siebie uwagę agresywnym zachowaniem - próbował się okaleczać uderzając głową w mur i schody. Sprawą zajęły się policja i prokuratura. To druga ofiara śmiertelna...
ŻORY. Najpierw spowodował kolizję drogową, a chwilę później... podpalił interweniującego policjanta. Jak przyznał, zażył wcześniej dopalacze i popił łykiem piwa.
Zdaniem mieszkańców w kwestii dopalaczy i narkotyków trochę się uspokoiło. W dużej mierze jest to efekt pracy wodzisławskich funkcjonariuszy. Co nie oznacza, że problem został rozwiązany.
Rybnicki radny Łukasz Dwornik z Prawa i Sprawiedliwości pyta władze miasta, czy nie pora aby komisje radnych zajęły się problemem tzw. dopalaczy.
– Dlaczego mamy płacić z własnej kieszeni za osoby, które na własne życzenie sięgają po dopalacze – coraz częściej pytają nas nasi czytelnicy. Na leczenie takich osób rybnicki szpital wydał już tysiące złotych. W wielu przypadkach takie osoby na badania przyjmowane są w trybie pilnym, bez kolejki.
Tylko w ciągu trzech dni rybnicki sanepid odnotował 30 przypadków zatruć dopalaczami. Szpital w Rybniku kupuje nowe komplety pasów do przypinania pacjentów po dopalaczach. – Chcemy chronić pacjentów jak i samych zatrutych, aby np. nie wyskoczyli przez okno – przyznają władze szpitala.
Dopalacze ćpa głównie młodzież, zdarza się, że również dzieci. Dlaczego to robią? Co im grozi? Dlaczego walka z dopalaczami jest tak trudna? – odpowiedzi na te pytania udzielają specjaliści z raciborskiego sanepidu.
Mężczyznę reanimowano w jego mieszkaniu, a następnie przewieziono na OIOM do Wodzisławia Śl. W minioną niedzielę doszło u niego do zatrzymania krążenia. Śledztwo w sprawie prowadzi wodzisławska policja pod nadzorem prokuratora.
Groźny dopalacz o nazwie "Mocarz" jest przyczyną wielu zatruć na Śląsku. Do szpitali w Rydułtowach i Wodzisławiu również trafili amatorzy dopalaczy.
Pomimo zakazów, zamykania sklepów oferujących "nowe narkotyki" problem dostępności dopalaczy nadal istnieje.
W tym roku w powiecie raciborskim odnotowano już 17 przypadków zatruć dopalaczami. Dla porównania w całym 2014 takich przypadków było 12.
Oficer prasowy Komendy Powiatowej podkomendant Mirosław Szymański oraz pracownice Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej spotkali się z młodzieżą Gimnazjum Nr 5 w Raciborzu, by poruszyć niezwykle istotny problem, który stanowią w dzisiejszych czasach dopalacze oraz narkotyki.
Kilka tygodni temu opisywaliśmy na łamach naszego tygodnika falę zatruć dopalaczami oraz bezradność organów ścigania. Zanim dana substancja trafiała na listę środków zakazanych, przestępcy zastępowali ją podobnie działającą, lecz inną substancją. Zabezpieczane przez policję dopalacze nie są najczęściej „jeszcze” zakazane, a więc legalne.
W ciągu dwóch dni do rybnickiego szpitala trafiło aż kilkanaście młodych osób, które po zażyciu dopalaczy wymagały pilnej pomocy medycznej. Substancje pochodziły najprawdopodobniej z jednego z mieszkań w centrum Rybnika. Sprawą zajmuje się policja.
Policjanci z Rybnika zatrzymali mężczyznę, który zajmował się swoimi dziećmi, będąc pod wpływem środków psychoaktywnych. Razem ze swoją partnerką zażył prawdopodobnie dopalacze.
Dopalacze cały czas groźne. Problem dotyczy nie tylko Lubomi, zwanej już „zagłębiem dopalaczy”, gdzie w ciągu kilku ostatnich tygodni policja rozpoczęła 5 postępowań w sprawie posiadania narkotyków. Teraz ofiarami działania dopalaczy stali się gimnazjaliści z Zespołu Szkół w Gogołowej.