Alina Kucharzewska udzieliła wypowiedzi w Radio 90 na temat możliwości przekształcenia raciborskiej lecznicy z jednoimiennej w udzielającą świadczenia także innym pacjentom niż ci z koronawirusem.
Radni powiatowi z komisji zdrowia zapoznali się z bieżącą sytuacją szpitala zakaźnego w Raciborzu. We wtorek 23 czerwca zadawali pytania Elżbiecie Wielgos-Karpińskiej zastępczyni medycznej dyrektora lecznicy. Ta mówiła, jak szpital boryka się z wciąż rosnącą liczbą chorych.
Decyzją wojewody śląskiego przenoszeni są pacjenci ze szpitala zakaźnego w Raciborzu, którzy byli tu poddawani dializom. Trafią do Gliwic. Zabrakło personelu do ich obsługi, bo koronawirusem zakaziła się lekarka.
- Aktualnie jest już mniej wpłat od dużych darczyńców, ale wciąż wpłacają osoby prywatne. Jesteśmy wdzięczni za każdy, choćby najskromniejszy datek - powiedział nam Paweł Knop Główny Księgowy raciborskiej lecznicy.
Zgodnie z zapowiedziami resortu zdrowia także w Raciborzu ruszą cykliczne badania pracowników lecznicy. - Nie na miejscu. U nas zostanie pobrany wymaz i trafi do laboratoriów, z którymi współpracujemy - mówi nam dyrektor Ryszard Rudnik.
Zaniepokojona doniesieniami o problemach kadrowych raciborskiej lecznicy, radna miejska Ludmiła Nowacka spytała na zdalnej sesji dyrektora Ryszarda Rudnika czy obecne zasoby ludzkie spełniają jego oczekiwania. - Wiemy, że kadry się kruszą - stwierdziła, dodając, że w środowisku medycznym nie brakuje obaw co do zdrowia i życia w kontekście...
Pacjenci są w stanie stabilnym. Do piątkowego wieczora było ich 11. Dwunasty czekał na oznaczenie. Z naszych informacji wynika, że wszyscy są samodzielni i kontaktowi. Personel pielęgniarski wciąż się szkoli i jest zadowolony ze sprzętu ochronnego, w jaki wyposażono lecznicę. W tygodniu będą kolejne dostawy.
- Były zapewnienia że ktoś do nas przyjdzie, a mamy już prawie wieczór i nikogo nie było. Same, kobiecymi rękami zorganizowałyśmy te oddziały szpitala zakaźnego - nie kryją żalu pracownice lecznicy na parę godzin przed faktycznym uruchomieniem oddziałów przekształconej placówki. To kolejny głos rozczarowanego personelu ze szpitala.
Nowa Trybuna Opolska dotarła do Artura Kramarczyka z Branic (woj. opolskie, powiat głubczycki), który od wtorku przebywa na oddziale zakaźnym w raciborskim szpitalu jednoimiennym zakaźnym.
W ścianie wykuto drzwi, ustawiono ścianki działowe, założono monitoring - tak zmieniły się pomieszczenia w lecznicy na Gamowskiej. Na razie dostosowano dwa oddziały, w tym pulmonologiczny.
Pielęgniarki z Gamowskiej, z którymi rozmawialiśmy, obawiają się przekształcenia szpitala rejonowego w „jednoimienny” - zakaźny dla całego województwa śląskiego. - Jesteśmy na to nieprzygotowani. Pod względem infrastruktury, wyposażenia i umiejętności - powiedziały nam przedstawicielki personelu szpitalnego.
Racibórz ma być wojewódzką „jedynką” jeśli chodzi o walkę z koronawirusem. Prawdopodobnie będzie działać jeszcze jedna placówka - szpital zakaźny na terenie Śląska. - To są decyzje wojewody, my jako samorząd tylko je wypełniamy - mówi nam starosta Grzegorz Swoboda.
Powiat raciborski w uzgodnieniu z gminami Kuźnia Raciborska i Nędza przywraca od 1 marca br. bezpośrednie połączenia autobusowe z tych miejscowości do szpitala przy ul. Gamowskiej.
Oskar Mrozek z Tworkowa jest pierwszym dzieckiem urodzonym w raciborskim Szpitalu Rejonowym w roku 2020. W sylwestra przyszli na świat Franek Kremer i Filip Kribus. Ogółem w 2019 roku na Gamowskiej narodziło się 1033 dzieci.
W powiecie rządzi już trzeci starosta, a na Gamowskiej zarządza niezmiennie ten sam dyrektor. Choć w połowie roku mówiono o jego emeryturze, to temat szybko ucichł. PiS nie chce go już w szpitalu, starosta obserwuje podwładnego. Czy to jednak możliwe, by na dyrektorskim fotelu zasiadł w Raciborzu ktoś nowy?
Szef komisji rewizyjnej, radny PiS wskazał przy raporcie o stanie powiatu, że samorząd ma narastające problemy ze szpitalem. Przypomniał słowa Ryszarda Winiarskiego, że sytuacja lecznicy jest katastrofalna. Według Kusego powodem jest nieudolne zarządzanie placówką.
Dyrektor Ryszard Rudnik wątpi w powodzenie projektu „SOR w Raciborzu” i wciąż szuka specjalistów na dwa oddziały zagrożone zawieszeniem. Pozytywem jest zwiększony ryczałt z NFZ na funkcjonowanie lecznicy. Racibórz dostał 2,6 mln zł więcej niż przed rokiem.