Na wieść o stratach rzędu 500 tys. zł jakie wyrządzał budżetowi Raciborza obóz w nadmorskiej Pleśnej, radni Henryk Mainusz i Mirosław Lenk zaczęli odpytywać wiceprezydenta Wacławczyka o szczegóły i pomysł na wypoczynek dzieci z Raciborza nad morzem.
Za kadencji Ludmiły Nowackiej w fotelu wiceprezydenta do nadmorskiej Pleśnej jeździły autobusy wypełnione dziećmi i młodzieżą z Raciborza. Koszt turnusu wynosił wtedy kilkaset złotych. W tym roku cena tych wakacji wzrosła do prawie 2000 zł, a magistrat zlecił organizację obozowiska prywatnej firmie.
Jak podał radnym komisji oświaty szef miejskiej oświaty Krzysztof Żychski, aktualnie w raciborskim obozowisku nad morzem przebywa 50 osób i jest wielu chętnych na kolejne turnusy.
Magistrat podał oficjalnie, że poprzez OSiR sprzedaje turnusy w nadmorskiej Pleśnej, w obozowisku miejskim. Czteroosobowy kontener można wynająć za 150 zł na dobę.
Miasto nie zdecydowało się na organizację corocznego obozowiska dla dzieci i młodzieży w nadmorskiej Pleśnej. Zaważyły względy bezpieczeństwa epidemicznego. Wiceprezydent Michał Fita stawia za to na organizację wypoczynku w tamtejszych namiotach i barakach, adresowaną do raciborzan.
W okolicy ulicy Księdza Jerzego Popiełuszki koczują bezdomni. Ich obozowisko znajduje się na terenie zalesionym, przy drodze prowadzącej do kościoła „na górce”. Okazuje się, że nie chcą skorzystać z oferowanej im pomocy i odmawiają opuszczenia miejsca.