Franciszek Marcol obwieścił, że szef raciborskiej lecznicy utracił jego zaufanie. Łukasz Mura uznał odpowiedź dyrektora za „bełkot bezczelny”, a Elżbieta Biskup mówiła o niej: buta dyrektora Rudnika, brak pokory totalnie. Podniesione głosy zdominowały majowe posiedzenie komisji zdrowia.
Przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego Zarządu Oddziału w Katowicach i długoletni samorządowiec z Raciborza Krystyna Klimaszewska pisze do redakcji: mieszkańcy nie mogą skorzystać z zaplanowanych specjalistycznych świadczeń medycznych, diagnostycznych czy też operacyjnych. Pacjent został sam. Na własną rękę szukać...
- A jak cię traktują w szpitalu? Co sądzisz o pielęgniarkach? - pyta rodzina chorego ze szpitala zakaźnego. - Nie narzekam. A pielęgniarki? Ja widzę tylko ich oczy - słyszą w odpowiedzi.
Zaniepokojona doniesieniami o problemach kadrowych raciborskiej lecznicy, radna miejska Ludmiła Nowacka spytała na zdalnej sesji dyrektora Ryszarda Rudnika czy obecne zasoby ludzkie spełniają jego oczekiwania. - Wiemy, że kadry się kruszą - stwierdziła, dodając, że w środowisku medycznym nie brakuje obaw co do zdrowia i życia w kontekście...
- Kiedy tu wchodzimy, to naszego szpitala nie poznajemy - mówią doświadczone pielęgniarki o raciborskiej lecznicy przekształconej w placówkę zakaźną. Bo inaczej pachnie, inaczej wygląda, a nawet brzmi. Kiedyś gwar, dziś cisza. Wcześniej ciągły ruch, teraz pustka i skupienie.
Zalecenie ministra Szumowskiego, aby personel szpitala zakaźnego nie pracował już nigdzie indziej, spotkało się z reakcją lekarzy kontraktowych. - Odczuwamy to, zwłaszcza potrzeba anestezjologów - mówi dyrektor Ryszard Rudnik. Wojewoda śląski już wysłał pierwsze posiłki na raciborski front walki z koronawirusem.
Polityczka Platformy Obywatelskiej wystąpiła z interpelacją do resortu Łukasza Szumowskiego. Wskazuje na niskie płace pielęgniarek, które narażają swoje zdrowie i życie na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem.
Chodzi o ograniczenie potencjalnych kanałów transmisji zakażeń. Zalecenie resortu jest bezwzględne i natychmiastowe. Ani lekarze, ani pielęgniarki z raciborskiego szpitala zakaźnego nie mogą pracować z innymi pacjentami niż ci zarażeni koronawirusem. Dla większości personelu to duży problem, bo albo prowadzi prywatne gabinety, albo...
Pacjenci są w stanie stabilnym. Do piątkowego wieczora było ich 11. Dwunasty czekał na oznaczenie. Z naszych informacji wynika, że wszyscy są samodzielni i kontaktowi. Personel pielęgniarski wciąż się szkoli i jest zadowolony ze sprzętu ochronnego, w jaki wyposażono lecznicę. W tygodniu będą kolejne dostawy.
- Były zapewnienia że ktoś do nas przyjdzie, a mamy już prawie wieczór i nikogo nie było. Same, kobiecymi rękami zorganizowałyśmy te oddziały szpitala zakaźnego - nie kryją żalu pracownice lecznicy na parę godzin przed faktycznym uruchomieniem oddziałów przekształconej placówki. To kolejny głos rozczarowanego personelu ze szpitala.
To był szalony dzień - mówi starosta Swoboda o poniedziałku 16 marca, pierwszym dniu pracy szpitala zakaźnego na Gamowskiej. Spodziewa się, że kolejne będą równie wyczerpujące dla wszystkich zaangażowanych w przekształcenie lecznicy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że we wtorek ma trafić na jeden z przystosowanych już oddziałów...
Prace przystosowawcze lecznicy z Gamowskiej spadły głównie na barki pielęgniarek i salowych - uważają pracownice szpitala zakaźnego w Raciborzu. Spodziewały się pomocy wojska, ale przez weekend nie było wewnątrz szpitala żadnych służb.