Piątkowe popołudnie. Ósma godzina lekcyjna. Każdy uczeń o tej porze myśli już tylko o pójściu do domu. Nareszcie weekend. Żegnaj budo! A tu drzwi B-2-7 otwierają się, Krzyś wolno wsuwa głowę. – Ale lekcja polskiego dzisiaj będzie, prawda? – pyta z nadzieją. – Będzie Krzysiu – odpowiada nauczycielka.
- Współczuję rodzinie zabitego policjanta. My też jesteśmy pokrzywdzoną rodziną, która nie dostała żadnej pomocy od nikogo. Musieliśmy sami załatwić sobie psychologa. Byliśmy napastowani przez ludzi, przez dziennikarzy. Chciałam powiedzieć, że syn stracił ojca, rodzice ostatniego syna, moje dzieci przyjaciela, a ja straciłam męża...
Prokuratura wciąż bada sprawę zabójstwa Michała Kędzierskiego - policjanta z Raciborza, który zginął na służbie. Biegli uważają, że podejrzany Radosław Ś. był poczytalny w chwili popełnienia przestępstwa.
Sąd Apelacyjny w Katowicach nie miał litości dla Denisa S., który w bloku przy ulicy Głubczyckiej w Raciborzu zamordował niepełnosprawnego sąsiada. Raciborzanin został skazany na 15 lat więzienia.
Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Gliwicach w sprawie mordu, którego miał się dopuścić raciborski recydywista Wiesław S.
Przed rybnickim sądem rozpoczął się proces nastolatka z Raciborza oskarżonego o brutalny mord przy ulicy Głubczyckiej. Denis S. przyznaje, że obudził się w zakrwawionym ubraniu, zapewnia jednak, że nic nie pamięta.
W 1998 r. Prokuratura Rejonowa w Raciborzu badała okoliczności brutalnego morderstwa Ryszarda B.
Kiedy rodzina „Pontona” rozwieszała plakaty z wizerunkiem zaginionego syna, Wiesław S. modlił się, aby jego ciało nigdy nie wypłynęło z Odry. Znaleźli je jednak wędkarze spod Kędzierzyna. – Zabił człowieka bez powodu w warunkach multirecydywy – powie potem prokurator.
Matka znalazła zwłoki syna w mieszkaniu. Na pomoc lekarską było już za późno - stwierdzono zgon mężczyzny. Niewykluczone, że przyczyną śmierci były obrażenia głowy, których doznała ofiara.
Od dwudziestu czterech lat raciborscy śledczy próbują znaleźć zabójcę, który zamordował mieszkankę Raciborza Ewę Gansiniec. Zwłoki kobiety znaleziono pod bramą komendy straży granicznej. Jej zabójcą może być tajemniczy mężczyzna z wózkiem.
Wydarzenia Polsatu pokazały wypowiedź wnuka mężczyzny, który zastrzelił swego zięcia, ranił córkę i popełnił samobójstwo.
Willowe osiedle domków jednorodzinnych na krańcu miasta. Spokój poniedziałkowego poranka burzą strzały. Chwilę wcześniej 76-letni Ryszard K. zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Otworzył mu jego zięć, 52-letni Jarosław S.
Półtora roku temu ten sam raciborzanin próbował odebrać sobie życie. 24 października 2014 roku podpalił dom córki, a następnie znajdujący się na sąsiedniej posesji własny dom, barykadując się w środku. Wówczas uratowali go strażacy.
Kiedy w Raciborzu trwały poszukiwania Dariusza T., nurt Odry znosił już jego ciało w kierunku Kędzierzyna. Oskarżony wpadł, bo znalazł się świadek, który widział, jak wieczorem ciągnął ciało w kierunku rzeki.
Przeprowadzona sekcja zwłok ofiary wykazała m.in. liczne sińce na twarzy, szyi, tułowiu i kończynach, rozległe podbiegnięcia krwią powłok i mięśni szyi i klatki piersiowej, krwotok podpajęczynówkowy, wielokrotne złamania żeber, złamanie kości gnykowej i mostka.
Policjanci z Raciborza zatrzymali 44-latka podejrzanego o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 39-letniego mieszkańca Raciborza.
Po 22 latach Prokuratura Rejonowa w Raciborzu doprowadziła do skazania ostatniego z mężczyzn, który miał brać udział w brutalnym zabójstwie i ćwiartowaniu zwłok. Do zbrodni doszło w latach 90. w Raciborzu.