to nie znaczy, że był raciborzaninem, bo już wcześniej ta sprawa została przeze mnie wyjaśniona. A tak dla sprawiedliwości, to równie dobrze można nazwać Ulitzkę berlińczykiem, gdyż więcej go w Raciborzu nie było niż był. Zasadniczo czas spędzał w Berlinie poświęcając się polityce partii Centrum, a do Raciborza przyjeżdżał pociągiem w soboty albo i też w niedziele rano, by odprawiać msze. Potem wracał do wielkiej polityki. W tym czasie parafią rządzili wikarzy. Nie wiem czy reżyser o tym wspomni, że podczas jednej z częstych absencji proboszcza, ekipa remontowa opiłowała ołtarze w kościele, bo nie było komu tego przypilnować.
Ty mi nie pisz, co redaktor Weidner źle zacytował w artykule. Od 17 minuty wywiadu, reżyser Szczypiński wyraźnie mówi, że "miejska i powiatowa biblioteka publiczna, ona by nie stała, jej by niej nie było", "dzięki temu że postawiono siedzibę prowincji górnośląskiej mamy teraz bibliotekę" No to są te absurdy interpretacyjne reżysera. Podobnie jak twierdzenie, że dzisiaj nie da się zrobić dwóch stolic prowincji. Jak to się nie da? Województwo kujawsko pomorskie ma dwie stolice i to prawdziwe, podobnie jak województwo lubuskie. To tylko świadczy o tym, że reżyser więcej fantazjuje niż sięga po fakty. To, że Ulitzka kierował parafią na Starej Wsi, to nie znaczy, że był raciborzaninem, bo już wcześniej ta sprawa została przeze mnie wyjaśniona. A tak dla sprawiedliwości, to równie dobrze można nazwać Ulitzkę berlińczykiem, gdyż więcej go w Raciborzu nie było niż był. Zasadniczo czas spędzał w Berlinie poświęcając się polityce partii Centrum, a do Raciborza przyjeżdżał pociągiem w soboty albo i też w niedziele rano, by odprawiać msze. Potem wracał do wielkiej polityki. W tym czasie parafią rządzili wikarzy. Nie wiem czy reżyser o tym wspomni, że podczas jednej z częstych absencji proboszcza, ekipa remontowa opiłowała ołtarze w kościele, bo nie było komu tego przypilnować.
Przecież Szczypiński mówi o budynku, a nie o samej blibliotece. W filmie występują wybitni badacze życiorysu Ulitzki, a Szczypiński opiera się na ich wieloletniej pracy. Baborowianin? Zarządzał parafią zdalnie stamtąd? Jakby iść tym tokiem myślenia, to Racibórz ma dziś może z tysiąc mieszkańców, bo większość tu żyjących to Baborów, Kietrz i ziemia głubczycka.
Gdyby nie Ulitzka, to by nie było dzisiejszej biblioteki powiatowej? Co za bzdury! Wybudowano willę dla nadburmistrza Raciborza, a reżyser dorabia do tego historię o bibliotece. Panie reżyserze, biblioteka by była i to bez Ulitzki. Biblioteka by była w innym miejscu i w innym lokalu, gdyż ta biblioteka powstała po II wojnie. Jeśli ten film ma iść takim tokiem gdybań i fantazji reżysera, to się zastanawiam czy aby faktycznie marnować czas na oglądanie filmu. Kolejna sprawa, kto Panu wmówił, że Ulitzka był Raciborzaninem? Przecież to był baborowianin. Oj słabo, słabo.
to nie znaczy, że był raciborzaninem, bo już wcześniej ta sprawa została przeze mnie wyjaśniona. A tak dla sprawiedliwości, to równie dobrze można nazwać Ulitzkę berlińczykiem, gdyż więcej go w Raciborzu nie było niż był. Zasadniczo czas spędzał w Berlinie poświęcając się polityce partii Centrum, a do Raciborza przyjeżdżał pociągiem w soboty albo i też w niedziele rano, by odprawiać msze. Potem wracał do wielkiej polityki. W tym czasie parafią rządzili wikarzy. Nie wiem czy reżyser o tym wspomni, że podczas jednej z częstych absencji proboszcza, ekipa remontowa opiłowała ołtarze w kościele, bo nie było komu tego przypilnować.
Ty mi nie pisz, co redaktor Weidner źle zacytował w artykule. Od 17 minuty wywiadu, reżyser Szczypiński wyraźnie mówi, że "miejska i powiatowa biblioteka publiczna, ona by nie stała, jej by niej nie było", "dzięki temu że postawiono siedzibę prowincji górnośląskiej mamy teraz bibliotekę" No to są te absurdy interpretacyjne reżysera. Podobnie jak twierdzenie, że dzisiaj nie da się zrobić dwóch stolic prowincji. Jak to się nie da? Województwo kujawsko pomorskie ma dwie stolice i to prawdziwe, podobnie jak województwo lubuskie. To tylko świadczy o tym, że reżyser więcej fantazjuje niż sięga po fakty. To, że Ulitzka kierował parafią na Starej Wsi, to nie znaczy, że był raciborzaninem, bo już wcześniej ta sprawa została przeze mnie wyjaśniona. A tak dla sprawiedliwości, to równie dobrze można nazwać Ulitzkę berlińczykiem, gdyż więcej go w Raciborzu nie było niż był. Zasadniczo czas spędzał w Berlinie poświęcając się polityce partii Centrum, a do Raciborza przyjeżdżał pociągiem w soboty albo i też w niedziele rano, by odprawiać msze. Potem wracał do wielkiej polityki. W tym czasie parafią rządzili wikarzy. Nie wiem czy reżyser o tym wspomni, że podczas jednej z częstych absencji proboszcza, ekipa remontowa opiłowała ołtarze w kościele, bo nie było komu tego przypilnować.
Przecież Szczypiński mówi o budynku, a nie o samej blibliotece. W filmie występują wybitni badacze życiorysu Ulitzki, a Szczypiński opiera się na ich wieloletniej pracy. Baborowianin? Zarządzał parafią zdalnie stamtąd? Jakby iść tym tokiem myślenia, to Racibórz ma dziś może z tysiąc mieszkańców, bo większość tu żyjących to Baborów, Kietrz i ziemia głubczycka.
Gdyby nie Ulitzka, to by nie było dzisiejszej biblioteki powiatowej? Co za bzdury! Wybudowano willę dla nadburmistrza Raciborza, a reżyser dorabia do tego historię o bibliotece. Panie reżyserze, biblioteka by była i to bez Ulitzki. Biblioteka by była w innym miejscu i w innym lokalu, gdyż ta biblioteka powstała po II wojnie. Jeśli ten film ma iść takim tokiem gdybań i fantazji reżysera, to się zastanawiam czy aby faktycznie marnować czas na oglądanie filmu. Kolejna sprawa, kto Panu wmówił, że Ulitzka był Raciborzaninem? Przecież to był baborowianin. Oj słabo, słabo.