Szalety - wstydliwy problem Raciborza. Czy będzie ich więcej?
- Myślę o takich szaletach "mini", które funkcjonują w dużych miastach Europy i Polski - mówi prezydent Mirosław Lenk. Jednak od pomysłu do realizacji długa droga...
Szaletów publicznych w Raciborzu nie ma wiele. Sytuację ratują restauratorzy, którzy zazwyczaj pozwalają mieszkańcom w potrzebie skorzystać z toalet w lokalach. Władze Raciborza przyznają, że problem rzeczywiście istnieje i nie zamierzają go bagatelizować. Choć patrząc na dotychczasowe "dokonania" w tym temacie, trudno spodziewać się szybkiej poprawy sytuacji.
Aktualnie trwają prace przy posadowieniu szaletu w Parku im. Miasta Roth. Przypomnijmy, radny Robert Myśliwy interpelował w tej sprawie już w 2011 roku. Wówczas Prezydent Mirosław Lenk zgodził się z radnym: szalet jest potrzebny. W budżecie na 2013 roku zabezpieczono środki na ten cel, jednakże przetarg na dokumentację projektową ogłoszono dopiero jesienią... Jak widać, od pomysłu do realizacji, wydawałoby się prostej inwestycji, może minąć sporo czasu.
Jak przedstawiają się "szaletowe" plany prezydenta Lenka? - Myślę o takich szaletach "mini", które funkcjonują w dużych miastach Europy i Polski. Coś co jest samoobsługowe, niewielkie i rozwiązuje problem w takich punktach miasta, gdzie mamy dużo mieszkańców. Na Placu Konstytucji, gdzie szalet może być potrzebny mieszkańcom oczekującym na autobus, w okolicach Placu Długosza, jeśli byłoby to łądne i wkomponowane w nową aranżację, a także w okolicach ulicy Długiej - powiedział nam.
Oczekując na spełnienie szaletowych zapowiedzi polecamy niecodzienną galerię zdjęć, w której umieśliliśmy szalety czynne oraz od dawna zamknięte.
Ludzie
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Dyrektor Powiatowego Centrum Sportu w Raciborzu