Narzędzia tortur i kaźni sprzed wieków w raciborskiej baszcie
Więźniowie sprzed wieków nie mieli lekkiego żywota - po podduszeni garotą, mogli zostać osadzeni na miażdżącym genitalia hiszpańskim ośle, czy niewinnie brzmiącej kołysce Judasza.
Garota do duszenia, niepozorna, ale potwornie skuteczna w zadawaniu bólu kołyska Judasza, koszmar torturowanych mężczyzn, czyli hiszpański osioł, krzesło inkwizycyjne, pręgierz oraz rozmaite akcesoria "lżejszego" kalibru służące łamaniu kości, miażdżeniu palców, wyrywaniu paznokci, przypalaniu, wyciąganiu jelit... W dawnych czasach dysponowano wieloma argumentami, które miały odwieść ludzi od zejścia na złą drogę. Wszystkie wymienione wyżej narzędzia tortur i kaźni można zobaczyć w raciborskiej baszcie przy Placu Długosza.
Baszta jedną z dziewięciu budowli tego typu wzniesionych po wielkim pożarze miasta w XVI. Jedyną, która zachowała się do dziś. - Każda z baszt pełniła rolę strażnicy wzmacniającej mury i obronność miasta. W przypadku oblężenia na basztach można było montować cięższą broń palną i flankować ostrzałem proste odcinki murów. Na co dzień baszta była wykorzystana przede wszystkim jako więzienie miejskie, w którym przetrzymywano osoby oskarżone o czary, herezję lub też zwykłych opryszków - mówi Adam Michaluk, który wspólnie z Andrzejem Kozubkiem oprowadza po obiekcie. Jak dodaje, w ówczesnej baszcie nie było katowni, która znajdowała się kilka budynków dalej. Tym niemniej w otwartym po latach budynku zdecydowano się zgromadzić narzędzia kaźni i tortur, aby przybliżyć zwiedzającym losy więźnia sprzed wieków.
- Zdarzają się wycieczki, którym nie podoba się to, co tutaj słyszą i widzą. Ze swojej strony staramy się przedstawić mentalność ludzi z XVI wieku. Nie gloryfikujemy jej. Pokazujemy fakty. Jeżeli opowiadamy coś, co współczesnego człowieka może przyprawić o dreszcze, to miejmy świadomość, że to tylko straszne wspomnienie z dawnych czasów - mówi Adam Michaluk. W rozmowie z nami wspomina pewne amerykańskie małżeństwo, które usłyszawszy o stosowanych w przeszłości torturach stwierdziło, że Polska była niesamowicie barbarzyńskim krajem. - Musieliśmy im tłumaczyć, że w tamtych czasach takie metody stosowano w całej Europie... - dodaje A. Michaluk.
Oprócz narzędzi tortur i kaźni w baszcie można również zobaczyć (i przymierzyć!) uzbrojenie i opancerzenie z minionych epok (oraz prześledzić, jak zmieniało się ono w czasie), wejść do dawnej "luksusowej" celi więziennej i na zakończenie otrzymać pamiątkową monetę.
Baszta otwarta jest dla zwiedzających od poniedziałku do piątku w godz. 10.00 - 18.00 (przy czym po otwarciu baszty oraz przed jej zamknięciem oprowadzający po obiekcie członkowie Stowarzyszenia Drengów znad Górnej Odry muszą poświęcić od 15 do 30 minut na zabezpieczenie metalowych eksponatów, aby uchronić je przed korozją). Wstęp jest bezpłatny, ale wchodzić można w grupach liczących maksymalnie 6 osób. Jeśli w godzinach otwarcia drzwi baszty są zamknięte, oznacza to, że w środku znajduje się grupa zwiedzająca - można usiąść na ławeczce, poczytać ulotki i poczekać na swoją kolej (zwiedzanie trwa około 10-15 minut).
Raciborska baszta została otwarta dla zwiedzających dzięki realizacji projektu "Racibórz i Opava - Miasta historyczne", który jest współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz z budżetu państwa Przekraczamy Granice.
Projekt został rozpisany dzięki inicjatywie pasjonatów historii (w tym członków Stowarzyszenia Drengowie znad Górnej Odry), która zyskała uznanie Urzędu Miasta Racibórz. Baszta została otwarta dla zwiedzających w czasie Dni Raciborza 2014.
Zachęcamy również do polubienia profilu raciborskiej baszty na portalu społecznościowym facebook.