Pietrowice Wielkie zagłębiem kolektorów słonecznych?
Władze gminy zaprosiły na przedwakacyjną sesję Marka Madeja (na zdj.) z Centrum Doradztwa Europejskiego. Specjalista przybliżył samorządowcom szczegóły programu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, dzięki któremu każdy może uzyskać kredyt na budowę własnej elektrowni fotowoltaicznej. W perspektywie, dzięki energii słonecznej, można całkowicie uniezależnić się od dostaw energii elektrycznej z zewnątrz.
Program nazywa się „Prosument” od słów producent i konsument. Osoba biorąca w nim udział staje się producentem energii i jej konsumentem jednocześnie. Prosument skierowany jest przede wszystkim do osób fizycznych, czyli pojedynczych gospodarstw. Program ma na celu ograniczenie niskiej emisji i to wykazanie efektu ekologicznego jest warunkiem uzyskania kredytu na montaż instalacji. Narodowy Fundusz przeznaczył na ten cel 600 mln zł, które chce wydać w postaci kredytów do 2018 r. Warto nadmienić, że kto pierwszy ten lepszy, dla spóźnialskich może zabraknąć pieniędzy.
Marek Madej wyjaśnił, że średnie wykorzystanie energii czteroosobowej rodziny wynosi 3,5 KW.
Instalacja fotowoltaiczna takiej mocy kosztuje z montażem około 27 tys. zł brutto. Narodowy Fundusz udziela kredytu na ten cel na 15 lat przy oprocentowaniu stałym 1 proc. w skali roku. Kredyt może jednak sięgać maksymalnie 100 tys. zł na jedną instalację (w zależności od zapotrzebowania na prąd w gospodarstwie i wielkości instalacji). Według specjalisty rata kredytu przy wspomnianej mocy instalacji wyniesie około 110 zł na miesiąc. Zaś cała inwestycja ma się zwrócić już po 7 latach.
Największą przynętą do udziału w programie jest możliwość kumulowania wyprodukowanej energii. Każda instalacja ma zostać podłączona do sieci przesyłowej poprzez licznik bilansowy. Pozwala to na oddanie nadwyżki wyprodukowanej energii ze światła do sieci przesyłowej. Nadwyżkę można będzie pobrać np. w miesiącach zimowych, kiedy słońca jest niewiele. Ta transakcja będzie możliwa dzięki półrocznemu okresowi rozliczeniowemu. Ponadto nagromadzoną energię będzie można odsprzedać.
Radni oraz szefostwo urzędu nie kryli zainteresowania pomysłem. Tym bardziej, że gmina może brać udział w programie jako pośrednik i koordynator między mieszkańcami a funduszem. Taką rolę samorządu widział właśnie przewodniczący rady Henryk Marcinek, który pytał czy istnieje możliwość złożenia 1200 wniosków na raz? Okazało się, że nic nie stoi na przeszkodzie. Oczywiście najpierw mieszkańcy musieliby wyrazić zgodę na udział w Prosumencie.
Powyższy pomysł, przypominający inwestycję w przydomowe biologiczne oczyszczalnie ścieków, nieco zaniepokoił skarbniczkę gminy, która jeszcze przez kilka lat będzie musiała pilnować budżetu gminy przed nadmiernymi wydatkami. Okazja jest jednak kusząca. – Spłata 110 zł miesięcznie przez mieszkańca nie wydaje się dużym obciążeniem jeśli przyjąć, że znikną opłaty za energię elektryczną – wyjaśnił przewodniczący. Gmina musi jednak dać gwarancję spłat kredytu przez każdego mieszkańca, a w razie czego, za niego wyłożyć. W przypadku kiedy ktoś przestanie spłacać w ogóle, istnieje możliwość demontażu kolektorów słonecznych.
Snując odleglejsze wizje Marek Madej zwrócił uwagę, że po spłacie całego kredytu instalacja stanie się własnością mieszkańców, którzy od tego momentu nie będą ponosić żadnych kosztów na prąd. Specjalista podkreślił, że gmina Pietrowice Wielkie to pierwszy samorząd który zainteresował się tym programem, za co chwalił obecnych na sesji. Podczas spotkania nie padły jednak żadne deklaracje, choć jeśli kalkulacje okażą się korzystne, to mieszkańcy gminy mogą się spodziewać zagajenia tematu jeszcze w tym roku. Gmina Pietrowice Wielkie może się stać po raz kolejny pionierem, tym razem w pozyskaniu energii ze światła. O dalszych losach pomysłu będziemy informować czytelników.
Marcin Wojnarowski