Tata naczelnikiem w urzędzie, syn projektuje dla miasta bez przetargu
Firm zajmujących się projektowaniem nie brakuje w powiecie wodzisławskim. Tylko w bazie firm na portalu nowiny.pl jest około 20 podmiotów z terenu Wodzisławia Śl. i okolic.
Urząd Miasta Wodzisławia Śl. Wysłał zapytania ofertowe do trzech. Oferty odesłały dwie. Centrum Inwestycji Budowlanych Bogdan Helis z Pszowa nie przygotowało oferty, ponieważ nie zajmuje się placami zabaw. Urzędnicy mieli zatem do wyboru oferty za 18450 zł oraz za 12054 zł. Tańszą złożyła pracownia 10m2 należąca do syna naczelnika wydziału architektury. I to ona dostała zlecenie. Zapytaliśmy rzecznika prasowego urzędu miasta czy prezydentowi i urzędnikom nie przeszkadza fakt, że zlecają zadanie firmie, której właścicielem jest syn naczelnika. Zwłaszcza, że w tym przypadku można mówić nawet o zbieżności rodzaju zlecenia. Przecież projektowanie placu zabaw to praca architekta, a naczelnik jest architektem miejskim. - Nie przeszkadza nam to. Bardzo często zdarza się tak, że firmy, które stają w przetargach, lub przesyłają oferty to firmy, w których pracują, bądź są w zarządach członkowie rodziny czy bliscy pracowników miasta. Mieszkamy w Wodzisławiu i wiele rodzin musi gdzieś pracować. Zależało nam, żeby projekt był wykonany przez firmy lokalne, bo chcieliśmy, żeby znali teren, wiedzieli jakie są możliwości – mówi Barbara Chrobok - rzecznik prasowy UM w Wodzisławiu.
To nie było jedyne zlecenie urzędu miasta, w którego realizacji uczestniczył syn naczelnika. Przed założeniem własnej działalności pracował w firmie Wifrabud, która na zlecenie miasta tworzyła koncepcję Rodzinnego Parku Rozrywki. Wifrabud była spółką cywilną, której jednym ze wspólników był Winicjusz Kulej, obecny naczelnik, a wówczas pracownik wydziału architektury Urzędu Miasta Wodzisławia Śl. Spółka ta dostała zlecenie bez przetargu. Zabiegała o to u prezydenta miasta ówczesna naczelnik wydziału architektury, zatem bezpośrednia przełożona Winicjusza Kuleja, Janina Szymecka - Pysz. Jak naczelnik argumentowała potrzebę udzielenia firmie zlecenia z wolnej ręki? - „...na etapie przygotowania postępowania o udzielenie zamówienia publicznego zaistniała konieczność doprecyzowania programu funkcjonalno - użytkowego pod względem wymagań co do rodzaju, ilości i wielkości proponowanych atrakcji jak i zastosowanych materiałów czy kosztów. Wydział przeprowadził wstępne rozeznanie rynku, jednak firmy projektowe z uwagi na charakter projektu jak i krótki okres opracowania nie były zainteresowane tematem. Koszt wykonania dokumentacji wynosi 50 000, zł + podatek VAT [...] Z uwagi na skomplikowany charakter oraz pilność sprawy wydział proponuje wybór Pracowni Projektowej Wifrabud S.C. jako kompetentnej i obeznanej z tematem. [...] Wydział zwraca się z prośbą o zgodę na zlecenie [...] dla Pracowni Projektowej Wifrabud S.C. oraz na odstępstwo od obowiązku stosowania procedur objętych zarządzeniem [...] prezydenta miasta z 23 stycznia 2009 r. dla udzielenia zamówienia o wartości nie przekraczającej 14 000 Euro tj. 53 746 zł, a także na stworzenie w bieżącym budżecie tytułu inwestycyjnego.”
Co stanowi zarządzenie, na którego odstąpieniu zależało naczelnik? Po pierwsze nakazuje podanie na stronie internetowej miasta ogłoszenia o zamiarze udzielenia zamówienia publicznego z opisem przedmiotu zamówienia, warunkami i kryteriami wyboru oferty. Po drugie wymaga zestawienia złożonych ofert, zbadania i oceny zgodnie z warunkami i kryteriami opisanymi w ogłoszeniu. Po trzecie nakłada obowiązek sporządzenia notatki służbowej z propozycją wyboru najkorzystniejszej oferty. Po czwarte wymaga sporządzenia projektu umowy.
Na wymieniony wyżej wniosek naczelnik wydziału sporządzony 22 września 2011 r. prezydent Mieczysław Kieca odpowiedział pozytywnie.
Barbara Chrobok podkreśla, że urząd nigdy nie robił z tego tajemnicy. - Nigdy też nie mieliśmy zarzutu, że jest to nieetyczne czy złe. Jonasz jako młody człowiek miał bardzo dobry kontakt z grupami docelowymi, kontaktował się m.in. ze skejtowcami. Podejrzewam, że gdybyśmy zlecili opracowanie koncepcji osobie, która miałaby 50 – 55 lat, to park wyglądałby inaczej – mówi rzecznik.
Jonasz Kulej, właściciel firmy 10m2: Czy w związku z faktem iż mój ojciec jest pracownikiem Urzędu, powinienem emigrować z Wodzisławia, by móc uprawiać mój zawód, który jest moją pasją i moim źródłem utrzymania? Czy w związku z tym nie mam prawa do ubiegania się o zamówienia publiczne, przy zachowaniu pełnej transparentności i zasad konkurencji? Dodatkowo rozważania dotyczące etyczności mojego udziału w projektach publicznych miasta odnoszą się do jednorazowej sytuacji, która w obliczu wszystkich inwestycji miejskich, w których potencjalnie mógłbym brać udział, stanowi ledwie odsetek.
Grażyna Kopińska, Fundacja im. Stefana Batorego w Warszawie: W opisywanej sprawie najprawdopodobniej nie doszło do złamania prawa. Wyboru oferty prawdopodobnie nie dokonywał osobiście naczelnik, a jakiś pracownik wydziału. Pewnie nie doszło do sytuacji konfliktu interesów. Ale to, że nie złamano litery prawa nie oznacza, że wszystko jest w porządku i nie można stawiać pytań o właściwość tej decyzji. Urzędnicy samorządowi decydują o sposobie wydawania pieniędzy publicznych, wspólnych, a nie prywatnych. Dlatego do nas, mieszkańców należy ocena tego w jaki sposób dysponują nimi. Włodarzom miasta powinno zależeć na tym, żeby ich wyborcy byli przekonani, że sprawy dotyczące wspólnoty rozstrzygane są w obiektywny i najwłaściwszy sposób, a pieniądze wydawane najefektywniej. Podpisywanie umów z firmami, których właścicielami są, udziały w nich mają, bądź w których na eksponowanych stanowiskach pracują rodziny ważnych urzędników miejskich przeświadczenia takiego nie buduje. Może natomiast stwarzać przekonanie, że żeby dostać zlecenie z miasta trzeba mieć kogoś w magistracie. Niszczy to zaufanie do władz. Niedawno w Warszawie mieliśmy podobną, choć chyba mniej ewidentną sprawę. Prasa i działacze miejscy protestowali przeciwko budowie dużego biurowca blisko murów Starego Miasta. Kiedy okazało się, że pozwolenie na budowę wydała naczelniczka wydziału architektury, której syn brał udział w pracach projektowych tego budynku - podała się dymisji. Prezydent Warszawy dymisję przyjęła.
Komentarz od redakcji: Na wstępie ustalmy trzy sprawy. Po pierwsze, godna pochwały jest troska rzeczniczki UM w Wodzisławiu o miejsca pracy dla wodzisławskich rodzin. Po drugie, młody architekt nie musi emigrować z Wodzisławia dlatego, że jego ojciec jest urzędnikiem. Mało tego, w żywotnym interesie miasta jest, aby jak najwięcej młodych i zdolnych ludzi w nim zostawało, a nie pracowało dla dużych metropolii prowadzących drenaż mózgów Polski lokalnej. Po trzecie, nawet w przypadku koligacji rodzinnych opisanych w artykule Jonasz Kulej nie powinien być z góry pozbawiony możliwości pozyskiwania zleceń z pieniędzy publicznych. Jest tylko jeden ważny warunek: ojciec i syn w tej sytuacji muszą być jak żona Cezara, czyli poza wszelkimi podejrzeniami, że ich pokrewieństwo może mieć znaczenie. Dawanie zleceń z wolnej ręki czy w trybie uproszczonym, który nie gwarantuje pełnej przejrzystości i równości konkurencji jest z tego punktu widzenia bardzo złym pomysłem. Zwłaszcza kiedy Urząd wysyła zapytania tylko do trzech firm, z których jedna nie zajmuje się tym, co jest przedmiotem zapytania (jakby nie można było zadzwonić i zapytać). Przez jednych może to zostać uznane za zwykłe urzędnicze partactwo, ale przez bardziej podejrzliwych za ograniczanie konkurencji, a tym samym pośrednią pomoc temu, który otrzymuje zlecenie. Arkadiusz Gruchot
Ludzie
Prezydent Wodzisławia Śl.
383.109 zł (ciąg pieszo-jezdny) + 234.078 zł (plac zabaw) = 617.187 zł to łączny koszt "upiększenia" wodzisławskiego Parku Miejskiego.
Pamiętacie kwotę 383.109 zł, która UM przeznaczył na przebudowę ciągu pieszo-jezdnego w wodzisławskim Parku Miejskim? Pierwszy wybrany wykonawca zrezygnował z realizacji zadania, a kolejny, który podjął się go, otrzymał na "dzień dobry" szansę "skasowania" kwoty o 50 tys. wyższej od pierwotnie zaplanowanej. I powstaje ciąg pieszo-jezdny z kostki brukowej granitowej. Taka nawierzchnia jest przewidziana w SIWZ, ale jest nierówna, więc bardzo niewygodna dla pieszych i rowerzystów.
Do obejrzenia jest też krótki film z wypowiedziami wodzisławian http://www.fakt.pl/katowice/plac-zabaw-pelen-wad-w-wodzislawiu-slaskim,artykuly,475441.html. Prawdziwa antyreklama Wodzisławia Śl.
A tu jest galeria zdjęć, jakiej nie pokazały wodzisławskie portale http://www.fakt.pl/katowice/plac-zabaw-pelen-wad-w-wodzislawiu-slaskim,artykuly,475441.html
A w tej sprawie nie bez znaczenia jest chronologia zdarzeń.
@mhl999: Wiem. Rozumiem. Ogrom informacji jest porażający. Trudno wszystko ogarnąć. Nikt nie jest alfa i omegą. Urzędnicy mają bieżący dostęp do tych informacji, do których obywatele docierają tylko wtedy, gdy o nie tych urzędników poproszą. Niestety ułamek informacji jest w BIP, CEIDG czy w artykułach prasowych. Dlatego pozostaje nam pytać w różnych instytucjach, które posiadają potrzebne nam informacje. Na odpowiedź trzeba cierpliwie poczekać. tak to już jest. Dlatego czekam.
Uważam,że ten plac zabaw jest brzydki sam w sobie ale trzeba przyznać,że powstał w bardzo szybkim tempie,nie to co ten pseudo plac zabaw na pszowskim rynku!Ten parkowy plac zabaw jest chyba głównie przeznaczony dla dzieci 1-5 lat!Zjeżdżalnia to porażka,jest dla niemowląt.Najbardziej rozwalające jest to,że dzieci zjeżdżają obok zjeżdżalni,po tym zielonym,drąc spodnie/getry.Tunele niczym u królika,nie przemawiają do mnie.Nie szło tam postawić jakiej fajnej lokomotywy z wagonikami?albo samolot?Piaskownica bez czegoś w środku,czym inne dziecko by mogło dostać po łebie,zjeżdżalnia w stylu takiej jak jest koło Mc Donald's,zamiast tego gów... do trzaskania i zakłócania ludziom spokoju jakaś fajna ciuchcia albo samolot,coś w stylu tego co jest w rydułtowskiej fikołkowni,jestem pewna,ze dzieci byłyby o wiele bardziej zadowolone.To jest jakieś takie,no powiem wprost gówniane,moje dziecko się mnie pytało "co to jest",no ale cieszcie się,że macie bo my w Pszowie mamy wielkie G...:).Pozdrawiam
@anna1989 - nie będę kwestionował użyteczności placu zabaw. za takie pieniądze rzeczywiście może można by było mieć coś lepszego bardziej klasycznego. problemem jest jednak ograniczone miejsce i drzewa. nie mniej jednak nie jest to pewnie ostatni plac zabaw, pytanie zatem czego wg ciebie tam brakuje?
@korektor - nie zgodzę się, podanie tematu to nakierowanie sprawy, realnie rzecz biorąc nikt nie jest w stanie sprawdzić wszystkiego. poza tym BIP to zaledwie namiastka. gdybyś chciał sprawdzić jakie podmioty wygrywały zamówienia poza przetargami to formalnie BIP milczy na ten temat. nie chodzi zatem o mgliste tłumaczenia urzędu ale wyciągnięcie pewnych faktów, które z jakiś powodów są przemilczane, a pokazują mechanizmy, które naciągają rzeczywistość. dlatego jeśli nie chce grzebać to przynajmniej podaj gdzie jest problem :-)
Nie wiecie, że z rodziną to już nie tylko na zdjęciu się dobrze wychodzi?! Teraz bez "znajomości" można zapomnieć o stanowisku. A wracając do placu zabaw to jest on totalną porażką- nic tam dla małych dzieci nie ma: huśtawka, cymbałki do których już powrzucano kamienie,piaskownica z koparką zagrażającą zdrowiu bawiących się dzieci, ślizgawka, na którą nie można wejść bo nawierzchnia do niej prowadząca jest śliska, dziwnie metalowe półkola i zielone kule. Masakra jakaś. Można było zrobić plac zabaw jak na oś. Piasta, gdzie jest karuzela, domki i inne atrakcje, z których dziecko może bezpiecznie skorzystać. Ale cel osiągnięty- plac zabaw miał się wyróżniać na tle pozostałych obiektów w mieście. Gratulujemy
Dziennikarze muszą informacji szukać na bip-ie UM i w CEIDG oraz w archiwalnych artykułach prasowych. Nie możemy ich we wszystkim wyręczać.
@ml999: Ja nie gdybam. Sam wodzisławiance1974 odpowiedziałeś: "spodziewaj się jednak mglistego tłumaczenia. gdyby tak naprawdę każdy odrobinę zainteresował się tym co jest wokół niego to nagle by się okazało, że te miejskie "inwestycje" nie są tak kryształowe i tylko dobrze wyglądają na pierwszy rzut oka."
Ja koło masz rację a to wszystko skuli tego, że gruby nie są prywatne.
@be, korektor - napiszcie konkretnie o co chodzi, a nie gdybajcie
Napisz komentarz...@be: A co powiesz na użyczenie mienia gminnego na podstawie umowy ustnej?
to jest nic po prostu prezydent miasta wydzierżawia teren wraz z całą infrastrukturą bez przetargu lub nawet zebrania ofert za cenę 20 gr za metr kwadratowy to jest dopiero dla mnie chamstwo
W zderzeniu ze "ścianą" urzędniczej niechęci do działania przejrzyście obywatel nie jest na przegranej pozycji, ale pod warunkiem, że jest uparty jak mhl999. W UM dobrze wiedzą, co jest nie tak, jak być powinno, ale z decyzjami, które powinny być podjęte niezwłocznie, zwlekają jak zwykle.
@toja - plac może i kosztował, można się spierać czy dużo czy mało. istotne jest jednak to, że jest wykonany niezgodnie z dokumentacją za co powinno beknąć parę osób, od wykonawcy zaczynając, poprzez kierownika budowy czy inspektora nadzoru, na urzędnikach nadzorujących inwestycję skończywszy. na koniec powinna zostać powiadomiona prokuratura, bo grubość żwiru jest zdecydowanie mniejsza niż powinna. Czy w przypadku "zielonej" warstwy jest tak samo to czas pokaże. Możesz wierzyć, że jest to przypadek, osobiście jednak nie jestem już takim optymistą ;-)
@toja - plac może i kosztował, można się spierać czy dużo czy mało. istotne jest jednak to, że jest wykonany niezgodnie z dokumentacją za co powinno beknąć parę osób, od wykonawcy zaczynając, poprzez kierownika budowy czy inspektora nadzoru, na urzędnikach nadzorujących inwestycję skończywszy. na koniec powinna zostać powiadomiona prokuratura, bo grubość żwiru jest zdecydowanie mniejsza niż powinna. Czy w przypadku "zielonej" warstwy jest tak samo to czas pokaże. Możesz wierzyć, że jest to przypadek, osobiście jednak nie jestem już takim optymistą ;-)
to może jeszcze podkręcę atmosferę, dla tych którzy uważają, że wszystko było cacy - oto przykład ogłoszenia na wykonanie 14tablic PCV (grubość 5 mm, wysokość 30 cm, szerokość 45 cm), które można było "utajnić" i wybrać z "wolnej stopy" bo wartość zlecenia jest w zasadzie znikoma. http://ogloszenia.wodzislaw-slaski.pl/zapytanie-ofertowe-o-wykonanie-zewnetrznych-tablic-informacyjnych/ ogłoszenia tej "klasy" jeszcze kilka się znajdzie. tym bardziej dziwne jest wybranie sposobu jaki zastosowano przy projekcie placu zabaw. w ramach strategii rozwoju miasta zgłosiłem uruchomienie "elektronicznych licytacji", o których jest mowa w ustawie o zamówieniach publicznych. w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie by wrzucać tam wszystko. obawiam się jednak, że na 99% pomysł nie zostanie wdrożony. naczelnik winnicjusz kulej nie zrezygnuje ze stołka, prezydent miasta mieczysław kieca nie wyciągnie konsekwencji, bo raczej trudno to zrobić, nie zrobił tego też pewnie przy okazji reklamy bonsai, która stała niepotrzebnie przez 2 lata. urzędnikom nie wolno wytykać błędów bo ten idealny obrazek, świetnie funkcjonującego urzędu mógłby mógłby przypominać kupę gruzu. co gorsza za nadmierną krytykę, która będzie przez kogoś zinterpretowana jako "utrata zaufania publicznego" można doczekać się jeszcze procesu w sądzie :-D niezmiernie jestem ciekaw ile czasu zejdzie im na usunięciu serii i numerów dowodów osobistych 2 czy 3 osób, które "coś tam" wykonują na rzecz miasta, a które są powszechnie dostępne dla każdego..
Właśnie przez takie numery jakie wywinęła familija Kulejów, akceptację takich numerów przez ludzi pokroju thepanpawła Polska będzie bantustanem, rządzonym jak kraje trzeciego świata. Kombinacje na dole, kombinacje na górze, więc co się dziwić, że jak ktoś ma trochę oleju i widzi co się dzieje to stąd wyjeżdża. Owszem trzeba wspierać lokalnych przedsiębiorców, ale... Załóżmy thepanpaweł, że jesteś takim przedsiębiorcą, np z branży fotograficznej. Jednym dajmy na to z 10 w regionie. I starasz się o zlecenie w Urzędzie, ale nic z tego bo wygrywa, też lokalny przedsiębiorca, tyle że syn naczelnika, albo znajomy prezydenta. Rozumiem, że nie masz nic przeciwko takiemu wspieraniu lokalnego przedsiębiorcy??? PRZYZWOITOŚĆ WYMAGAŁA PANIE WINICJUSZU KULEJ, ŻEBY SYNA NAWET POD UWAGĘ NIE BRAĆ. PRZYZWOITOŚĆ WYMAGA, ŻEBY TERAZ PAN ZŁOŻYŁ PAPIERY I WYNIÓSŁ SIĘ Z MAGISTRATU!!!
Sam współpracowałem z Jonaszem w sprawie skateparku który powstaje w parku rozrywki i bardzo miło wspominam te wszystkie rozmowy na ten temat. Jonasz na prawdę był zaangażowany w ten projekt i robił wszystko żeby był jak najlepszy więc nie widzę powodów żeby robić z tego aferę. Nie wiem czemu we wszystkim węszy się tylko spiski.. trzeba wspierać lokalnych przedsiębiorców a nie utrudniać im życie..
alexxia84-Twój dom jest budowany bez wielkich podatków, bo największe twoje podatki są w materiale a robociznę zapewne walili bez podatków i tym samym stać cię na dom. Przetargi wyglądają inaczej, tam każda pierdoła musi być na papier, a to oznacza gigantyczne podatki, biurokrację, nadzór budowlany itp. Jak się buduje prywatny dom, to jest konkurencja firm, wystarczy że fundamenty wykopiesz, przyjedzie inspektor, swoje skasuje i ci podpisze odbiór fundamentów, bo drugi raz nie chce mu się przyjechać, ty masz zgłowy papierki i on, tak to wygląda w praktyce, czasem nawet wykopów nie ma, a nadzór już podpisał odbiór fundamentów...Nie da się porównać prywatnego budownictwa z tzw zamówieniami publicznymi, masz przykład z Pszowa, kilka baniek za rynek, a rynku jak nie było, tak nie ma, jak widać to budowlanka nie jest taka prosta, jak czasem wygląda.
A ja chodzę z dzieckiem na ten plac zabaw. Uważam że jest świetny. Tylko więcej takich obiektów. Dla każdego powinno być coś w tym mieście. Są tacy co wolą z dzieckiem iść na osiedlowy plac. Owszem jest on kolorowy, ale zieleni na nim żadnej się nie uświadczy. Ja wolę park i cień. A rury są dla moich dzieci niesamowitą atrakcją.
Że kosztował? No cóż możemy tylko płakać że do przetargu nie zgłosiła się żadna firma z tańszą ofertą.
Powiem tak...Te kwoty o któryh tutaj piszecie są astronomiczne.Mnie stan surowy zamknięty dużego domu,kosztował 300 tys..No i nie jest to szałas ze słomy,tylko solidne matriały na to poszły!200 tys. to jest koszt wykończenia i umeblowania...Pytam się więc jak to coś podsypane żwirkiem w tym parku mogło aż yle kosztować i kto wogóle miał czelność zgodzić się na taką kwotę?Szczerze powiedziawszy to dzieciaki sąsiadów mają lepsze,dużo bardziej wypasiony plac zabaw na swojej łące,który kosztował sąsiadów 9 tys..Widzę,że kasy do podziału przy takich inwestycjach jest w brud,bo nikt mi nie wmówi,że to mogło tyle kosztować!
@korektor.....te poszczególne urządzenia jak piszesz....czy nie zwiększą kosztów utrzymania tego parku?, owe urządzenia wiadomo , by spełniały swoje przeznaczenie muszą być uzupełniane ,widzę tu że nie tylko do wybudowania podwyższane są dodatkowe koszty ,ale w póżniejszym czasie powstaną dodatkowe koszty w utrzymaniu ! więc to nie tylko chodzi o wyjaśnienie podwyższenia kosztu o 80 tys.a o trochę więcej !.
W lokalnych mediach cisza na ten temat trwała do Wigilii Świąt Bożego Narodzenia 2013.
Wtedy to, gdy było już po konsultacjach z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków - z uwagi na lokalizację w strefie zabytkowej - ze specjalistami Centrum Kontroli Placów Zabaw w Warszawie – ze względów bezpieczeństwa – z matkami, „które często wraz ze swoimi pociechami odwiedzają place zabaw” – z potrzeby konsultacji społecznych, Prezydent M. Kieca ogłosił, że wybrany został ostateczny projekt tego placu zabaw, który „nie będzie typowym parkiem sensorycznym, jednak poszczególne urządzenia będą oddziaływać na niektóre zmysły czyli: wzrok, słuch, dotyk” (tuwodzislaw.pl), a „Formą i różnorodnością urządzeń powinien zachwycać dzieci w różnym wieku.” (naszemiasto.pl)
Na ten plac zabaw pierwotnie zamierzano przeznaczyć 150 tys., czyli kwotę rozsądną. Nie odnalazłem dotychczas informacji, w którym momencie planowania tej inwestycji podwyższono jej koszt o 80 tys. i kto o tym zdecydował.
Wiosną ubiegłego roku ktoś z Urzędu Miasta Wodzisławia Śląskiego dostrzegł potrzebę wymiany starego placu zabaw w wodzisławskim parku miejskim na nowy. Były akurat pieniądze – 150 tys. zł – do wydania, więc uznano, że warto je przeznaczyć na ten cel.
Prezydent M. Kieca uzyskał dla tego pomysłu akceptację wodzisławskiej Rady Miejskiej.
Tłumaczył się też z niego następująco: „Wodzisław Śląski to miasto przyjazne mieszkańcom w każdym wieku. (…) Chciałbym, aby ten plac zabaw był już na miarę dzisiejszych czasów. (…) Myślimy o budowie twierdzy czy zamku. System atrakcji dla najmłodszych ma zapewnić im bezpieczeństwo, dobrą zabawę oraz możliwość integracji z rówieśnikami.” (tuwodzislaw.pl)
Gratuluję Nowinom bardzo dobrego artykułu, choć osobiście jeszcze wyroków nie wygłaszam. Gdyby opublikowano zadanie w formie ogłoszenia to nie miałbym wątpliwości do co przejrzystości, a tak jest MOCNY NIESMAK. Zresztą każde zamówienie publiczne można "ustawić" - mechanizm jest banalnie prosty. Od 24 czerwca czekam na informację z urzędu kto podpisał dokumenty, ale urząd po prostu się nie śpieszy. Gdybym był chamski to zażądałbym wglądu w dokumenty, ale mimo wszystko naczelnik Kulej to sympatyczny "gość". Zakładam, że zadbali o wyłączenie naczelnika z procedury. Wówczas formalnie nie doszło do naruszenia ustawy. Polecam jednak zapoznać się z protokołem ponownej kontroli placu zabaw, taki zły nie jest, ale diabeł tkwi w szczegółach - proszę zapytać co było przedmiotem kontroli ;-)
Problem polega na biurokracji, zagłosujcie na JKM a biurokracja się skończy. To nie problemem jest syn a problemem jest biurokracja. To tak jak by ojciec miał zakład blacharski, a syn otworzył zakład lakierniczy, jeden drugiemu mogą siebie polecać, nie ma w tym nic złego, ale oni pracują na swoim, gdyby zlikwidować biurokrację, to też by problemów nie było, a tak urzędasy muszą przepisywać swoje firmy na żony, braci, ojców itp, mają firmy, etat w urzędach a fikcyjnie to ci wszyscy projektancji, architekci itp mają firmy na żony, dzieci itp, bo tak im prawo nakazuje. Gościu który się wykształcił, to zabrania się mu dwóch prac, czyli w urzędzie i na swoim, czysta komuna, to tak jak by budowlancowi zakazywać robienia fuch po szychcie, zlikwidujmy biurokrację a zakazy pracy się skończą, pracę należy promować a nie jej zakazywać.
Wstyd!!!!
A ten plac zabaw w parku to jedna wielka porażka..... aż dziwi że tyle kosztował..... chyba większość tych kosztów to wynagrodzenie........ciekawe czy Pan architekt ma dzieci które uwielbiają bezczynnie biegać po ostrych kamieniach......tak jakby ktoś już tego placu nie zdążył dokończyć i na szybko zasypał ż wirem.....żal:/
Pfi rzecież to jest na porządku dziennym.Lis i Rusin są "kimś" w TV to brzydka córka robi karierę w modelingu.Matka dyrektorka we wsi,zatrudnia swoją córkę w szkole bez jakiegokolwiek doświadczenia.W urzędach miast siedzi przynajmniej 1/4 zespołu zatrudnionego "po znajomości",po "rodzinnemu" to samo na kopalniach,w prywatnych dużych przedsiębiorstwach itd.Tym się właśnie różni Polska od Niemiec i Ameryki,że Polaczki za grosz wstydu nie mają i jeszcze się z tym nie kryją jakoś specjalnie!!!Stołki i porządne stanowiska pracy są tylko dla układów przyjacielsko-rodzinnych!!!
Najgorsze jest to że my mieszkańcy potem musimy utrzymywać te drogie bez składu i ładu wymyślne nieudolne buble .......tylko przez to by synek miał wielkie pieniądze ,nie ma to jak kochająca się rodzinka ,może tak ktoś wpadnie na pomysł by założyć specjalny uniwersytet rodzinny w wszystkich zawodach..... ......!!!.
Na samej górze jawnie kręcą lody i się śmieją nam w twarz, to co dopiero w takiej mieścinie...