Daria na tropie, czyli jak się żyje w USA: Greenpoint zwany Małą Polską
- Idąc do końca Greenpoint Ave dotrzemy do WNYC Transmitter Park, z którego możemy podziwiać panoramę Manhattanu. W parku można spotkać siedzących na ławkach Polaków, rozprawiających na różne ciekawe tematy, którzy zawsze uśmiechem odpowiadają na uśmiech drugiej osoby - pisze pochodząca z Rybnika Daria Muszyńska.
Dzielnica Brooklynu w Nowym Jorku, Greenpoint, to drugie miejsce w Stanach Zjednoczonych zaraz po Jackowie w Chicago, w którym znajduje się największe skupisko Polaków. Aż 43% jego mieszkańców deklaruje polskie pochodzenie co daje prawie siedemnaście tysięcy osób.
- Przepraszam, czy mogliby panowie polecić mi jakąś dobra restaurację? - pytam po polsku trzech mężczyzn, dobrze po sześćdziesiątce, stojących sobie na rogu Nassau Ave i Newell St i dyskutujących na tematy polityczne.
- Łomżynianka - odzywa się pierwszy z nich, lecz już po chwili zostaje zmieszany z błotem.
- Łomżynianka? -obrusza się drugi – Co pan! Wystrój jak z PRL-u, jedzenie niewiadomego pochodzenia, a idź pan! Pani do Królewskiego Jadła pójdzie. Jedzenie dobre, niedrogie, a i obsługa bardzo uprzejma.
- Albo do Karczmy - zabiera głos trzeci z mężczyzn.
Restauracja Królewskie Jadło na Greenpoint Ave w istocie ma w sobie coś królewskiego. Widok dwóch rycerzy w zbrojach, którzy strzegą wejścia do restauracji, powoduje, że już od progu można poczuć się wyjątkowo. Na ścianach obrazy, z których spoglądają na nas królowie Polski. Ciężkie solidne stoły z drzewa brzozowego z rzeźbionymi nogami i przepiękne ławy zachęcają do zjedzenia przy nich obiadu. Do tego samo menu brzmi niesamowicie majestatycznie!
Nadziewane przepiórki $13.00
sos morelowy, warzywa
Zrazy z dzika $13.00
sos pieprzowo koniakowy, ziemniaki chrzanowe
Pierś z bażanta z grila $13.50
sos balsamiczno figowy, słodkie ziemniaki puree
Pulpety orzechowe z sarny $13.00
sos grzybowo truflowy, leśne kopytka
Magda Gessler nie miałaby tu za dużo do roboty.
Karczma z kolei, swoim wystrojem przypomina wnętrze domu wiejskiego. Kelnerki ubrane w tradycyjne polskie stroje, ludowa muzyka grająca w tle, tradycyjne polskie potrawy w menu... aż chce się tam wracać! Ludzie przychodzą tu nie tylko po to, aby dobrze zjeść, ale też po to, żeby się zabawić. Tańce i śpiewy dozwolone są w każdej formie.
Ale nie skupiajmy się jedynie na jedzeniu i restauracjach. Greenpoint ma wiele niezwiązanych z gastronomią miejsc, wartych odkrycia i zobaczenia. Na przykład Kent Street. Zabytkowa ulica Greenpointu, na której znajdują się przepiękne domki, ustrojone różnymi kwiecistymi dekoracjami oraz innymi roślinnymi ornamentami.
Idąc do końca Greenpoint Ave dotrzemy do WNYC Transmitter Park, z którego możemy podziwiać panoramę Manhattanu. W parku można spotkać siedzących na ławkach Polaków, rozprawiających na różne ciekawe tematy, którzy zawsze uśmiechem odpowiadają na uśmiech drugiej osoby. Jeśli ktoś ma ochotę do nich zagadać, dosiąść się lub rzucić zwykłe „dzień dobry”, nie ma żadnych przeciwwskazań. Ludzie są tak sympatyczni i chętni do ucięcia sobie pogawędki, że nierzadko sami rozpoczynają rozmowę.
Populacja Polaków na Greenpoincie spadła w przeciągu ostatnich paru lat. Wiele osób wyemigrowało do USA jeszcze przed upadkiem komunizmu w Polsce. W tym czasie nasz kraj bardzo się rozwinął dzięki czemu wiele osób zapragnęło wrócić do Polski i zostać tam już na stałe.
Wyróżnia się dwie grupy Polaków, którzy wracają ze Stanów do Polski. Są to albo osoby starsze, które chcą przejść w Polsce na emeryturę, bądź też osoby, którym nie udało się uzyskać amerykańskiego obywatelstwa czy zielonej karty.
Wiele Polskich sklepów i piekarni zostaje zamykane. Powodem są napływający do dzielnicy Brooklynu młodzi ludzie, którzy otwierają tam bary, kawiarnie czy studia tatuażu. Nikt już więc nie zwraca uwagi na staromodne polskie kawiarenki czy stoiska z owocami (aczkolwiek sklep z polskimi alkoholami prawdopodobnie nigdy nie przestanie cieszyć się popularnością i ogromnym zainteresowaniem). Wobec tego polscy biznesmeni na Greenpoincie mają dwa wyjścia: dostosować się do nowych trendów albo zamknąć swój biznes. Albo ostatecznie otworzyć studio tatuażu, z dostępnymi wzorami panoram polskich miast czy też wizerunkami polskich prezydentów...
/Daria Muszyńska/
Polecamy również: