Więźniowie z Jastrzębia sprzątają szpitale w Wodzisławiu i Rydułtowach
Zamiatają, malują, czy sprzątają - mowa o grupie 13 więźniów Zakładu Karnego w Jastrzębiu Zdroju, którzy w ramach resocjalizacji wykonują prace porządkowe w obejściach obydwu szpitali.
Osadzeni pracują od 3 sierpnia, od poniedziałku do piątku w godz. od 7.00 do 14.30. Dyrekcja szpitala im nie płaci. - Jedynym naszym kosztem jest transport więźniów z zakładu do szpitali i z powrotem. Natomiast dysponujemy realną siłą roboczą, którą możemy wykorzystać na sporym terenie. Pracy zaś nie brakuje - mówi Bożena Capek, dyrektor połączonego ZOZ w Wodzisławiu Śl. i Rydułtowach.
Okres próbny
Osadzeni przyjęci są na miesiąc. To okres próbny. Jeśli się sprawdzą, szefostwo lecznicy będzie dogadywało się z zakładem karnym w sprawie wydłużenia umowy na kolejny miesiąc.
Odkupienie win
Do pracy za murem, bez więziennego konwojenta, wybierani są osadzeni skazani za lżejsze przestępstwa, co do których ryzyko niewłaściwego zachowania, czy mówiąc wprost ucieczki jest najmniejsze. - Więźniów tych nadzoruje pracodawca. Natomiast jeżeli występują problemy, np. ktoś nie wykonuje poleceń, wystarczy jeden telefon i go zabieramy - mówi por. Tomasz Marciniak, oficer prasowy Zakładu Karnego w Jastrzębiu - Zdroju.
Z doborem skazanych do pracy poza murami zakładu nie ma problemów. Na około 900 więźniów nieodpłatnie pracować mogłoby 400 do 500 osób. - Ponieważ zainteresowanie instytucji jest niewielkie, więc jesteśmy w stanie wybrać najlepszych - mówi por. Marciniak. Więźniowie chętnie pracują poza murami. Zdobywają doświadczenie, także zwiększają szanse otrzymania przepustki. O przepustki 30-godzinne czy wielodniowe wnioskuje wychowawca. Praca poza murem świadczona bez uwag ze strony pracodawcy jest dodatkowym atutem. - Praca ta jest również szansą dla osadzonych poczucia się potrzebnymi czy symbolicznego częściowego odkupienia win wobec społeczeństwa - dodaje oficer prasowy.
Ludzie
Była dyrektor szpitala w Wodzisławiu Śl. i Rydułtowach