Dożynki w Sudole. Świętowanie zamiast prac w polu
Dzielnica Raciborza zadbała o barwny i wesoły korowód. Na czele jechał Kacper Franica z mamą, w środku byli prezydent Mirosław Lenk i nowa dyrektor szkoły katolickiej Irmgarda Bindacz.
Jeden z miejscowych rolników Jan Płaczek powiedział nam, że na polach w dzielnicy każda z upraw przyniosła tego roku "1500 zł w plecy". Straty spowodowane deszczem odbijają się na portfelach gospodarzy, którzy z trudem sprzedają zboże (ceny skupu w ciągu miesiąca spadły o 200 zł), a jeśli się nie uda muszą zmieniać je w paszę. - Zastanawialiśmy się dziś długo co wybrać. Udać się na pole czy świętować. Zdecydowaliśmy się podtrzymać tradycyję - podkreślił rolnik.
Wśród uczestników jadących konno był Sebastian Urbaniec, który bierze udział w uroczystościach od kilkunastu lat. Tegoroczny przejazd był jego ostatnim jako kawalera i mieszkańca dzielnicy. Czy żona puści go na kolejne przejazdy? - Raczej tak, będę tu wracał - deklarował jeździec.
W bryczce pojawił się tradycyjnie prezydent Raciborza Mirosław Lenk. Obok siedział ksiądz, nowa dyrektor szkoły katolickiej i dyrektor przedszkola. Niedawno włodarz przyznał, że przy tak dużej liczbie dzieci jak obecna można byłoby pomyśleć o nowym placu zabaw dla placówki. Ale w trakcie dożynek Lenka traktowano jak gościa i nie rozmawiano o spodziewanych inwestycjach w miejską infrastrukturę.
Ludzie
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.