Czego żałuje prezydent Lenk po dwóch kadencjach?
Dziś takie pytanie otrzymał włodarz od markowiczanina obecnego na spotkaniu dzielnicowym. Ciekawski uzasadnił, że powody do zadowolenia władzy poznał w filmie promocyjnym ale o jej "porażkach" nikt nie wspomina.
Mirosław Lenk przyznał, że "boli go" stan dróg powiatowych. - To taka moja lekka porażka, bo to jak wyglądają ulice Kościuszki czy Kolejowa świadczy o mieście, choć zarządza nimi powiat - tłumaczył. Miasto chce przejąć te szosy we władanie, podobnie jak ulice Ocicką i Wiejską. Wtedy mają zacząć się ich kompleksowe remonty, tak jak Podmiejskiej, która już jest modernizowana.
- Powiatowe drogi są kiepskie, jak zostaną pod starostwem nikt ich nie poprawi przez najbliższe 20 lat. Bo starosta uprawia niezrozumiałą dla mnie politykę inwestowania w budynki urzędowe, a takie priorytety nie są dla mnie pilne - podkreślił M. Lenk.
Podobnie źle ocenia nieskuteczne starania o remont ul. Bosackiej. Zarządcy - ZDW zaproponował 500 tys. zł na jej remont ale drogowcy z Katowic nie podjęli decyzji a czas nagli bo zimowy termin remontu nie wchodzi w grę. - Natrafiłem na barierę, której nie umiem pokonać - przyznał Lenk.
Prezydenta boli też znaczna odległość Raciborza od autostrad. - To nie wynika z mojej strony, że leżymy daleko od nich, bo tak leżymy. Żory, Wodzisław Śląski czy Jastrzębie Zdrój zyskają trochę. Może dobrze, że nie autostrada nie leci obok nas bo byłaby wojna koło kogo ma biec - zastanawiał się głośno podczas spotkania z mieszkańcami Markowic.
- Nie wszystko się udało. Zasób mieszkaniowy, tu są zaległości w remontach. Ale czynsze w lokalach komunalnych mamy wciąż niskie. Podwyżek nie ma sensu wprowadzać, bo ludzi nie będzie stać by je płacić - ocenił prezydent.
Ludzie
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.