Lenk na Ocicach. Tiry rozjeżdżają osiedle, a domki zalewa woda
Mieszkańcy ul. Dolnej narzekali, że w urzędzie nikt ich nie słuchał jak prosili o naprawę kanalizacji. I w końcu ich zalało. Poza dużą wodą na posesjach miejscowych denerwują tiry na osiedlowych drogach.
Do szkoły, na spotkanie z prezydentem miasta przyszło 25 osób. Zaczęli od uwag nt. zalewania domów przy ul. Dolnej. Woda płynie tam takim nurtem, że można byłoby "elektrownię wodną uruchomić" jak z przekąsem stwierdzali poszkodowani.
Na ul. Osiedleńczej - wedle relacji mieszkańców jeżdżą tiry i budynki się trzęsą tak jak szklanki w ich domach. Prezydent obiecał naprawić szkody wyrządzone przez ciężki transport. Zrobi to kosztem chodnika przy ul. Ocickiej, który planowano w dzielnicy.
Problemem Ocic są też "jeżdżący jak wariaty" kierowcy na ulicy Gdańskiej. Ma się tam pojawić dodatkowe przejście dla pieszych, bo rozsądni kierujący będą zwalniać przy "zebrze".
Dostało się strażnikom miejskim. Mieszkaniec stwierdził dosadnie, że zamiast interweniować to "d… grzeją na Batorego". Mieli zająć się byle jakim parkowaniem właścicieli ogródków działkowych ale nie przyjechali i nikogo nie ukarali. - A ten problem jest nagminny latem - grzmiał uczestnik spotkania.
Ocice były pierwszą dzielnicą odwiedzoną przez prezydenta, gdzie spotkanie zdominowały kłotnie między mieszkańcami. - Jestem u siebie (Lenk mieszka w dzielnicy-red), a najgorzej się muszę czuć - kwitował włodarz gdy na początku musiał prowadzić dyskusję z nietrzeźwym mężczyzną.