Piaskownia, popioły z elektrowni i wybory samorządowe
Ponad 100 osób przyszło na spotkanie sołeckie do ośrodka kultury. Oprócz godowian obecni byli także mieszkańcy Gołkowic i Skrzyszowa. Tak dużą grupę ludzi przyciągnął temat planowanej rekultywacji przez nowego właściciela piaskowni.
Nie dla popiołów
Wielu z obecnych wpisywało się pod sprzeciwem na „rekultywację piaskowni przez zasypywanie popiołem z elektrowni”. Wójt gminy Mariusz Adamczyk przypomniał historię związaną z ostatnimi latami piaskowni. - W 2012 r. były właściciel, firma Kruszbet sprzedała piaskownię panu Durczokowi. W akcie notarialnym teren piaskowni był podzielony na dwa obszary: jeden należący do Kruszbetu, drugi będący w użytkowaniu wieczystym skarbu państwa, gdzie istniała możliwość prawa pierwokupu tego terenu przez gminę. Skorzystaliśmy z tego prawa, podpisaliśmy akt notarialny i część piaskowni została kupiona przez gminę – mówił. - Z tą decyzją firma Kruszbet z firmą pana Durczoka się nie zgodziła, oddała sprawę do sądu o unieważnienie aktu notarialnego. Jednym z argumentów było to, że obszaru górniczego nie wolno dzielić. W pierwszej instancji w 2013 r. przegraliśmy, odwołaliśmy się do Sądu Apelacyjnego. Sąd to oddalił i firma pana Durczoka z powrotem wpisała siebie do ksiąg wieczystych. W czerwcu 2014 r. dokonała sprzedaży aktu notarialnego firmie Kawi-tech z Gliwic, która kupiła ten teren. Wójt dodał, że obecnie aktualny jest projekt rekultywacji z 2012 r. - Teren piaskowni można zasypać tylko kamieniem, ziemią, gruzem i odpadami ceglanymi.
Nie ta dziura
Zbigniew Kwapis ze Społecznego Komitetu Ochrony Piaskowni (SKOP) wymienił także pozostałe działające tam osoby: Jerzego Borka, Antoniego Kozę, Leszka Staniczka, Grzegorza Mizaka, Stefana Banko i Czesława Twardzika. Zauważył, że osoby, które wpisały się na listę sprzeciwu wobec rekultywacji piaskowni popiołem stały się pełnoprawnymi członkami tego Komitetu. – Przy waszej pomocy chcielibyśmy, by rekultywacja odbyła się w sposób bardziej przyjazny środowisku, w sposób naturalny, bez wożenia tam śmieci, a przy zeskosowaniu skarp i zalesieniu ich – mówił do zebranych. - W 2012 r. nowa firma wymyśliła sobie zarobek: popiół z elektrowni, bo nie ma go już gdzie składować. Tylko na litość boską, nie ta dziura, nie ta lokalizacja.
Tonażowe ograniczenia
Kwapis przedstawił kolejne kroki obronne, jakie mieszkańcy wraz z gminą zamierzają podjąć. By ciężki transport „nie rozkurzył dróg w pył”, na wlocie ul. Nowej lub Kopernika w Godowie miałyby stanąć znaki ograniczające tonaż samochodów ciężarowych do 12-15 ton. Podobne ograniczenia miałyby znaleźć się też na drogach dojazdowych od strony Gołkowic. – Jak widać sprawa nie jest zamknięta. Martwi mnie okres wyborów, czy ci, którzy teraz odchodzą, z którymi współpracujemy, zajmą się tą sprawą do końca? Na zakończenie wystąpienia Zbigniew Kwapis zapowiedział, że aby przypilnować sprawy piaskowni postanowił kandydować w tegorocznych wyborach do rady gminy.
Nie zza biurka
W całej sprawie bardzo ważne jest też stanowisko starosty. Mówił o nim radny Bogusław Dziędziel. – Nowy właściciel chciał wykorzystać istniejący projekt rekultywacji i zrobić tylko aneks, zmieniając produkt do zasypywania na popioły. Starosta zapewnił nas, że żadnego aneksu nie będzie i że właściciel będzie musiał wystąpić o nowy projekt. Goszczący na spotkaniu przewodniczący rady powiatu Eugeniusz Wala potwierdził, że od nowego właściciela piaskowni nie wpłynęło żadne pismo, aneks, czy przepisanie koncesji. - Mogę zapewnić, że jeśli jakikolwiek wniosek wpłynie do starosty, decyzja nie będzie podejmowana zza biurka, tylko „przyjdzie” do wójta gminy i opinia stąd będzie wiążąca. Obecnie właścicielem planu rekultywacji jest poprzedni właściciel piaskowni i wedle planu na jej terenie można składować tylko ziemię i gruz budowlany. Wala uspokajał też, że nie obawiałby się okresu wyborów samorządowych.
Też się udzielała
Już na koniec spotkania radna Izabela Tomiczek z Godowa upomniała się o swoje miejsce w pracach na rzecz pomocy mieszkańcom sąsiadującym z piaskownią. – Jest mi tak niezbyt miło Zbyszku, bo musisz przyznać, że od początku byłam z wami i też tego pilnuję – zwróciła się do Kwapisa. Ten odpowiedział przepraszająco: - Mówiąc o wszystkich radnych, u których zdobyliśmy przekonanie do naszego działania, mówiłem też i o pani Izie, ale ją rzeczywiście bardzo pominąłem, bo szczególnie się w to zaangażowała i nawet nas mobilizowała.
(abs)