Mamy Impuls by powalczyć o połączenie do Bohumina [REPORTAŻ]
Kiedy na dworcu w Raciborzu pojawił się jeden z najnowocześniejszych taborów kolejowych w Polsce, w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony od kolejarzy i pasażerów. Pierwsi chwalili, że nareszcie ktoś dostrzegł nasze potrzeby, drudzy, zachwyceni nową jakością podróżowania, martwili się, że po grudniowej zmianie rozkładu jady, pociągi znikną. I jedni i drudzy zachęcali: Musicie to koniecznie zobaczyć!
Wybieramy trasę Racibórz – Chałupki, na której pociąg Impuls jeździ w weekendy. Kupujemy bilety na godzinę 15.02 i idziemy w przenikliwym chłodzie na peron trzeci, gdzie z daleka widać oświetlony skład w biało-niebieskim kolorze i charakterystyczne logo z hasłem: Śląskie – pozytywna energia. Od razu po wejściu do środka i nam się ona udziela, bo na dworze szarówka i 9 stopni Celsjusza, a wewnątrz błękitne ledowe oświetlenie i temperatura jak w domu. Zajmujemy miejsca w ostatnim wagonie i oglądamy przestrzeń, której nie dzielą żadne drzwi. Jest sobota, ale w kierunku Chałupek jedzie sporo pasażerów.
Mateusz Gawlik pokonuje tę trasę od czterech lat, jego koleżanka Angelika Megger – od trzech. Dojeżdżają do szkoły w Raciborzu. On do technikum ekonomicznego, ona do gastronomicznego. – Jeździmy codziennie rano o 6.39, a wracamy o 15.00. Jak kończymy lekcje o 15.30 to czekamy na pociąg do 18.00, ale to nie jest jeszcze problem. Najgorzej jak lekcje skończą się wcześniej. Między 11.00 a 15.00 nic nie jedzie, a przed obiadem czeka się trudniej, niż po obiedzie – mówi Mateusz i żałuje, że w weekendy, szczególnie wieczorem, żeby się wydostać z Chałupek, musi prosić o pomoc rodziców. Impulsem na tej trasie jedzie pierwszy raz.
Jaka jest różnica między starym a nowym taborem? – Tamten jest czerwony, a ten niebieski – odpowiadają ze śmiechem i dodają: Nie trzęsie, jest w nim cicho, więc można posłuchać muzyki i porozmawiać, ale najważniejsze, że jest ciepło.
Wygodne fotele i odpowiednia temperatura sprawiają, że w następnych przedziałach trafiamy na pasażerów pogrążonych we śnie. Na szczęście trójka przyjaciół wracająca ze wspólnego wypadu ma za sobą tyle wrażeń, że postanawia się nimi z nami podzielić. Grzesiek, Patrick i Piotrek jadą z Raciborza, gdzie oglądali m.in. zamek i Odrę. Są uczniami szóstej klasy szkoły podstawowej w Krzyżanowicach i jednocześnie sportowcami. Piotrek gra w Ludowym Klubie Sportowym w Tworkowie, Grzesiek w Krzyżanowicach, a Patrick pływa w Aligatorze Gorzyce. Na pomysł zwiedzania miasta wpadł Piotrek, który wcześniej nie był w Raciborzu. Jak podkreślają chłopcy, największą zaletą wycieczki było jednak to, że mogli się na nią udać samodzielnie, oczywiście za zgodą rodziców. Za bilet w jedną stronę ze zniżką zapłacili 3,28 zł. Impulsem jadą pierwszy raz. – Najbardziej podoba nam się możliwość podładowania komórki i dostęp do wifi – mówi w imieniu kolegów Grzesiek.
– Te nowe pociągi są fantastyczne, mogłoby ich jeździć więcej – potwierdza Pavel Helebrand z Ostrawy. – Przedwczoraj o wpół do siódmej rano jechałem z Chałupek takim starym, drewnianym. Było strasznie zimno, po prostu Syberia – dodaje. Jest kompozytorem muzyki teatralnej i często odwiedza teatry w całej Polsce. Dziś wraca do domu z Legnicy. – Marzy mi się taki pociąg, który jechałby z Chałupek do Wrocławia, a jeszcze lepiej, gdyby Chałupki miały połączenie z Bohuminem. Pamiętam, że w latach 90. jeździły takie pociągi. Były też z Raciborza do Ostrawy – mówi pan Paweł, który ze Stacji Chałupki musi na piechotę dojść do Starego Bohumina, by stamtąd dotrzeć pociągiem do domu.
Podobną trasę pokonuje w weekendy Jaroslav Vlach, który pasjonuje się od lat ornitologią i w poszukiwaniu ciekawych gatunków ptaków często jeździ do rezerwatu Łężczok. – Mieszkam w Nowym Jiczynie. Do Starego Bohumina przyjeżdżam pociągiem, potem pokonuję granicę rowerem, w Chałupkach przesiadam się na pociąg do Raciborza i stamtąd znowu rowerem – opowiada ze śmiechem, bo jak się ma jakieś hobby to nawet najtrudniejszą drogę można pokonać. Impuls chwali za udogodnienia dla rowerzystów.
Ewelina Madejska dojeżdża pociągiem do chłopaka, który mieszka w Zabełkowie, ale wysiada na stacji w Rudyszwałdzie, skąd pozostaje jej jeszcze do pokonania kilometr drogi. Nowym taborem jest zachwycona. – Dobrze by było, żeby takich pociągów jeździło więcej. Mam porównanie, bo jeżdżę też często starym składem. Przede wszystkim nie trzęsie tak strasznie, są wygodne fotele i jest komfortowa toaleta – podsumowuje pani Ewelina, która dziś z transportu publicznego korzysta rzadziej niż w czasach, gdy dojeżdżała na studia do Wrocławia.
Pani Lidka trasę z Raciborza do Chałupek pokonuje prawie codziennie od 20 lat, więc w kwestii taboru jest w zasadzie ekspertem. – Ważna jest wygoda, ale przede wszystkim muszę pochwalić miłą obsługę – podsumowuje. W sobotnie popołudnie pasażerom towarzyszy kierownik pociągu Kazimierz Skoczylas. – Za dwa dni będę miał przepracowane 34 lata na kolei, a w moje ślady idzie syn, który pracuje w PKP Cargo – mówi nie ukrywając dumy. Zaczynał w Wadowicach jako konduktor pociągów towarowych. W grudniu 2012 roku trafił do Kolei Śląskich. – Tylko one doceniły moje doświadczenie. Żadna spółka nie chciała przyjąć kolejarza w wieku przedemerytalnym. Jestem im za to bardzo wdzięczny – podkreśla pan Kazimierz, potrafiący też docenić zmiany, które dokonały się podczas tych wszystkich lat na kolei. Pamięta czasy, gdy w stanie wojennym musiał pokonać w śniegu 19-kilometrową trasę by dostać się na dyżur i przepełnione pociągi, do których z trudem można się było dostać. – Najgorzej było po wypłacie, kiedy trzeba było sobie radzić z pijanymi i agresywnymi pasażerami. Pod tym względem teraz jest spokojniej, ale za to młodzi bardziej roszczeniowi się zrobili. Kiedyś, jak był orzełek na czapce to i szacunek do kolejarza był większy, dziś w ogóle szacunku dla starszych brakuje – podsumowuje kierownik pociągu. Kiedy w 1991 roku przeniósł się na stałe do Chałupek, dworzec tętnił życiem. – W 80 procentach zakupy robiło się w Boguminie, do którego można było dojechać pociągiem. Dziś to Czesi przyjeżdżają do nas, a we wtorki, czwartki i soboty targowisko w Zabełkowie jest pełne. Pociągami podróżują też czescy studenci, studiujący w Krakowie czy Wrocławiu – wyjaśnia. Na nowy Impuls patrzy z zachwytem. – Szkoda, że człowiek wcześniej nie doczekał takich zmian, dłużej można by się nimi było cieszyć – dodaje.
Na monitorze wyświetla się nasza prędkość. Jedziemy 90 kilometrów na godzinę i rzeczywiście wcale tego nie odczuwamy. 3-członowy Impuls może pomieścić 270 pasażerów, rozwija szybkość do 160 km na godzinę i jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych. – Ma wysuwany stopień, który dostosowuje się do wysokości peronu i miejsce, w którym osoba na wózku może spędzić wygodnie podróż. Bez problemu można też korzystać z przestronnej toalety, która dodatkowo wyposażona została w przewijak dla niemowląt. Jest też wiele udogodnień, które zadowolą szczególnie młodych. Pod każdym fotelem znajduje się gniazdko, do którego można podłączyć komórkę lub laptop i jeśli tylko jest zasięg, można korzystać z wifi – wylicza Marcin Watras, specjalista ds. public relations w Kolejach Śląskich, który towarzyszy nam w podróży.
Na stacji w Chałupkach mamy godzinny postój, korzystamy więc z niego by odwiedzić kabinę maszynisty. Krystian Gałązka swoją zawodową drogę rozpoczynał w Polskich Kolejach Państwowych, a kontynuował w PKP Cargo, Przewozach Regionalnych i PKP Intercity. Dziś jest pracownikiem Kolei Śląskich. – Mam 31 lat pracy na kolejach, w tym 28 lat jazdy, ale zanim mogłem poprowadzić nowy tabor, musiałem przejść odpowiednie szkolenie z teorii i praktyki zakończone autoryzacją – wyjaśnia maszynista. Prowadzenie Impulsu to dla niego nie lada gratka. – Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tych komputerów jest dużo, ale wszystko można opanować. To bez porównania inna jakość: wygoda, komfort i intuicyjna obsługa – podsumowuje. Impulsy obsługują trasy: Katowice – Racibórz, Katowice – Tychy Lodowisko, Racibórz – Pszczyna oraz Racibórz – Chałupki, ale nie wiadomo jak długo na nich pozostaną. Nam szczególnie zależy na tej ostatniej, bo skoro pojawił się już na stacji granicznej jeden z najnowocześniejszych taborów w Polsce, to może pojawi się też szansa na to, by pokonał jeszcze 5 kilometrów torów w kierunku Czech i połączył nas z Bohuminem?
Tekst Katarzyna Gruchot
zdjęcia Paweł Okulowski
@ble - jest się czym zachwycać. Impuls to najnowocześniejszy pociąg do ruchu regionalnego w Polsce. Przejedź się a poczujesz się lepiej niż w niejednym samolocie tanich linii... Szkoda, że nie ma ich więcej i nie jeżdżą na każdym pociągu ale i tak lepiej że się pojawia czasami niż w ogóle. :) Jechałem i stwierdzam że Impulsy są bardzo komfortowe - pod każdym względem. Można zamienić auto na taki pociąg w dojazdach do pracy :)))
@uaz: Na jednej parze na pewno jeździ na Częstochowa - Gliwice kibel w sile dwóch jednostek.
@ble. Niestety, osoby odpowiedzialne za rozkład jazdy czy ich obsługa pociągów mają w poważaniu mniejsze miejscowości. Przecież przez puszczenie nowoczesnego pojazdu pasażerowie widzą, że coś się zmienia, i ich to po prostu przyciąga. Niestety, puszczenie EN-57 zwanego kiblem, po prostu odstrasza pasażerów. Szkoda, że od grudnia znów można będzie liczyć na te stare pojazdy. Ale cóż, widać w aglomeracji muszą mieć nowe pojazdy. Na pewnym forum, doczytałem się, że ten impuls ma jeździć na Zwardoń oraz Częstochowę. Przecież tam jeżdżą non stop nowoczesne pojazdy. Byście puścili tam EN57....
Boże, jaka wieś... Zachwycacie się pociągiem, który powinien być STANDARDEM, a nie czymś, co wyjeżdża w niedzielę do kościoła tylko, żeby się nie popsuło.
Żeby tylko ten skład pozostał na stałe w Raciborzu, a nie pojeździ tydzień a później do Częstochowy czy Bielska.