PKS w Raciborzu inny niż wszystkie. Bo działa znakomicie
Kazimierz Kitliński udowodnił, że państwowa spółka nie musi przynosić strat. Jako prezes raciborskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej doprowadził spółkę do rozkwitu. 20 października przewoźnik uruchomił pospieszne połączenie do Krakowa, które spotkało się z ogromnym zainteresowaniem podróżnych. Gdzie należy szukać źródeł sukcesu raciborskiego PKS-u?
Młoda i ambitna załoga
– Prezes jest stary, ale kadra jest młoda – mówi z uśmiechem Kazimierz Kitliński. Skompletowanie młodej, ambitnej i myślącej perspektywicznie załogi pozwoliło m.in. na wprowadzenie zintegrowanego systemu informatycznego, dzięki któremu udało się znacząco zwiększyć wydajność pracy. Dla przykładu skomplikowana, określona ustawą operacja wyliczenia czasu pracy kierowców, nie stanowi dzisiaj większego problemu.
– Nie jesteśmy na etapie obsługi komputera, tylko większego zaangażowania w pracę. Ci ludzie nie boją się komputerów, doskonale potrafią obsługiwać oprogramowanie – dodaje Kitliński.
Remonty, nowe autobusy
Kiedy dziesięć lat temu Kazimierz Kitliński został prezesem PKS-u, miał do swojej dyspozycji siedemnaście autobusów. Obecnie jest ich sześćdziesiąt sześć (kolejne dwa mają trafić do przewoźnika na dniach). – Większość z zakupionych w tym czasie czterdziestu dziewięciu autobusów to mercedesy lub produkowane przez Autosan na bazie mercedesa soliny. Dwadzieścia było fabrycznie nowych – wyjaśnia Damian Knura, kierownik działu przewozów.
Również zaplecze raciborskiego PKS-u nie przypomina tego sprzed lat. Wyremontowane pomieszczenia, nowoczesny sprzęt komputerowy – dobre miejsce pracy. – Nie dostaliśmy na to ani złotówki. Wszystko zostało wypracowane przez załogę. To jest zasługa tych ludzi i tylko ich. Ja miałem tylko przyjemność nimi kierować i czasem się z nimi kłócić – mówi z uśmiechem Kazimierz Kitliński.
Hitowe połączenie do Krakowa
Załoga PKS-u nie spoczywa na laurach. Uruchomione w październiku (na próbę) połączenie do Krakowa okazało się strzałem w dziesiątkę. – Ograniczyliśmy liczbę przystanków. Autobus zatrzymuje się tylko na najważniejszych dworcach w regionie. Wyjeżdża z Raciborza, a potem Pszów, Wodzisław Śląski, Rybnik i autostradami A1 i A4 do samego Krakowa. Dzięki temu zapewniliśmy krótki czas przejazdu, zaledwie dwie godziny i pięćdziesiąt minut – mówi Damian Knura. Ukłonem w stronę młodych podróżnych jest dostęp do bezpłatnego wifi.
Wysoki poziom usługi zaowocował najskuteczniejszą i darmową reklamą – reklamą szeptaną. W efekcie w piątki i niedziele zainteresowanie podróżą jest tak duże, że trzeba podstawiać dodatkowe autobusy.
Wyjątek od reguły
Ostatnie lata nie były łatwe dla PKS-ów. Zlikwidowano je m. in. w Cieszynie, Katowicach, Opolu, Rybniku, we Wrocławiu. Przejęty przez powiat raciborski PKS zmienił się, dostosował do reguł wolnego rynku. W efekcie wciąż pozostaje znaczącym, zatrudniającym około 140 osób zakładem pracy. Stanowi żywy dowód na to, że przedsiębiorstwo państwowe (w tym przypadku samorządowe) może realizować swoje zadania nie przynosząc strat.
Wojtek Żołneczko
Bo z reguły jest tak, że jak ktoś nie ma żadnego auta, to nie ma też zbyt wielu pieniędzy. To właśnie samorząd powinien brać pod uwage.
Jest też kwestia dotacji samorządowej, państwowej do komunikacji publicznej. W Polsce likwiduje się wszystko co nie przynosi dochodu. Komunikacja publiczna nie służy do zarabiania, czyli zdzierania z nas pieniędzy, tylko do umożliwienia obywatelom przemieszczania się po kraju za niewielkie pieniądze.
Tu wracam do mojego ulubionego transportu kolejowego ;) Bilet rodzinny w Czechach, t2 osoby dorosłe plus max 4 dzieci, 50 zł na trasie Bohumin - Praga. To już jest bardziej opłacalne niż pakowanie się do auta. Ale tu ktoś musiałby pomyśleć.
Natomiast rachunek ekonomiczny szefowi PKSu musi się zgadzać, jeśli jego przedsiębiorstwo ma istnieć.
To fakt, bilety są drogie. Jeśli ktoś ma w miare oszczędny samochód i równolegle nie korzysta z żadnych ulg to nie zawsze jazda autobusem jest bardziej opłacalna. Szczególnie jeśli planujemy jakiś rodzinny wyjazd. Tu mnożymy koszt biletu x2, x3, x4...
Bo jest monopolistą, nie ma żadnej konkurencji, pociągi ledwo dojeżdżają do Raciborza, a powiat jest dość spory, dyktują bardzo wysokie ceny, a człowiek z racji, iż nie ma innego wyboru, zgadza się na ten haracz.