Komu zjeżdżać, kogo omijać?
Niebieskie błyski w lusterku i wycie syreny to sygnał dla każdego kierowcy, aby jak najszybciej usunąć się z drogi. Pędzący na sygnałach pojazd z całą pewnością jedzie ratować ludzkie życie lub mienie.
Skąd ta pewność? Bo pojazd jadący na tzw. „kogucie” powoduje spore zagrożenie w ruchu, a jazda w takim trybie to ostateczność. Wskazuje na to już sam fakt, że policjanci na włączenie sygnałów muszą mieć pozwolenie oficera dyżurnego, który ocenia, czy jazda w takim trybie jest konieczna. Kto może poruszać się jako pojazd uprzywilejowany? Na ulicach z włączonymi sygnałami najczęściej widzimy jadącą policję, karetkę lub straż pożarną. W rzeczywistości służb, które mogą jeździć na sygnale jest o wiele więcej. Prawo o ruchu drogowym wymienia cały katalog służb uprawnionych do jazdy w trybie uprzywilejowania. Na sygnale jeździ więc straż graniczna, agencja bezpieczeństwa wewnętrznego, agencja wywiadu, centralne biuro antykorupcyjne, służby wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, wojsko, służba więzienna, celnicy, biuro ochrony rządu, ambulanse krwiodawstwa, straż miejska, inspekcja transportu drogowego, WOPR i GOPR. Uprawnienia takie ma również pogotowie gazowe, które np. w przypadku pożarów lub katastrof budowlanych musi szybko dotrzeć na miejsce zdarzenia i zakręcić dopływ gazu.
Kogut tylko niebieski
Warto przypomnieć, że pojazd porusza się w trybie uprzywilejowania, tylko wówczas, kiedy ma włączone sygnały dźwiękowe oraz niebieskie lub czerwone światła ostrzegawcze, popularnie zwane „kogutem”. W większości przypadków są to światła niebieskie. Uzupełnia się je czerwonym, tylko gdy pojazdy poruszają się w kolumnie. Takich świateł używano np. pod koniec ubiegłego roku, kiedy do Niedobczyc na spotkanie z mieszkańcami eskortowano premiera Donalda Tuska. Jazda pojazdem uprzywilejowanym w godzinach szczytu wymaga sporego doświadczenia. Trzeba przewidywać reakcje kierowców, którzy często w ostatniej chwili zauważają pojazd na sygnałach. – Zanim dana osoba usiądzie za kierownicą karetki musi nabrać doświadczenia – mówi dr Piotr Sokołowski, szef raciborskiego pogotowia. – Mamy wspaniałych kierowców, którzy naprawdę potrafią szybko i bezpiecznie przemieszczać się po mieście. Co ciekawe, mamy sporo kierowców – kobiet. Nie ustępują w niczym panom – mówi lekarz.
Radiowóz w poślizgu
Policja od niedawna może stosować swoje radiowozy jak taran, bo minister wpisał je na listę środków przymusu bezpośredniego. – Każdy policjant jest szkolony w zakresie prowadzenia pojazdu uprzywilejowanego – mówi nam asp. Sławomir Buczko, zastępca naczelnika Wydziału Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. – Dodatkowo policjanci z naszego wydziału przechodzą specjalistyczne szkolenie w centrum szkolenia policji w Legionowie – dodaje policjant. Zajęcia teoretyczne obejmują szereg spraw związanych z codzienną służbą mundurowych, np.: zasady poruszania się pojazdem uprzywilejowanym, czy też prawidłowe ustawianie pojazdu w czasie kontroli drogowej oraz na miejscu zdarzenia. W czasie praktycznych zajęć ćwiczone są między innymi takie elementy jak: hamowanie awaryjne z ominięciem przeszkody, nauka wychodzenia z poślizgu nadsterownego i podsterownego, jazda z uślizgiem tylnej osi (na tzw. trolejach) oraz próba sprawnościowa łącząca wszystkie powyższe elementy. Głównym założeniem zajęć jest podwyższenie kwalifikacji i profesjonalizmu funkcjonariuszy.
Odpowiada jak inny
Zgodnie z obecnie obowiązującym stanem prawnym, kierujący pojazdem uprzywilejowanym może w określonych ustawą sytuacjach (związanych np. z ratowaniem życia ludzkiego), pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności, nie stosować się do przepisów o ruchu pojazdów. W praktyce oznacza to możliwość jechania z dowolną prędkością, przejeżdżanie świateł na czerwonym świetle, w skrajnych przypadkach również jazdę pod prąd. – Zgodnie z powyższym kierujący pojazdem uprzywilejowanym może w pewnych szczególnych okolicznościach naruszyć niektóre zasady ruchu drogowego. Jednak nawet w takim przypadku kierujący nie jest zwolniony od obowiązku zachowania szczególnej ostrożności. W związku z tym, jeżeli wskutek naruszenia przedmiotowej zasady kierowca pojazdu uprzywilejowanego spowoduje wypadek, to kierujący nim musi ponieść z tego tytułu odpowiedzialność. Jednocześnie należy zauważyć, że przy ocenie stopnia zawinienia sprawcy kierującego pojazdem uprzywilejowanym, powodującego wypadek w ruchu drogowym sąd z pewnością bierze pod uwagę okoliczności, np. takie jak prowadzenie akcji związanej z ratowaniem np. życia ludzkiego – tłumaczył swojego czasu prawne zawiłości dr hab. Michał Królikowski, były podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Żółty dla dużych i wolnych
W powyższej liście na próżno szukać świateł żółtych lub pomarańczowych, jakie spotyka się na przykład na śmieciarkach. Pojazdy z taka barwą „kogutów” nie są w żadnym wypadku pojazdami uprzywilejowanymi. Tym samym nie musimy im zjeżdżać z drogi, przepuszczać na skrzyżowaniach jak np. powinniśmy robić w przypadku nadjeżdżającej karetki. Żółta barwa świateł na danym samochodzie ma jedynie chronić zarówno nas jak i wspomniany pojazd. Najprościej mówiąc, pojazd taki oznacza się żółtymi światłami, aby był widoczny z daleka i np. w niego nie wjechać. Samochody z takim światłem z reguły jadą bardzo wolno (zamiatarki lub służba autostradowa), zatrzymują się na drodze, zajmując cały pas (śmieciarki lub pogotowie kanalizacyjne) lub posiadają nietypowe wymiary – szeroki lub długi ładunek. Żółte światło pozwala wjechać wolnemu pojazdowi np. na autostradę lub umożliwić jazdę przy lewej krawędzi jezdni pługom śnieżnym. Używanie świateł możliwe jest tylko w takich wypadkach. Za bezpodstawne używanie takich sygnałów grozi nam mandat karny wysokości 100 złotych, a za brak takiego sygnału w przypadkach uzasadnionych mandat w wysokości 200 złotych.
Adrian Czarnota