Pozwolą rzekom wylać. Urzędnicy mają nowy pomysł na powódź
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach, pracuje obecnie nad nową strategią przeciwpowodziową. Zmiany są rewolucyjne, bo oddają rzekom część naturalnych terenów zalewowych konsekwentnie odbieranych przez lata pod zabudowę.
Technicznie i nietechnicznie
Nowa strategia jest ujęta w „Planach zarządzania ryzykiem powodziowym” opracowanych pod nadzorem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach i Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie oraz przy współpracy przedstawicieli samorządów i władz wojewódzkich. Tam gdzie to możliwe, mają zostać poszerzone wały, mają zostać również wskazane tereny gdzie rzeki mogą wylać bez większych szkód. Jak podkreślają w RZGW w Gliwicach, obok budowy najróżniejszych obiektów, czyli rozwiązań technicznych, kluczowe stają się tzw. działania nietechniczne. – To zespół licznych rozwiązań np. prawnych oraz planowanych inwestycji. Choć powodzie co jakiś czas będą się zdarzały, możemy być na nie lepiej przygotowani – kontrolować rzeki i nadmiar wody w korycie, wskazując miejsca, gdzie woda znajdzie naturalne rozlewisko lub wyznaczać takie, gdzie zostanie zretencjonowana. Tym samym zminimalizujemy straty tam, gdzie są one szczególnie niepożądane i ochronimy życie, zdrowie i dobytek mieszkańców – mówi Linda Hofman, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach.
Inne podejście w projektowaniu
Co w planach? Za 1,8 miliona złotych ma powstać szczegółowa analiza i projekt zwiększenia retencji na terenach zurbanizowanych. Specjaliści przyjrzą się, gdzie woda może naturalnie wylewać lub zostać chwilowo zmagazynowana. – Chodzi o to, by na wspomniane plany nie patrzeć tylko przez pryzmat inwestycji. Projektanci, inżynierowie, wykonawcy na każdym etapie realizacji inwestycji będą musieli wziąć pod uwagę nieco inne, korzystniejsze dla zarządzania procesem ryzyka powodziowego, rozwiązania. Będzie to np. zastosowanie innych materiałów, konieczność zmian dotychczasowego podejścia w projektowaniu. Po zrealizowaniu PZRP to co dziś nakazuje logika, ale do czego nie obligują przepisy stanie się normą – tłumaczy Linda Hofman.
Nie stwarzać problemu sąsiadom
Chodzi o tereny gdzie Odra wylewając nie nie przyniesie szkód, mogą to być przykładowo tereny leśne lub łąki. Do tej pory broniono się przed wodą, podnoszono wały, budowano inne zabezpieczenia. Takie rozwiązanie ma jednak tę wadę, że niżej położone gminy musiały radzić sobie z większą ilością wody, która spływała na ich teren. Nowa strategia ma pomóc niejako osłabić taką falę powodziową, pozwalając jej rozlać się na terenach, które wcześniej do tego przygotowano. Założenia nowej strategii zakładają również zmodernizowanie budynków na terenach zagrożonych powodzią oraz budowanie nowych, już odpornych na zalanie. Ma to ułatwić specjalny program dopłat z budżetu państwa i środków unii.
Koniec wielkich inwestycji na Odrze
Jedną z gmin, która najbardziej ucierpiała zarówno podczas powodzi w roku 1997 jak i w 2010 jest Kuźnia Raciborska. Temat powodzi jest tu traktowany szczególnie poważnie, ale władze mają zastrzeżenia do dotychczasowej polityki przeciwpowodziowej prowadzonej przez państwo. – Niestety, wiele dotychczasowych działań było prowadzonych w pośpiechu, jeśli nie nazwać tego chaosem. Doświadczenie z poprzednich lat wskazuje, że gminy dostawały dokumenty do konsultacji w ostatniej chwili i w pośpiechu się z nimi zapoznawały. To duża nieodpowiedzialność – mówi Gabriela Tomik, zastępca burmistrza Kuźni Raciborskiej a wcześniej pełnomocnik prezydenta Kędzierzyna-Koźla ds. Odry. – Mieliśmy już kiedyś dobry plan, chodzi o Program dla Odry 2006, który zawierał szereg zadań, które po spełnieniu miały nas chronić przed powodzią. Niestety, nie został w pełni zrealizowany. To była najważniejsza ustawa, która powstała po wielkiej powodzi z 1997 roku. Całe środowisko jest zdegustowane tym niepowodzeniem. Program został zamknięty – dodaje. O rezygnacji z Programu dla Odry 2006 rząd poinformował we wrześniu 2014 roku. Wówczas wprowadzono tzw. masterplan, czyli dokument nadrzędny, precyzujący co budować w pierwszej kolejności. Z długiej listy inwestycji ostało się zaledwie kilka. Właśnie w ramach tego programu udało się wybudować polder Buków, który odegrał ogromną rolę podczas powodzi z 2010 roku.
Rozwiązania techniczne nadal w cenie
Zgodnie z nową strategią, woda ma się jednak nie rozlewać bez kontroli. Zarządy odpowiedzialne za gospodarowanie wodami nie rezygnują z rozwiązań technicznych. Największą realizowaną inwestycją w naszym regionie jest nadal zbiornik Racibórz Dolny. Za 13,5 miliona ma powstać również prawostronne obwałowanie Odry od wsi Turze w gminie Kuźnia Raciborska do granicy z województwem opolskim. Plany Zarządzania Ryzykiem Powodziowym są obecnie w fazie konsultacji społecznych, na 19 lutego zaplanowano spotkanie konsultacyjne, które odbędzie się w Gliwicach. Projekt może jeszcze zostać zmodyfikowany w zależności od zgłaszanych uwag. Dokument zakłada plany i kierunki, które są przewidziane do realizacji na lata 2016 – 2022 – mówi pracownica RZGW. Cała strategia i ostateczna lista inwestycji ma zostać zamknięta w czerwcu. W skali kraju jej realizację szacuje się na 11 miliardów złotych. Co później? Plany są ambitne. Za ponad 30 milionów złotych ma zostać zmodernizowane prawostronne obwałowanie Odry od Raciborza po Turze, budowa za 61 milionów złotych suchego zbiornika przeciwpowodziowego w Kuźni Raciborskiej oraz przystosowanie za 125 milionów złotych Odry do Żeglugi na odcinku Racibórz – śluza Kędzierzyn-Koźle.
One i tak wyleją
Ostro o nowej strategii wypowiada się sam burmistrz Kuźni Raciborskiej, która to gmina w całości leży nad Odrą. – Trudno nie odnieść wrażenia, że nowa strategia jest tym, co i tak nas czeka, bo to mamy na chwilę obecną, bez potrzeby robienia czegokolwiek efektywnego prawie 20 lat po powodzi tysiąclecia. Chcą pozwolić Odrze wylać, bo przy takich zabezpieczeniach jak są dzisiaj ta rzeka i tak wyleje, bo gdzieś musi. Wąski gorset wałów projektowanych do współpracy systemowej ze Zbiornikiem Racibórz ma niewłaściwą rzędną do samodzielnej egzystencji. Jedno rozwiązanie przeciwpowodziowe bez drugiego nie ma sensu. Jeżeli przy okazji zaciągania „gorsetu” nie będziemy budowali polderów to takie miejscowości jak moja wezmą na siebie funkcje tych ostatnich. Pomnikiem nieudolności jest zbiornik Racibórz Dolny, który w mojej ocenie i tak nie powstanie. Zastanawia mnie jedno: kto będzie decydował o tym gdzie Odra ma wylać i na jakiej podstawie? Ilości potencjalnych ofiar? Może na podstawie nieaktualnych map? Bo na tych, które ja odebrałem niedawno ze Starostwa Powiatowego w Raciborzu, przez lata nie naniesiono istniejących wałów przeciwpowodziowych w rejonie Turza. Tak to właśnie wygląda od podszewki – kwituje Macha.
Adrian Czarnota