Petenci grożą urzędnikom. Jedną naczelniczkę "niemalże pobito"
Wrócił temat nerwowych reakcji w urzędach. Radni komisji oświaty pytali o zabezpieczenia pracowników socjalnych, a dowiedzieli się jak niebezpiecznie bywa w urzędzie miasta.
Radny Tomasz Cofała (Razem dla Raciborza) był ciekaw jak chroniony jest raciborski OPS w kontekście głośnych wydarzeń z Makowa pod Skierniewicami gdzie klient podpalił GOPS i zginęła pracownica ośrodka.
Czy są zabezpieczenia wewnątrz budynku? Jak radzą sobie pracownicy socjalni z konfliktowymi sytuacjami w terenie? - intrygowało radnego Cofałę.
Dyrektor Halina Sacha przyznała, że po incydencie w Makowie otrzymała od wojewody zalecenia by uwrażliwić podwładnych na grożące im niebezpieczeństwo ale w ślad za tym nie poszły żadne środki finansowe.
- Racibórz to niewielkie miasto, my znamy swoich podopiecznych. Pomagają nam straż miejska i policja. Tam gdzie decyduje wymiar emocjonalny i roszczeniowość pracownicy chodzą we dwójkę - opowiadała radnym na posiedzeniu komisji.
Sacha zapowiedziała, że w tym roku kamera monitoringu będzie zawieszona na wejściu głównym do obiektu przy ul. Sienkiewicza.
Problem zagrożenia w urzędach jest jednak szerszy. Prezydent Lenk przyznał, że jedna z jego naczelniczek została ostatnio „niemalże pobita”, a on sam doświadczył nieprzyjemnej sytuacji w gabinecie. Skończyło się na krzykach i groźbach, nigdy jeszcze nie doszło do rękoczynów. Do incydentu z szefową wydziału doszło zimą ubiegłego roku, urzędniczki wybroniły się same ale przez parę kolejnych tygodni "bały się przy każdym otwarciu drzwi do wydziału". Po incydencie przemeblowano sekretariat by trudniej było petentowi użyć przemocy fizycznej wobec pracownicków magistratu.
Lenk mówił radnym o kodowanych wejściach do sekretariatów prezydenckich, przywołał przykład Wodzisławia Śląskiego gdzie funkcjonuje blokada. - U nas tego nie ma, może z obawy przed izolowaniem się od mieszkańców. Jeszcze nie było istotnych zagrożeń ale w sekretariacie mamy tylko dwie sekretarki, do nas można wejść z ulicy - stwierdził. Prezydent przyznał, że wciąż zastanawia się nad ograniczeniem swobodnych wejść do sekretariatu. - Zjawisko nerwowych zachowań pewnie będzie się nasilać, bo roszczeń i problemów przybywa - ocenia Mirosław Lenk. Tymczasem jego bezpieczeństwa chroni tylko przycisk antynapadowy umieszczony pod blatem biurka. - Szkoły są chronione lepiej niż prezydent miasta - usłyszeli na koniec radni komisji oświaty.
Ludzie
Kurator sądowy, radny powiatu raciborskiego, prezes Stowarzyszenia "Pomocna Dłoń", Przewodniczący Rady Powiatu Raciborskiego