W powiecie gorąco. Wajda zbeształ Wacławczyka. Co dalej ze skargą na Hajduka i były zarząd?
Adam Wajda poczuł się dziś jak za komuny, Wacławczyk nie wierzy, że sprawy potoczyły się tym torem, Olender szczęśliwy, że wreszcie mógł coś powiedzieć na temat skargi, a Kurpis poczuł się niekomfortowo... Co jest takiego w skardze Marka Labusa, że burzy ona krew w żyłach wszystkich, którzy się nią zajmują?
Dziś (18.03.15) odbyło się połączone posiedzenie komisji rewizyjnej i budżetowej Rady Powiatu Raciborskiego. Temperatura dyskusji była bardzo wysoka, Adam Wajda z żelazną konsekwencją prowadził obrady, wytykając Dawidowi Wacławczykowi i Dominikowi Koniecznemu (czasem również całej komisji rewizyjnej) błędy w ich rozumowaniu. Działo się naprawdę wiele...
Czy komisja budżetowa może badać skargę?
Już na wstępie przewodnicząca powiatowej komisji rewizyjnej Ewa Widera zaproponowała, aby obrady prowadził przewodniczący rady Adam Wajda. Odpowiedzią Dawida Wacławczyka była próba podważenia legalności wspólnego posiedzenia komisji celem rozpatrzenia skargi. Powołując się na statut powiatu podniósł, że komisją uprawnioną do badania skarg jest komisja rewizyjna. W tym samym statucie znajduje się co prawda zapis, że skarga może zostać przekazana do innej komisji w przypadku jeśli przedmiot skargi dotyczy jej właściwości, jednak w tym wypadku do takiej sytuacji nie doszło.
Ewa Widera odpowiedziała, że komisja rewizyjna badając skargę Marka Labusa nie była w stanie wypracować jednego projektu uchwały, dlatego też zwróciła się z tym problemem do przewodniczącego Wajdy, który zaproponował wspólne posiedzenie komisji. Adam Wajda przypomniał, że skarga wpływa do rady, a następnie jest przez jej przewodniczącego, tj. niego, przekazywana do właściwej komisji. Jako że komisja rewizyjna nie była w stanie wypracować projektu uchwały, powziął decyzję o przekazaniu skargi do badania przez dwie komisje. Zdecydował się na ten krok ze względu na dobre imię powiatu, które jego zdaniem zostało nadszarpnięte podczas poprzednich posiedzeń komisji rewizyjnej (nawiązał m.in. do straszenia Ewy Widery przez Dominika Koniecznego sądem ostatecznym i prasą, więcej na ten temat w artykule: Skarga na Hajduka: Wierzbicki posądzony o stronniczość i wyłączony - nie będzie już badał skargi).
Dawid Wacławczyk oponował, jego zdaniem komisja rewizyjna miała 15 minut na przygotowanie projektu uchwały (przed lutową sesją rady powiatu raciborskiego), skarga została przekazana do komisji rewizyjnej, która powinna ją badać. Co innego gdyby komisja rewizyjna przyjęła uchwałę, w której stwierdziłaby, że nie jest w stanie wypracować stanowiska - wówczas przewodniczący mógłby przekazać sprawę innej komisji, ale takiej uchwały nie było.
Zdaniem Wajdy zdrowy rozsądek nakazywał zbadanie skargi przez szersze grono, tak aby łatwiej było dojść do porozumienia. W tym momencie skorzystał z pomocy obsługi prawnej starostwa. Przysłuchujący się dyskusji prawnik przypomniał, że skarga powinna zostać rozpatrzona w ciągu miesiąca. Skoro termin ten minął (skarga wpłynęła do rady 17 grudnia ubiegłego roku) a komisja rewizyjna nie wypracowała projektu uchwały, to przewodniczący rady, odpowiedzialny za organizowanie jej pracy, może poszerzyć skład gremium, które zbada skargę, aby wyjść z impasu. Takie działanie przewodniczącego ma uchronić radę przed ewentualnym zażaleniem na przewlekłość pracy rady, które mógłby wnieść skarżący.
Dominik Konieczny stwierdził, że Ewa Widera pisząc do przewodniczącego o niemożliwości wypracowania przez komisję rewizyjną spójnego stanowiska przekroczyła swoje kompetencje, a statut mówi, że skarga przekazywana jest właściwej komisji a nie komisjom. Adam Wajda odpowiedział, że bycie radnym to coś więcej niż puste gadanie. To że radni Wacławczyk i Konieczny mają inne zdanie, nie oznacza, że pozostali radni muszą myśleć tak samo. Ewa Widera zarządziła głosowanie.
Piotr Olender, Adrian Plura, Józef Stukator, Ewa Widera i Artur Wierzbicki byli za. Jan Deńca wstrzymał się od głosu. Rąk w ogóle nie podnieśli: Dawid Wacławczyk, Dominik Konieczny, Jan Kusy. Dawid Wacławczyk poprosił o wpisanie do protokołu, że badanie skargi przez połączone komisje budżetową i rewizyjną jest niezgodne z prawem.
Prawo przede wszystkim
Przewodniczący Adam Wajda na wstępie zaproponował ustalenie ram prawnych, w których należy się poruszać rozpatrując skargę (przypomnijmy, dotyczyła ona przyznania przez zarząd powiatu raciborskiego poprzedniej kadencji nagrody rocznej - 38,8 tys. zł - dyrektorowi szpitala w Raciborzu, jak podnosi Marek Labus - z naruszeniem przepisów).
Razem z radcą prawnym wskazali następujące ramy prawne: ustawę kominową, kodeks pracy, uchwały zarządu powiatu raciborskiego w sprawie zasad i trybu przyznawania nagrody dyrektorowi szpitala.
Radca prawny wskazał, że warunkiem koniecznym do przyznania nagrody był wniosek rady społecznej szpitala o jej przyznanie, a następnie decyzja uznaniowa zarządu, czy na podstawie złożonego wniosku nagrodę przyznać. Przyjęta przez zarząd uchwała o zasadach przyznawania dyrektorowi nagrody nie stanowi przepisów obowiązującego prawa, tj. ustawy kominowej. Zarząd, decydując się na przyznanie nagrody dyrektorowi, nawet wbrew własnej uchwale, de facto zmieniał tę uchwałę, do czego miał prawo - zauważył prawnik.
W tym czasie do słów radnego Wajdy dotarły słowa Koniecznego o "idiotach". Przewodniczący Wajda powiedział, że wszystko słyszy i nazywanie ich idiotami jest nie na miejscu. Konieczny powiedział, że mówił do Dawida Wacławczyka co innego, że "robią z ludzi idiotów" i żeby Wajda nie robił z siebie mentora i zszedł na ziemię.
Złamanie zasad. Tak czy nie?
Dawid Wacławczyk podniósł, wracając do tematu skargi, że Marek Labus nie skarży się na złamanie prawa RP, tylko uchwały zarządu o zasadach przyznawania nagrody, a poza tym komisja rewizyjna nie bada skargi tylko pod kątem prawa, ale również celowości i gospodarności. Mecenas zaś świadczy usługi prawne na rzecz starostwa i jego opinia jest jedną z wielu.
Piotr Olender, dziwiący się komisji rewizyjnej, że wcześniej nie zaprosiła na swe posiedzenie żadnego z byłych członków zarządu, których działanie jest przedmiotem skargi, powiedział, że zarząd brał pod uwagę uchwalone przez siebie zasady, m.in. bilans szpitala. Dodał, że bilans szpitala za 2013 rok był gorszy od tego za 2012 rok, gdyż w 2013 rok dyrekcja szpitala postanowiła sądzić się z Narodowym Funduszem Zdrowia o pieniądze za nadwykonania (NFZ co roku nie płaci szpitalowi pełnej kwoty należnej za nadwykonania) i to zarząd wziął pod uwagę. Na argument Wacławczyka, że według protokołu z posiedzenia zarządu powiatu, na którym przyznano dyrektorowi szpitala nagrodę, członkowie zarządu nawet nie zerknęli do bilansu, Olender odpowiedział, że nie wszystko jest w protokole, a poza tym zarząd powiatu doskonale wie jaka jest sytuacja szpitala.
Zdaniem Wacławczyka zasady przyznawania nagrody zostały zmienione celowo, po to, żeby - gdy minął pierwotny termin przyznania nagrody - można to było zrobić i tak. Dla Adriana Plury nie był to żaden argument - przyznanie nagrody w kwietniu tak samo wpłynęłoby na finanse szpitala, jak przyznanie nagrody w grudniu. Piotr Olender przypomniał, że o przedłużenie terminu przyznania nagrody wnioskował Adam Hajduk i być może nawet dobrze się stało, że nagroda została przyznana tak późno, bo to decyzja, na którą nie powinny mieć wpływu emocje, tym bardziej te które towarzyszą wyborom.
Adam Wajda powiedział, że w momencie przyznania nagrody zarząd kierował się nową uchwałą i nie złamał jej zasad. Wierzy, że zarząd poprzedniej kadencji, który przez tyle lat dobrze pełnił swą funkcję, decydując się na przyznanie nagrody w grudniu 2014 działał w interesie powiatu.
Nagroda a finanse szpitala
W swojej skardze Marek Labus podnosił, że dyrektorowi przyznano nagrodę w momencie, gdy pielęgniarkom walczącym o podwyżki nie zaproponowano niczego. Adrian Plura zwrócił uwagę, że to nieprawda - bo pielęgniarki dostały propozycję jednorazowej wypłaty 800 zł, co oznacza, że jakieś pieniądze jednak w szpitalu były.
Dla Wajdy rozwodzenie się nad wypłatą 50 tys. zł nagrody dla dyrektora przy budżecie szpitala rzędu 50 mln zł jest niepoważne. Olender natomiast przypomniał, że decyzja zarządu o przyznaniu nagrody była poprzedzona pytaniem, czy w budżecie lecznicy były zaplanowane środki na ten cel - były i dzięki temu można było przyznać nagrodę.
Dawid Wacławczyk z kolei przypomniał, że nagrodę przyznano nie biorąc pod uwagę wpływu jej przyznania na finanse szpitala - w zarządzie nikt nawet nie spojrzał na bilans szpitala przy przyznawaniu nagrody, nie ma po tym śladu w protokole. Plura powiedział, że nie można tak do końca podpierać się tylko protokołem, bo radni przygotowują się do pracy w domu, nie musieli więc akurat na posiedzeniu zarządu zaglądać do bilansu, który znali.
Jan Kusy zaproponował, aby zaprosić na posiedzenie komisji Marka Labusa, aby mógł złożyć dodatkowe wyjaśnienia dotyczące skargi. Adam Wajda uznał, że w skardze wszystko jest bardzo dokładnie opisane i nie ma takiej potrzeby.
Innym, pośrednio związanym z finansami szpitala, aspektem skargi jest przyznanie nagrody w czasie, kiedy przed sądem toczy się postępowanie w sprawie zwrotu nagrody jubileuszowej, którą dyrektor sam sobie przyznał. Stronami w sporze są powiat raciborski i dyrektor szpitala. Zdaniem skarżącego nagradzanie człowieka, z którym jednocześnie jest się w sporze sądowym jest absurdalne.
Piotr Olender przyznał, że przed przyznaniem nagrody zastanawiał się, czy nie wstrzymać się od głosu właśnie z tego powodu. Jednak nie było pewności, że dyrektor będzie musiał nagrodę jubileuszową zwrócić, dlatego też uznał, że należy te sprawy rozdzielić i zagłosował za. Adrian Plura zwrócił uwagę, że dla niego również jest to najbardziej kontrowersyjny aspekt sprawy - chwilę wcześniej bronił radców prawnych i ich stanowiska, a akurat w tym wypadku stanowisko radców prawnych wskazywało na wystąpienie do sądu o wzrost nagrody jubileuszowej, którą dyrektor sam sobie przyznał. Jego zdaniem dyrektor mógł oddać nagrodę, gdy zwrócił się o to do niego zarząd, a jeśli twierdził, że nagroda jubileuszowa mu się należała, to mógł iść do sądu po zwróceniu pieniędzy (aby je w sądzie odzyskać).
Dla Wajdy skierowanie tamtej sprawy do sądu leżało we wspólnym interesie dyrektora i powiatu - żeby było wiadomo na przyszłość, jak postępować w takiej sytuacji.
Dawid Wacławczyk przypomniał, że ten punkt skargi komisja rewizyjna uznała za bezzasadny, potwierdzając jedynie zaistnienie takich faktów. Spotkało się to z ostrą ripostą radnego Plury. - Skoro tak, to czym to się różni od punktu drugiego skargi, gdzie też potwierdza pan, że takie fakty były, ale uznaje skargę w tym punkcie za zasadną? - pytał Wacławczyka. Zdaniem Plury skupianie się na tym, że przyznanie nagrody było złe, bo odbyło się po wyborach, jest absurdalne. Podniósł, że reformę oświaty powiat również przeprowadza po wyborach, bo taka jest praktyka polityczna i nie ma co udawać "cnotki politycznej".
Dla Wacławczyka była to jednak machlojka (choć do protokołu, po uwadze Plury, że machlojka to słowo o określonym znaczeniu, poprosił o wpisanie zdania, że było to "celowe manipulowanie wewnętrznymi przepisami").
Co z tą szkodą?
Dla Adama Wajdy trudno mówić o powstaniu szkody w szpitalu, pomimo tego, że jest on zadłużony. Wcześniej mówił, że na powstanie zadłużenia szpitala ma wpływ polityka NFZ, teraz dodał, że dyrektor szpitala realizuje politykę autorstwa samorządu - dyrektor mógłby pozamykać niektóre oddziały i generować zysk w szpitalu, ale intencją rady jest, aby szpital świadczył usługi dla ludności w szerokim zakresie, nawet jeśli powoduje to powstawanie długu.
Dla Adama Wajdy wnioskodawca - Marek Labus - miał swój cel w pisaniu skargi, a badający skargę radni nie mogą się dać wtłoczyć w ukute przez niego ramy. Piotr Olender dodał, że skarga zbudowana jest w ten sposób, że punkt piąty mówiący o powstaniu szkody w szpitalu (z powodu powzięcia decyzji o przyznaniu nagrody), zbudowany jest na wcześniejszych punktach skargi, a w tych - jak na razie - nie przedstawiono żadnych dowodów świadczących o winie zarządu. Oskarżenia Dawida Wacławczyka i Dominika Koniecznego (który wcześniej opuścił obrady komisji) opierają się na hipotezie. Wajda dodał, że należy udowodnić winę, a nie niewinność - tego jego zdaniem póki co nie uczyniono.
Radny Adrian Plura, podsumowując, wskazał, że kluczem do rozpatrzenia skargi jest ustawa kominowa. Przypomniał, że komisja rewizyjna poprzedniej kadencji, w której opozycję reprezentował Leon Fiołka, potrafiła dojść do porozumienia i tylko raz Fiołka wstrzymał się od głosu. Wyborcy docenili dążenie Leona Fiołki do prawdy, jego przenikliwość, ale również umiejętność zawierania kompromisów, dzięki czemu został raciborskim radnym.
Jak za komuny?
Adam Wajda powiedział, że dzisiaj poczuł się jak za komuny. W gazecie (na portalu Nowiny.pl - W.Ż) przeczytał o wyniku głosowania, którego jeszcze nie było, dowiedział się o tym, że Artur Wierzbicki został posądzony o stronniczość dlatego, że miał inne zdanie niż Konieczny i Wacławczyk. Dla Wajdy odbieranie głosu jest reliktem poprzedniej rzeczywistości.
Głos zabrał również starosta Ryszard Winarski - podkreślił, że nie było nacisków, a po tym jak Ewa Widera napisała pismo, "coś trzeba było zrobić". Winiarski w imieniu koalicji powiedział, że traktują opozycję jak partnerów, ale nie można obrażać drugiej strony. Dla wicestarosty Marka Kurpisa cała sytuacja jest niekomfortowa.
Wajda powiedział również, że zastosowana przez Wacławczyka wykładnia o wyłączeniu z badania skargi Artura Wierzbickiego jest bezprawna, a Wacławczyk skompromitował się podpierając się przy tym poprzednim statutem powiatu. Dla Olendra pojmowanie stronniczości w ten sposób oznaczałoby, że skargę może badać tylko opozycja, a idąc dalej tym torem rozumowania - nawet opozycja nie powinna tego robić, bo prezentując taki pogląd na stronniczość można wysnuć wniosek, że opozycja również jest stronnicza, tzn. chce uznać skargę za zasadną z powodów politycznych.
Komisje budżetowa i rewizyjna zbiorą się jeszcze raz w poniedziałek. Wówczas będą głosować nad projektem uchwały w sprawie rozpatrzenia skargi. Projekt uchwały przygotuje Adam Wajda.
Komentarz:
Ubolewam, że pisząc poprzedni artykuł dotyczący posiedzenia komisji rewizyjnej (Skarga na Hajduka: Wierzbicki posądzony o stronniczość i wyłączony - nie będzie już badał skargi), sprawiłem, że czytający go Adam Wajda poczuł się jak przed 1989 rokiem. Ja w 1989 rokiem miałem trzy lata, o tym jak wtedy było wiem tylko z opowieści i nauki historii. O ile mi wiadomo, nie było wówczas wolnych mediów, które kontestowałyby poczynania władzy, trudno mi więc zrozumieć uwagi Adama Wajdy do mojego artykułu i tym samym do mnie.
Owszem, napisałem o tym, jak moim zdaniem będzie wyglądać wynik głosowania połączonych komisji w sprawie skargi. Dla mnie normalna rzecz, bo przecież moja rola w społeczeństwie, jako dziennikarza, nie ogranicza się tylko do suchego relacjonowania przeszłej przed chwilą rzeczywistości, ale również - o ile tylko czuję się na siłach - jej objaśniania i komentowania, w czym zawierają się również prognozy. Decydując się na "przewidywanie" wypadków to ja narażam się na kompromitację - wszak może się okazać, że moje mędrkowanie było psu na budę, bo radni zagłosują inaczej niż przewidywałem. Uważny Czytelnik przypomni sobie wówczas, czytając o wynikach głosowania, mój artykuł i pomyśli: idiota z tego Żołneczki, zgrywał mądrego a nic mu z tego nie wyszło. Może też być tak, że ktoś przeczyta komentarz i powie to samo: lokalny głupek w lokalnym portalu, co on tam wie... Ale to moje ryzyko.
Opisując dzieje skargi Marka Labusa staram się relacjonować, na ile tylko mogę, przebieg obrad, wydzielając mój autorski komentarz, uprzedzając Czytelnika, że to mój pogląd, pisząc go pod osobnym śródtytułem. Robię to po to, żeby Czytelnik mógł dowiedzieć się o racjach każdej ze stron i wyrobić sobie własne zdanie na dany temat. Lektura komentarza, po lekturze przebiegu obrad, jest więc tylko opcją. Zgoda z moim subiektywnym poglądem na daną sprawę również.
Trudno wymagać ode mnie, żebym pisał coś wbrew sobie. Gdybym kiedykolwiek został do tego zmuszony, zrezygnowałbym i poszukał innego zajęcia. Tego jednak nie robię. Gdy mam powody do chwalenia samorządowców - czynię to. Przykład na czasie to reforma oświatowa - rozwiązania zaproponowane przez powiat oceniam jako dobre. Ze szkolnictwem ponadgimnazjalnym coś trzeba zrobić. Tego samego zdania byłem w 2012 roku, kiedy próbowano zlikwidować Ekonomik. Nie dałem się wówczas ponieść emocjom protestujących w obronie szkoły nauczycieli i uczniów - uważałem, że likwidacja to mniejsze zło, krok konieczny, dlatego nie sprzeciwiałem się tym planom, narażając się tym samym na krytykę Czytelników. Wówczas to radni nie wytrzymali tej samej krytyki i wycofali się z pomysłu.
Teraz opisuję dzieje skargi. Godzinami siedzę na komisjach, wysłuchuję argumentów, jednak zdania swojego nie zmieniam, nawet po dzisiejszym posiedzeniu komisji. Uważam, że skarga Marka Labusa jest zasadna. Dlaczego? Dla mnie to oczywiste. Marek Labus skarży się, że poprzedni zarząd powiatu przyznał dyrektorowi nagrodę ze złamaniem ustalonych przez siebie zasad. Labus nie skarży się na złamanie przez zarząd ustawy kominowej, tylko wewnętrznych zasad, które ten zarząd sam ustalił. Idąc tokiem rozumowania radnych Razem dla Ziemi Raciborskiej i Platformy Obywatelskiej można przyjąć, że skarga jest bezzasadna, bo zarząd nie naruszył Konstytucji RP. No nie naruszył konstytucji, ale co z tego? Nie o tym mowa w skardze.
Dlaczego uważam, że skarga jest zasadna, tj. poprzedni zarząd złamał ustalone przez siebie zasady? Ot choćby dlatego - według "Uchwały Zarządu Powiatu Raciborskiego w sprawie zasad i trybu przyznawania nagrody rocznej dyrektorowi samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej oraz wzoru wniosku o przyznanie nagrody rocznej" Rada Społeczna Szpitala sporządza wniosek o przyznanie nagrody biorąc pod uwagę m.in. terminową regulację przez szpital zobowiązań o charakterze publiczno-prawnym. O ile mi wiadomo, dyrekcja szpitala taką terminowością wykazać się nie mogła - Rada Miasta Racibórz od kilku lat wspomaga szpital darując mu podatek od nieruchomości, co oznacza, że tego podatku, a więc zobowiązania o charakterze publiczno-prawnym, szpital nie płaci. Wniosek Rady Społecznej był więc nieprawidłowy - tym samym przyznanie nagrody dyrektorowi przez zarząd, na podstawie takiego wniosku, odbyło się ze złamaniem przywołanej na początku akapitu uchwały zarządu.
A wracając do dzisiejszego posiedzenia połączonych komisji budżetowej i rewizyjnej... Adam Wajda powiedział, że Wacławczyk się skompromitował, bo powołał się na poprzedni statut powiatu, a do tego nieprawidłowo odczytał jego zapisy. Dokładność ważna rzecz. Zgadzam się. Zerknąłem do statutu. Znalazłem tam taki zapis: "§ 50. 1. Skarga przekazywana jest przez przewodniczącego Rady do rozpatrzenia właściwej komisji". Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale czy ten zapis nie jest błędny? Czy ta "właściwa komisja" rozpatruje, czy bada skargę? O ile mi wiadomo, skargę powinna rozpatrywać rada powiatu podczas sesji, głosując nad projektem uchwały przygotowanym przez właściwą komisję w czasie badania skargi.
To jak to jest z tą dokładnością? Mamy statut przyjęty 30 października 2012 roku z takim bykiem i żaden z byłych i obecnych radnych tego nie zauważył? Nie zauważył tego nadzór prawny?
Wojtek Żołneczko
Czytaj również:
- Skarga na Hajduka: Wierzbicki posądzony o stronniczość i wyłączony - nie będzie już badał skargi
- Komisja rewizyjna rady powiatu ma być większa. Dlaczego?
- Komisja kuriozalnych argumentów. Labus odpowiada Widerze i Wierzbickiemu
- Awantura o nagrodę dla dyrektora szpitala: PiS atakuje, PO broni
- Rozliczyli starostę Hajduka za premię dla dyrektora szpitala
- Kukułcze jajo Hajduka, czyli co dalej z nagrodą dla dyrektora Rudnika
- Skarga Labusa wciąż nierozpatrzona przez komisję rewizyjną
- Premia last minute, czyli kulisy skandalicznej decyzji w powiecie
- Marek Labus: nagroda dla dyrektora szpitala została przyznana z naruszeniem przepisów
Ludzie
Wójt Gminy Pietrowice Wielkie
Radny Powiatu Raciborskiego.
Radny Powiatu Raciborskiego.
Radny, były wiceprezydent Raciborza
Radny, były wiceprezydent Raciborza
Radna Powiatu Raciborskiego
Radny Raciborza
Etatowy Członek Zarządu Powiatu Raciborskiego
Lekarz laryngolog, menadżer ochrony zdrowia
Radny Powiatu Raciborskiego.
Dyrektor Szpitala Rejonowego w Raciborzu
Do poniżej: Trudno raczej oczekiwac od Żołneczki bezstronnej relacji skoro gość od samego początki wiedział (i tego w swych artykułach nie krył) czyja jest tu wina. Relacja, z tego co mi przekazano, jest o tyle bezstronna, że nie ma tu jakichś przekłamań. Ale przedstawiona jest najbardziej korzystnie dla PiS jak się da. I tego co się działo nie oddaje. Zresztą, jak przeczytać komentarz Żołneczki to gość sie wyraźnie tłumaczy, że pomimo tego iż PiS został rozjechany to on ma prawo i tak myśleć swoje (gdyby nie jednoznaczny wynik komisji to ten komentarz nie miałby sensu). Tak nawiasem mówiąc, to jako Żółneczko on oczywiscie ma prawo tak mysleć, ale jako redaktor Nowin powinien być obiektywny (albo chociaż się starac takim być) swych poglądów nie ujawniać a już na pewno nie kierować się nimi przy pisaniu artykułów. Może nie znam się na dziennikarstwie ale tak mi sie wydaje. Przynajmniej dla mnie jako dla czytelnika teksty osób tak zaangażowanych nie są wiarygodne.
Do poniżej: z pierwszej ręki to jest chyba relacja dziennikarska, moim zdaniem bardzo dokładna i bezstronna, i z tego nie widać żeby ktoś kogoś rozjechał. Choć uważam, że wychodzenie z komisji przez Koniecznego, jeżeli to nie chodziło o czyjeś życie lub śmierć, to nieopoważne w tej sytuacji.
Słyszałem z pierwszej reki co sie tam działo. I prawda jest taka, że Wacławczyk z Koniecznym zostali dosłownie rozjechani (Konieczny zresztą zwiał w połowie komisji zostawiając Wacławczyka samego). I to w walce na argumenty. Bo Wacławczyk żadnych istotnych argumentów po prostu nie miał i na wiekszośc pytań nie był w stanie odpowiedzieć. To, że do tej pory chłopcy sobie poszaleli wynikalo z tego, że mieli do czynienia z niedoświadczoną szefową komisji. I dlatego, że rządzący chcieli być za dobrzy dając opozycji drugie miejsce w komisji (co może dobrze świadczy o ich uczciwości ale gorzej o rozsądku, bo wiedzieli z kim maja do czynienia). Jak za sprawę zabrali się ci, ktorzy mają doświadczenie, to nie pozostawili im szans. Bo PiS żadnych argumentów nie miał. I tyle.
"Jak za komuny" to ja się czuję, kiedy widzę jak przebiegają obrady. Za komuny też partia broniła swoich na zasadzie "może i nabroił, ale nasz".
Oj żoneczko Ty moja. Okręt tonie a Ty strzelasz do szalup ratunkowych.
Ta sytuacja jest kwintesencją powiatowej polityki. Każdy myślący człowiek widzi, że zachowanie byłego Zarządu było i złamaniem ustalonych zasad i po prostu nieetyczne. Ale stało się. Natomiast co jest najbardziej smutne, to obecna postawa koalicji, która broni tych kuriozalnych decyzji z zaangażowaniem niegodnym tej sprawy. Bardzo mnie dziwi postawa Ewy Widery, która w swoim środowisku robiła wrażenie osoby rozsądnej i mającej jakieś poczucie sprawiedliwości. A tu już na początku swojej "służby" dała się wmanewrować w szemrane politykierskie podchody. No ale tak to bywa, kiedy kandyduje się do rady z "polecenia"...