Obywatel Rybnika z krwi i kości
Wywiad z Grzegorzem Janikiem, posłem na sejm RP oraz prezesem klubu sportowego Energetyk ROW Rybnik.
Kuba Pochwyt: Czy pana zdaniem Rybnik to dobre miejsce do życia?
Grzegorz Janik: Jestem rybniczaninem od urodzenia, obywatelem tego miasta z krwi i kości. Chodziłem tutaj do przedszkola, szkoły podstawowej i liceum. Od czasów dzieciństwa, wraz z rodzicami mieszkałem w domu dziadków w dzielnicy Smolna. Później przeprowadziłem się do Rybnickiej Kuźni i tam mieszkam do dziś, w domu odziedziczonym po babci. Obecnie Rybnik wyrósł na stolicę południowego subregionu naszego województwa. Bo chyba każdy zauważył, że do tej pory to miasto rozwijało się szybciej niż Wodzisław, Jastrzębie czy Żory. Mieszka się tutaj bardzo dobrze i myślę, że nowa władza tego nie zepsuje, a zrobi wszystko, by w Rybniku żyło się jeszcze lepiej.
Wywołał pan temat nowych władz. Może pokusie się pan o ocenę ich dotychczasowej działalności?
Na to chyba trochę za wcześnie. Poczekajmy na decyzje, które nowa władza zacznie podejmować. Bo póki co takich kluczowych decyzji nie było, może poza rozdzieleniem grantów na sport oraz na przeciwdziałanie alkoholizmowi i narkotykom. Muszę powiedzieć, że nastąpił tutaj dość dziwny podział, który jest dla mnie mało czytelny. No ale zobaczymy, jak będzie dalej. To są póki co pierwsze kroki nowej władzy i ja wiem, że są one trudne.
W związku z podziałem grantów nastąpiła dość burzliwa dyskusja na temat rybnickiego sportu. Jak pan, jako prezes klubu Energetyk ROW Rybnik może się do tego odnieść?
Na zlecenie poprzedniej władzy opracowana została strategia sportu dla Rybnika. Niestety, była ona zrobiona bardzo źle i do sportowego środowiska w Rybniku absolutnie niczego nie wnosiła. Wiem, że ma powstać teraz rada sportu i klub zgłosił właśnie moją kandydaturę. W tej chwili w sejmie zmieniamy ustawę o sporcie i myślę, że w związku z tym pewne rzeczy można by było przenieść na grunt lokalny. No ale muszę najpierw zapytać u źródła, czyli u pana prezydenta, jaką funkcję ma spełniać ta rada sportu.
Wspomniał pan o tym, że Rybnik w ostatnich latach mocno się rozwija i wyrósł na stolicę tej części Śląska. A czego w naszym mieście jeszcze brakuje?
Na pewno musimy myśleć nad połączeniami drogowymi, bo nikt nie lubi stać w korkach. Dlatego tak istotna jest budowa drogi Pszczyna-Racibórz oraz obwodnic miasta. Myślę, że w Rybniku brakuje też hali widowiskowo-sportowej z prawdziwego zdarzenia. Mamy stadion, jest dużo orlików, na bardzo dobrym poziomie funkcjonuje oświata. Ale nie ma takiej hali. Oczywiście nie mam tutaj na myśli czegoś w stylu katowickiego "Spodka", ale mógłby to być obiekt większy od tego w Boguszowicach i zlokalizowany blisko centrum miasta.
Czym zajmuje się Grzegorz Janik, kiedy nie jest w pracy? Jakie są pana pasje?
To bardzo dobre pytanie, bo ja z reguły jestem w pracy od godziny siódmej rano do dwudziestej drugiej. Mogę jednak powiedzieć, że w tym roku udało mi się pojeździć trochę na nartach. Od czasu do czasu gram w tenisa. Niestety z braku czasu dzieje się to bardzo rzadko. Spotykam się również ze znajomymi i w miarę możliwości gramy w piłkę na boiskach RKP. Staram się, by było to regularne, ale nie zawsze się udaje. A poza tym lubię też usiąść w domu w fotelu, napić się herbaty i obejrzeć jakiś dobry program w telewizji.
Jak wygląda Rybnik za dziesięć, dwadzieścia lat oczami pana wyobraźni?
Nie chciałbym za bardzo, żeby zmieniał się rynek, bo jest on bardzo ładny i ma swój urok. Dobrze, gdyby gdzieś na obrzeżach Rybnika powstała jakaś duża, nowoczesna fabryka, która generowałaby miejsca pracy dla młodych ludzi. Chciałbym również, aby wymyślono taką technologię, by nasz węgiel, który także daje ludziom zatrudnienie, mógł być spalany bez emitowania zanieczyszczeń. Chodzi o to, byśmy mogli ten węgiel wydobywać, produkować z niego energię i palić nim, ale bez szkodzenia środowisku. A skoro mówimy o marzeniach, to chciałbym, żeby drużyna Energetyka ROW Rybnik grała w piłkarskiej Lidze Mistrzów (śmiech).
Ludzie
Poseł na Sejm