#UwagaSmog - dusimy się w Katowicach!
Aż 6 miast już w marcu wykorzystało dopuszczalne roczne limity smogowych dni! Normy jakości powietrza są w Polsce notorycznie przekraczane. Już marcu w Katowicach, Krakowie, Nowym Sączu, Suchej Beskidzkiej, Warszawie i Wrocławiu został wykorzystany roczny limit dni, w których zanieczyszczenie powietrza może przekraczać dopuszczalne norm.
W Paryżu, kiedy poziom smogu jest wyjątkowo wysoki, tamtejsze władze nie tylko informują mieszkańców, ale jednocześnie wprowadzają ograniczenia w korzystaniu z samochodów prywatnych. Tymczasem w Polsce nie tylko nie wprowadza się żadnych środków zaradczych, ale przede wszystkim nie informuje się mieszkańców o zagrożeniu.
Negatywny wpływ zanieczyszczenia powietrza na organizm człowieka jest dobrze udokumentowany wynikami badań epidemiologicznych i nie budzi wątpliwości ekspertów. Szczególnie narażone są dzieci, kobiety w ciąży, osoby ze schorzeniami oraz ludzie starsi. W dni, w które poziom zanieczyszczeń przekracza normy, powinno się unikać aktywności na zewnątrz lub zakładać specjalną maseczkę chroniącą przed pyłem. Kłopot polega na tym, że informacji o przekroczeniach norm brakuje.
Jakość powietrza w Polsce jest skandaliczna, a przygotowany przez ministra środowiska program ochrony powietrza ignoruje zanieczyszczenia, m.in. z sektora energii, i jest niepełny. Sam minister twierdzi zresztą, że jego wdrożenie nie przyniesie poprawy w ciągu następnych kilku lat. Minął dopiero pierwszy kwartał roku, a już dopuszczalna liczba dni, w których średnie dobowe stężenie pyłu PM10 może przekraczać dopuszczalny poziom, w wielu miastach została wykorzystana. W drugiej połowie roku będziemy mieli kolejne przekroczenia norm, co wtedy? - pyta Iwo Łoś, ekspert Greenpeace ds. energetyki.
W związku z powtarzającymi się z roku na rok przekroczeniami norm jakości powietrza Komisja Europejska grozi Polsce karami finansowymi. W odpowiedzi na zarzuty postawione przez Komisję Ministerstwo Środowiska przygotowało projekt Krajowego Programu Ochrony Powietrza. Dokument ten nie zawiera jednak żadnych konkretnych propozycji walki ze smogiem. Co więcej, nie uwzględnia wszystkich źródeł emisji zanieczyszczeń zwalniając niejako z odpowiedzialności sektor energetyczny, odpowiedzialny za emisje tysięcy ton niebezpiecznych dla zdrowia substancji.
Nie ma dymu bez ognia, i nie ma smogu bez węgla - zarówno tego spalanego w małej skali w przydomowych kotłowniach, jak w wielkiej skali przez elektrownie. Minister ma rację - jego program nie zlikwiduje smogu - tak długo jak nie odejdziemy od ulubionego przez polityków węgla, Polacy będą oddychać toksycznym powietrzem. Oczywiście, swój udział w zanieczyszczeniach ma również transport samochodowy w miastach, ale on jest też w innych krajach, a nie przypadkiem to Polska ma najgorsze powietrze w całej Unii. Zamiast tworzyć iluzoryczne dokumenty, minister środowiska powinien się zastanowić, jak przejść od gospodarki opartej na węglu do tej bezemisyjnej. Już dziś trzeba zmniejszać zanieczyszczenia kompleksowo - zarówno z sektora gospodarstw domowych i transportu, jak z energetyki węglowej i przemysłu - stwierdził współpracujący z Greenpeace chemik, dr hab. Leszek Pazderski.
Greenpeace zwraca uwagę na to, że przekroczenia norm zapylenia w polskich miastach nie zdarzają się incydentalnie. W ubiegłych latach często dochodziło do przekroczeń dopuszczalnego średniego stężenia dobowego pyłu zawieszonego PM10.