W Wielkim Tygodniu tylko żur i śledzie
W przeddzień Świąt Wielkanocnych rozmawiamy z Urszulą Kasparek – przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich nr 1 z Jankowic o tradycjach, kroszonkach i zakazach związanych z Wielkim Tygodniem.
Szymon Kamczyk: Czy Jankowice mają jakieś swoje miejscowe specjały, które przygotowuje się tylko na święta?
Urszula Kasparek: W naszej miejscowości raczej nie ma takich potraw. W niedalekiej Połomii można już np. znaleźć święcelnik, czyli ciasto drożdżowe z boczkiem i kiełbasą. Na naszych stołach na pewno będą gościć makowce, żurek i jajka pod różną postacią.
Właśnie pozostańmy przy jajkach. Jak kiedyś farbowano jajka?
Jajko jest symbolem nowego życia. Kiedyś wielkanocne jajka zakopywano np. w polu, aby był urodzaj, albo w kurniku, by kury dobrze niosły. Kolory pisanek uzyskiwano z naturalnych i dostępnych barwników. Aby jajko było czerwone, gotowano je w burakach czerwonych, cebuli lub w borówkach. Niebieskie powstawało w wywarze z owoców tarniny. Fioletowe gotowano w owocach czarnego bzu, a zielone w młodym życie lub pokrzywach. Wywar z liści brzozy lub młodej jabłoni dawał kolor żółty. Brązowy z kolei łupiny orzecha i żołędzie, a pomarańczowe pisanki gotowano w wodzie z marchewką lub dynią.
Co jeszcze powinno się znaleźć w koszyku wielkanocnym?
Koszyczek powinien być wiklinowy. Do niego daje się białą serwetkę. To przystraja się bukszpanem, który jest rośliną wiecznie zieloną. W środku oprócz jajek, musi znaleźć się przede wszystkim baranek – symbol Chrystusa i jego ofiary. Następnie sól – symbol ochrony życia, bo zabezpiecza potrawy. Dajemy też kiełbasę i wędzonkę – symbole dostatku; pieprz, który symbolizuje gorycz, podobnie jak chrzan; chleb, który jest podstawowym pokarmem; ser – symbol przyjaźni człowieka ze zwierzętami; babka, która świadczy o umiejętnościach gospodyni; na końcu również wodę – symbol Ducha Świętego.
Jakie jeszcze są tradycje w Wielkim Tygodniu?
W wielkim tygodniu według tradycji nie prowadzi się prac ziemnych. W pierwsze dni Wielkiego Tygodnia malowano domy, robiono porządki i ognisko, aby spalić i usunąć pozostałości zimy. W wielki piątek rano musi panować cisza, dlatego się nie mówi. Rano ludzie biegli do rzeki lub strumyka, aby się umyć. Nie brali ze sobą ręczników, bo wyschnąć powinno się na powietrzu. W sobotę gospodynie nie chciały, aby inni domownicy krzątali się w kuchni. Powodem były ciasta drożdżowe, wrażliwe na każde wibracje. Kiedyś, gdy szło się do bożego grobu, po pocałowaniu krzyża, trzeba było obejść ołtarz po kolanach, a wracając na dzieci czekała już torebka ze słodyczami. Ostatni tydzień postu był zawsze bardzo rygorystyczny. Nie słodzono herbaty, nie spożywano mięsa, aż do „odwiązania” dzwonów. W Wielkim Tygodniu jedzono praktycznie tylko żur i śledzie. Innych ryb też się nie jadło. Dzisiaj ludzie nie przywiązują takiej wagi do starych zwyczajów. Idziemy z duchem czasu, ale warto pamiętać o spuściźnie przodków.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i życzę wszystkim Czytelnikom spokojnych i rodzinnych świąt.