Komisja rewizyjna: wójt nie musiał konsultować zmiany granic
14 kwietnia odbyło się posiedzenie komisji rewizyjnej przy radzie gminy Krzyżanowice, podczas której radni zajęli sie po raz kolejny zmianą granic między Tworkowem a Bieńkowicami.
Radni, członkowie komisji zajęli się pismem państwa Cwików z Tworkowa, którzy w piśmie do rady gminy wyrazili sprzeciw wobec zamiaru zmiany granic między sołectwami Tworków i Bieńkowice. Zmiany te bezpośrednio dotyczyły ich samych, gdyż zgodnie z nową mapą, ich domy znajdują się w Bieńkowicach.
Maria i Joachim Cwikowie w piśmie wyjaśnili jak z ich punktu widzenia wyglądało podejście do zmiany granic. Najpierw zaproponowano im zmianę nazwy ulicy. – W owym dokumencie zaznaczono, że podjęcie jakichkolwiek działań jest uzależnione od naszej decyzji – napisali. Na zmianę nazwy ulicy nikt się jednak nie zgodził i wszyscy uważali, że sprawa jest zamknięta. Po około miesiącu z urzędu gminy doręczono im pismo o wszczęciu procedury zmiany granic między Tworkowem i Bieńkowicami. Zmiany te obejmowały również boisko, które choć leżało w granicach Tworkowa, to korzystali z niego sportowcy z Bieńkowic. To jednak nikogo niepokoiło. – Bez jakiegokolwiek porozumienia wyznaczono nową granicę. Zastanawia nas nagły pośpiech w działaniach Urzędu Gminy w Krzyżanowicach jak i fakt potraktowania osób, których to dotyczyło w sposób, który sugeruje brak szacunku oraz brak zwracania uwagi na dobro mieszkańców – argumentowali dalej w swoim piśmie. Wiele razy mieli próbować się spotkać w tej sprawie z wójtem, Grzegorzem Utrackim. Do spotkania tego doszło w końcu 25 lutego, dzień po sesji rady gminy, na której radni przyjęli uchwałę pozytywnie opiniującą zmiany na mapie. Do tej zmiany namawiał ich wójt Utracki. Nie jest prawdą, jak pisaliśmy wcześniej, że wójt przekonywał rajców iż z proponowanych zmian granic jest niezadowolona tylko jedna osoba. Te słowa padły z ust radnego Bieńkowic, Waltera Witeczka. Wójt za to przekonywał radnych, że za korektą granic przemawia potrzeba uporządkowania numeracji i ujednolicenia adresów dwóch ulic Łąkowej i części Raciborskiej. Jednak nie słowa wójta na sesji oburzyły mieszkańców ul. Raciborskiej w Tworkowie, a sposób w jaki zostali przez niego potraktowani.
Sprawa dotyczy kilkunastu osób. Wszyscy oni wyraźnie się sprzeciwiali przesiedleniu na papierze. Na spotkaniu 25 lutego było już jednak za późno na dyskusje, decyzja zapadła. Pomimo tego wójt nawet ich nie poinformował, że za niedługo będą musieli zmieniać dokumenty. Zainteresowani dowiedzieli się o podjętych zmianach po tygodniu, kiedy sprawę opisaliśmy w artykule gazety. – Ku naszemu zdziwieniu dowiedzieliśmy się z niego, że 24 lutego odbyła się sesja rady zatwierdzająca w tym temacie, którą wójt następnego dnia w rozmowie z nami przemilczał – żalą się w piśmie Cwikowie. Na końcu swojego listu do radnych proszą ich o właściwe uzgodnienie korekty granic, tak aby zmiany ich nie obejmowały. Mieszkańcy ul. raciborskiej przekonują, że są i czują się mieszkańcami Tworkowa, poza tym nie chcą być narażeni na problemy z wymianą dokumentów itp.
14 kwietnia, podczas obrad komisji rewizyjnej podinspektor ds. geodezji i gospodarki gruntami Tomasz Kasza zapewnił radnych o dopełnieniu wszystkich administracyjnych formalności ze strony urzędu. Radni przed podjęciem decyzji o zmianie granic mieli również konsultować sprawę z radami sołeckimi obu miejscowości. Zgodnie z zaleceniem radcy prawnego urzędu komisja rozpatrywała pismo Cwików jako „skargę na wójta”. Po takiej interpretacji tego listu, radni skupili się na tym, czy wójt powinien liczyć się z opinią mieszkańców przedstawiając radzie korektę granic, czy nie. W opinii radcy prawnego wójt nie nie musiał mieć zgody mieszkańców. W myśl przepisów prawa geodezyjnego i kartograficznego w takiej sprawie wymagana jest tylko opinia rady. Komisja rewizyjna uznała więc jednogłośnie „skargę” za niezasadną. – To nie była skarga na wójta, a pismo do rady gminy – tłumaczył podczas posiedzenia Janusz Cwik. Jego słowa nie miały jednak siły przebicia.
Obecnie wszystko w rękach starostwa powiatowego, w którym przeprowadzone zostanie postępowanie administracyjne. To starosta ostatecznie zdecyduje czy zmiany granic wejdą w życie. W trakcie tego postępowania strony zainteresowane będą mogły jeszcze raz wyrazić swoje opinie.
(woj)
Arogancja władzy coraz większa.
Zmiana granic jednostek administracyjnych musi być konsultowana. Wojewoda odrzuci. Dla pewności trzeba napisać.