Przychodzi policjant do psychologa... Dlaczego tak rzadko?
Dwa tygodnie po strzelaninie w Kuźni Raciborskiej padają pytania o stan psychiki policjantów. – Bywa tak, że funkcjonariusz widzi psychologa tylko raz w życiu, w momencie wstępowania do służby – przyznają policjanci.
2 kwietnia w Kuźni Raciborskiej 41-letni policjant, ze służbowej broni, zabija swoją żonę, półtoraroczne dziecko, a na końcu siebie. Trzy lata wcześniej – w Jastrzębiu-Zdroju, również 41-letni policjant zabija siebie, żonę i czternastoletnią córkę. Nie tylko zawód i wiek morderców jest wspólny. Również opinia u sąsiadów. – Taki spokojny człowiek, cichy, bezkonfliktowy – dziwią się w Kuźni i Jastrzębiu.
Na dzień 1 stycznia 2015 roku w polskiej policji obsadzonych było 102 tysiące etatów. Każdy z policjantów posiada swoją broń służbową. Tylko nieliczni korzystają z możliwości przechowywania jej w komendzie. Zdecydowana większość zabiera ją do domu. Podobnie było w Kuźni Raciborskiej. – Zarówno policjant jak i jego żona byli policjantami. W domu zabezpieczyliśmy dwie sztuki broni służbowej kaliber 9 milimetrów – mówi prokurator Franciszek Makulik, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu, która nadzoruje śledztwo w sprawie tragedii w Kuźni Raciborskiej.
Po co Kowalski u was był?
Kiedy nasi czytelnicy w komentarzach na portalu nowiny.pl pytają o to, kto nas broni i zastanawiają się nad kondycją psychiczną policjantów, policyjni związkowcy mówią wprost – nikt policjantów nie bada. – Bardzo często policjant widzi psychologa raz w życiu, w momencie wstępowania do służby. Zdarza się, że nikt do emerytury nie kontroluje jego kondycji psychicznej – przyznaje aspirant sztabowy Rafał Jankowski, wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów Województwa Śląskiego. Szokujące? Oczywiście. Jednak taka sytuacja wynika z przepisów, które zdaniem związkowców nijak mają się do rzeczywistości. – Proszę się zastanowić, który z policjantów dobrowolnie przyzna się przełożonym, że ma jakieś problemy psychiczne? Psycholodzy policyjni, to również policjanci, ze swoim stopniem i przełożonymi. Jaką szeregowy policjant ma gwarancję, że po wizycie, przełożony nie wezwie psychologa i nie zapyta go o daną wizytę? Sami psycholodzy są nawet zdezorientowani, bo nie wiedzą czy są najpierw policjantami czy psychologami. Podobnie sytuacja wygląda z dyżurami psychologów przyjeżdżającymi do danej komendy. Nikt nie chce być widziany, że korzysta z takiej pomocy, nawet gdyby miał ochotę z niej skorzystać. Na okresowych badaniach, lekarz sprawdzi ciśnienie i każe sprawdzić cukier. Tyle. O głowy policjantów nikt się nie troszczy. Potem skumulowany stres znajduje ujście w takich przypadkach jak ten w Kuźni Raciborskiej – mówi policjant.
Komendanta stresuje komendant
Zdaniem związkowców, sytuację mogłaby poprawić możliwość korzystania z pomocy psychologów poza komendą. A co na to lekarze? – Problem polega na tym, że policjantów nikt nie uczy jak radzić sobie ze stresem – mówi naszemu tygodnikowi dr Jerzy Pobocha, psychiatra i były prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej. – Przecież w swojej pracy policjanci są świadkami dramatycznych zdarzeń, zabójstw czy drastycznych wypadków komunikacyjnych. Do tego dochodzi jeszcze stres ze strony obawy przed przekroczeniem uprawnień np. przy użyciu broni czy już ze strony przestępców, którzy piszą skargi. To wszystko się odkłada w psychice policjanta i może ją zmieniać – wylicza psychiatra. Przedstawiciel policjantów dodaje do tej listy z kolei stres ze strony przełożonych. – W policji króluje tzw. motywacja negatywna. Jeśli czegoś nie zrobisz, grozi ci to i to. Przełożeni mają swoich przełożonych, którzy zachowują się w stosunku do nich tak samo – mówi związkowiec.
Szaleniec na sicie
Przydatność policjanta do służby sprawdza się podczas przyjęcia w szeregi policjantów. – Taka osoba, która chce być w przyszłości policjantem zdaje wielostopniowy egzamin – mówi młodszy inspektor Barbara Orzeł, rzecznik prasowy Szkoły Policji w Katowicach. – Przyszły policjant zdaje najpierw test z wiedzy ogólnej oraz test sprawnościowy. Następny etap to test Multiselect, czyli blisko trzysta zadań i pytań, które mają wyeliminować osoby z potencjalnymi zaburzeniami lub chore psychicznie. Całość wieńczy rozmowa z psychologiem. Nie można wykluczyć, że przez sito testu przejdzie osoba z zaburzeniami, lub nabędzie je już będąc policjantem. – Problemem oczywiście są pieniądze. Nie wszystko jednak musi się odbywać tylko w ramach indywidualnych spotkań. Szkolenia na temat – jak samemu radzić sobie ze stresem, mogą być przeprowadzane zbiorowo. Najważniejszą jednak zmianą, która powinna być jak najszybciej wprowadzona to obligatoryjne okresowe badania psychologiczne. Te powinny być przeprowadzane w stałych odstępach czasu, a nie dopiero wówczas gdy policjant poczuje się gorzej. Sytuacja w Kuźni Raciborskiej była podwójnie skomplikowana. Oboje pracowali jako policjanci, a więc mogli wracać z pracy zdenerwowani. Ten stres i nerwy mogłyby zostać wykryte wcześniej i dziś nie mówilibyśmy o tragedii – mówi psychiatra.
Adrian Czarnota
fot. policja.pl
Polska to kraj gdzie jest najwieksza Patologia i Panuje w Sadownictwie i Prokoraturze oraz w Kregach WLADZY gdzie panuje kolesiostwo i znajomosci tak jest z praca czy karami. Bo jak jedzie pijany na rowerze to go do wiezienia jak , jedzie pijany autem i spowoduje wypadek ze skutkiem smiertelnym jest synem lub sam nalezy do Elity to na takiego niema Kary i to jest we wszystkich przypadkach tak samo teraz komentarz zaraz bedzie usuniety Chociarz jest wolnosc slowa
Aby dostać się do policji, to potrzebujesz znajomości, miałem dwoje kolegów po AWFie,kierunek recjozalizacja ,wysocy i wysportowani, złożyli papiery i szli na rekrutację i się nie dostali, bo rzekomo się nie nadają, za to dzieci wojskowych,urzędników czy policjantów,często z nadwagą i nie umiejący zaliczyć testu sprawnościowego,to świetnie się nadawali. Ja się dziwię, jak to możliwe że baby są w policji, przecież przeciętny facet będzie zawsze lepszy od kobiety w tym zawodzie, baby nigdy nie idą na patrol same, zawsze aby dać babę na patrol,to dawają patrole mieszane, bo gdyby baby szły same,to pewnie dostały by po mordach, zgwałcono by je a na końcu jeszcze zabrali by im mundury i broń. Nie rozumiem więc, po co baby biorą do policji, skoro są mniej sprawne od facetów,nie mają siły aby umieć skutecznie obezwładnić faceta. Racibórz jest świetnym przykładem, gdzie molestowano policjantki z prefencji a one nie umiały się obronić, to jak one chcą bronić innych? Przecież jak by taka policjantka od jakiegoś dresiarza dostała z pięści,to przecież na nogach się nie utrzymie, a nawet jak by, to przecież jakiegoś byczka 190 cm nawet przewrócić nie będzie umieć a co dopiero zakuć.
mniej praw dla przestępców, pewność sprawiedliwego postępowania organów państwa a nie szukanie kozła ofiarnego dla mediów, właściwy nabór na przełożonych, wyższe uposażenie, a psycholodzy są zupełnie zbędni, w razie potrzeby pomoc lekarza psychiatry, i tyle w temacie.