Racibórz: Prezes ogródków odwołany za długi
Na działkach odcięto wodę i prąd. Śmieci też nie wywożono. Wszystko przez ponad 150 tys. zł długu, za który władze ogródków winią Mariana Gasilewskiego. Były już prezes broni się przed zarzutami. Komentarza unikają jego następcy.
Tulipany pachną długiem
Kiedy na dobre rozkręca się sezon działkowców w Rodzinnych Ogródkach Działkowych im. Powstańców Śląskich doszło do rewolucji.
Dopiero od niedawna znów jest tam woda, prąd i wywóz śmieci. Wcześniej do codzienności należały sytuacje, gdzie starsi ludzie nosili wodę nawet po kilkaset metrów, a śmietnik nie był tygodniami opróżniany. – Byliśmy bez wody i prądu. Tauron zabrał nawet liczniki z ogródków. Hałdy śmieci zalegały na działkach. Usług nie wykonywano bo prezes zalegał parę tysięcy złotych z rachunkami mimo, że działkowcy wnieśli indywidualne opłaty – relacjonuje nam mężczyzna z Ostroga, który ma ogródek na Tulipanach. – Dla starszych ludzi ich działka to azyl spokoju ale i sposób na podreperowanie domowego budżetu bo uprawiają tam warzywa i owoce, których nie muszą kupować. Problemy z wodą i prądem są dla nich niezrozumiałe, bo nie zalegali z opłatami zarządowi – mówi córka jednego z działkowców. Oboje nie chcą podawać nazwisk do publikacji.
Miłe złego początki
Marian Gasilewski został prezesem ROD-u przed czterema laty. To znany działacz raciborskiej lewicy (kandydował do rady miasta z komitetu obecnego prezydenta), przedsiębiorca. Przejmował ogródki bez długów ale z listą pilnych wydatków. Pierwszą inwestycją jakiej się podjął była wymiana skorodowanych rur doprowadzających wodę do działek. Uważa ją za swój osobisty sukces, bo działkowcy mogli dzięki temu zaoszczędzić na wydatkach na wodę i prąd. Zamierzał poświęcić kadencję na realizację kolejnych planów. Wizytówką ogródków nie tylko w skali miasta miał zostać Dom Działkowca. Poddano go gruntownemu remontowi. Kto tu był potwierdzi, że obiekt jest zadbany. Duża sala jest wynajmowana na imprezy okolicznościowe. Przed rokiem gościł tu Adam Gierek ubiegający się o mandat europosła. Działkowcy z całego Raciborza korzystają z obiektu jako miejsca narad.
Dom jest jednak jak skarbonka. Zakres prac remontowych poszerza się jak to bywa przy budowlance. Kolejne, nieprzewidziane nakłady doprowadziły do utraty płynności finansowej ROD-u. Nie udało pogodzić się dwóch kosztownych inwestycji. Prócz prac w Domu Działkowca, na pobliskich koloniach nazwanych Tulipanami prowadzono modernizację sieci energetycznej. Tam szacunki rozminęły się z realiami i przedsięwzięcie okazało się znacznie droższe. Prezes Gasilewski sięgnął po pieniądze na bieżące rachunki i powstały długi u dostawców prądu oraz wody. „Dobił” go wykonawca inwestycji energetycznej wystawiając wysokoą fakturę, na którą nie było w kasie ROD-u pieniędzy. Prezes liczył na finansowe wsparcie z Katowic, które w przeszłości wyciągały pomocną dłoń. Tym razem przychylności „ozetu” zabrakło.
Lista zarzutów
Prezydium Okręgowego Zarządu (OZ, „ozet”) Śląskiego Polskiego Związku Działkowców odwołało Mariana Gasilewskiego z funkcji prezesa i członka zarządu za niewykonywanie obowiązków i działanie na szkodę ROD. Komisyjna kontrola stwierdziła „szereg nieprawidłowości”. – Zarzuty obciążają bezpośrednio prezesa – ogłosił prezes OZ Józef Noski. Obejmują m.in. prowadzący do znacznego przekroczenia zakładanych wartości brak kontroli finansowej nad remontem domu działkowca i modernizacji sieci energetycznej na koloniach Tulipany 5,6,7; omijanie przepisów inwestycyjnych OZ; budzący wątpliwości sposób wyłaniania wykonawców czy rozliczanie gotówką faktur o znacznej wartości. Razem z Gasilewskim odwołano Elżbietę Graj, która prowadziła księgowość ogródków.
Władysław Gumieniak, znany samorządowiec z PO i działacz struktur regionalnych w środowisku działkowców zna tę sprawę. Ale szybko ucina: nikt tu nikogo nie oskarża, sprawa trafiła do prokuratury w celu wyjaśnienia. Jan Jaworek z Rybnika do którego odsyła nas Gumieniak nie chce mówić o sprawie przez telefon. Potwierdza jedynie, że problem zgłaszano u prokuratora. – Doniesienie musieliśmy zrobić, mamy na to dokumenty. Nikogo nie oskarżamy, chcemy wyjaśnić sprawę – zaznacza. To u Jaworka są dokumenty księgowe z Raciborza. Nasz rozmówca wskazuje swój dyżur w rybnickiem biurze i zaprasza na rozmowę. Gdy wybieramy się na spotkanie zmienia termin tłumacząc się pilnym wyjazdem. Przed publikacją artykułu nie udaje nam się porozmawiać.
Nawet żona ta sama
Jedyne z czym, z zestawu zarzutów, zgadza się Marian Gasilewski to ten dotyczący podejmowania decyzji bez konsultacji z resztą członków zarządu. Dlaczego tak postępował? – Miałem dosyć kłótni i awantur. Nie byliśmy w stanie niczego ustalić. Powodowało to tylko niepotrzebną zwłokę w działaniach – mówi. Były prezes twierdzi też, że nie brakowało mu wrogów w gronie działkowców i ci postanowili się pozbyć go ze struktur władzy. – Przyjechała do nas komisja z „ozetu”. Tam mówiono wprost, że Gasilewski musi odejść – nadmienia.
Były już prezes dziwi się innym zarzutom jakie skierowano pod jego adresem, zwłaszcza tym nieformalnym, dotyczącym pieniędzy. – Słyszałem plotki, że w kasie brakuje 200 a nawet 300 tys. zł. To nieprawda. Chodzi jedynie o zakwestionowaną przez OZ fakturę na ponad 150 tys. zł, tę dotyczącą energetyki. ROD funkcjonuje w oparciu o pełną księgowość. Każdy pieniądz który wchodzi jest rejestrowany, podobnie jak ten, który wychodzi. W którym momencie miałbym coś przejąć? – pyta retorycznie. Gasilewskiego przesłuchała policja bo doniesiono nań do prokuratury. – Na tym się skończyło. To pomówienia. Przeciwko mnie nie toczy się żadne postępowanie – zapewnia działkowiec.
– Przecież gdybym wszedł w posiadanie takich pieniędzy byłoby to jakoś po mnie widać. Tymczasem mam stare mieszkanie, stary samochód, nawet małżonkę mam tę samą co miałem. Ja nie mam nic do ukrycia – podkreśla Gasilewski. Nadal uprawia swój ogródek na Studziennej. Dowodem na jego szczere intencje ma być chęć współpracy przy wychodzeniu nowego zarządu z finansowego dołka. – Mam pomysł jak zażegnać ten kryzys. Gdyby pozwolono mi nadal kierować ogródkami zapewniam, że wyprowadziłbym je na prostą z tych kłopotów – podkreśla.
Mariusz Weidner
O lepszą przyszłość ogrodków walczy nowy zarząd, którym kieruje Bożena Detyna. Od trzech tygodni próbujemy się z nią umówić ale nowa pani prezes jest wciąż zajęta i wciąż przekłada rozmowę na kolejny tydzień. Gdy tylko do niego dojdzie chętnie napiszemy jak zarząd naprawi błędy poprzedników. Podczas spotkań wyborczych gdzie wybierano nowe władze ROD działkowcy burzyli się na podwyżki opłat działkowych. Pieniądze były potrzebne na pokrycie bieżących rachunków. Prąd znów płynie, woda też leci, a śmieci nie zalegają. Na działki wróciła normalność.
Usunięcie moich komentarzy, z dnia 12.05.2015, z powodu rzekomego naruszenia regulaminu jest, ze strony moderatorów świństwem. Wpisujecie się w rolę obrońców oszustów.
Normalność! A te nie wywiezione od 3 tygodni śmieci? Co wy wygadujecie?
Oby tylko na kwocie 150 tys. zł się skończyło.
My temu panu już dziękujemy. Każdy z działkowców stracił kilkaset złotych. I on ma czelność proponować pomoc? A może znów chce wyciągnąć pieniądze?
Na działki wróciła normalność? A te nie wywożone od 3 tygodni śmieci/