Nowe fakty w sprawie śmierci młodego motocyklisty z Gołkowic
Głośnym echem odbiła się tragiczna śmierć 29-letniego mieszkańca wsi. To miała być krótka przejażdżka motocyklem kolegi. Niestety okazała się śmiertelna.
Chciał tylko przetestować motocykl kolegi. Zginął.
GOŁKOWICE Głośnym echem odbiła się tragiczna śmierć 29-letniego mieszkańca wsi. To miała być krótka przejażdżka motocyklem kolegi. Niestety okazała się śmiertelna.
18 maja do mieszkańca Gołkowic przyjechał kolega, by pochwalić się swoim motocyklem marki Suzuki GSX. 29-latek chciał przetestować maszynę. Nie miał uprawnień do kierowania motocyklem, na tragiczną przejażdżkę ulicą Borowicką wybrał się bez kasku.
Jak się dowiedzieliśmy widziano, że w trakcie jazdy 29-latkowi dwukrotnie zgasł motor. Udało mu się jednak go odpalić. Było ok. godz. 19.00. Po przejechaniu kilkuset metrów, na łuku drogi mężczyzna stracił panowanie nad maszyną i uderzył w betonowy słup ogrodzeniowy. Okoliczni mieszkańcy próbował mu pomoc, układając go na bok. Na miejsce przyjechała karetka, niestety ok. godzinna próba reanimacji nie powiodła się. 29-latek zginął. Pozostawił żonę, osierocił też 4-letniego synka.
W tym roku na Śląsku doszło już do ponad 120 zdarzeń z udziałem motocyklistów, w wyniku których 5 osób poniosło śmierć, a 41 doznało poważnych obrażeń ciała. - Nie pozwólmy, by chwila lekkomyślności i braku rozwagi kosztowała nas życie. Zwiększmy ostrożność, by ten niechlubny bilans już nie uległ zwiększeniu. Pamiętajmy także, że świadoma zgoda na umożliwienie jazdy osobie nie posiadającej wymaganych uprawnień również stanowi naruszenie prawa - przypomina wodzisławska policja.
(red.)
Z drugiej strony jak z motorami nie miał nic wspólnego (brak prawka!),to po co na niego wsiadał?To nie jest rower ani piździk.Jak panować nad maszyną uczą na kursie na prawo jazdy!
Wyrazy współczucia dla rodziny i kolegi,który dał się karnąć,bo też będzie musiał z tym żyć...