Kobiety chcą do straży. Czy straż chce kobiety?
Coraz więcej kobiet chce ramię w ramię z mężczyznami gasić pożary. W ochotniczych strażach pań jest coraz więcej, nie potrafią się jednak przebić do państwowej straży. Dlaczego? Bo kobieta w tzw. podziale bojowym to między innymi potrzeba... remontu komendy.
– Karolina, powinnaś mieć swoją szatnię – powiedział któregoś dnia prezes Janusz Diakonow do jedynej strażaczki w OSP Kamień. – Usłyszałem, że ona nie ma się czego wstydzić, a jak się chłopaki krępują to ich problem – mówi szef ochotników z Kamienia. Głupich uwag w szatni nie ma, bo strażaczka skończyła kurs dowódcy i podczas wyjazdów wydaje polecenia kolegom. – Już ma swoją naśladowczynię. Druga dziewczyna jeszcze nie jest po odpowiednim kursie, ale to kwestia czasu kiedy zacznie jeździć do akcji – mówi Janusz Diakonow. W OSP Czernica za parę miesięcy na kurs po raz pierwszy zostanie skierowanych 12 kobiet. – To sprawne dziewczyny w wieku od 18 do 34 lat. Skończą kurs i będą mogły normalnie jeździć do ognia – tłumaczy prezes Mirosław Soppa. – Nie ma wątpliwości, że sobie poradzą. W rocie, czyli dwuosobowym zespole, będą dobierane dla bezpieczeństwa z mężczyznami – tłumaczy. W OSP Siedliska z powiatu raciborskiego panie już jeżdżą do akcji. – Przy większych zdarzeniach ich pomoc jest nieoceniona. Mieliśmy kilka pożarów gospodarstw, gdzie panie opiekowały się ewakuowanymi mieszkańcami zapewniając im pomoc i wsparcie psychologiczne – mówi prezes OSP Siedliska.
W JRG sami mężczyźni
W Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej działającej przy Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku pracuje kilka kobiet w mundurach. – Panie pracują między innymi na stanowisku dyspozytora – tłumaczy młodszy brygadier Bogusław Łabędzki, rzecznik prasowy rybnickiej komendy. Jak przyznaje, zdarzało się, że panie deklarowały chęć wyjazdów do akcji. – Jakoś nigdy do tego nie doszło. Obecność pań w tzw. podziale bojowym w warunkach rybnickiej JRG stanowiłaby problem logistyczny. Nie mamy osobnych szatni czy sanitariatów dla kobiet – wyjaśnia strażak. Kobiet nie ma również w JRG Racibórz. – Mamy jedną panią oficer i dwie podoficer w pionie administracyjnym – wylicza starszy kapitan Roland Kotula z JRG KPPSP w Raciborzu. – W podziale bojowym panie to nadal rzadkość. Z tego co kojarzę, kilka służy w jednostce w Katowicach – Szopienicach. Inaczej jest w OSP. Panie nie tylko kończą kurs podstawowy, umożliwiający im wyjazd do akcji, ale kończą kursy kierowców – konserwatorów sprzętu. Umożliwia to im prowadzenie wozów bojowych. Uprawnienia takie mają już panie z OSP Brzezie i OSP Markowice – mówi kapitan Kotula. Przy powiecie raciborskim warto wspomnieć o OSP Maków, gdzie prezesem jest kobieta. Swojego czasu panie próbowały się dostać do JRG Wodzisław. – Kilka lat temu panie przystąpiły do procesu rekrutacyjnego jednak odpadły. Potem już nie było takich przypadków. W naszej JRG służą obecnie sami mężczyźni – mówi brygadier Jacek Filas, dowódca jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Wodzisławiu Śląskim.
Dyskryminują nas
Do Rzecznika Praw Obywatelskich wpływają skargi dotyczące jednakowych testów sprawności fizycznej dla kobiet i mężczyzn w procesie rekrutacyjnym do służby w policji, nieuwzględniających różnic biologicznych pomiędzy obiema płciami. Sprawą zajęło się już Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które opracowało projekt nowelizacji ustawy o PSP. Projekt przyjęty przez Radę Ministrów przewiduje między innymi zabezpieczenie rekrutacji do Państwowej Straży Pożarnej przed ewentualną dyskryminacją kandydatów, np. ze względu na płeć.
(acz)