Józef Porwoł: Ślązacy to nie małpy w cyrku
W Rybniku niedawno odbyło się drugie śląskie dyktando. O etnolekcie, czy języku śląskim coraz częściej się mówi i pisze. Jednym z organizatorów rybnickiego dyktanda jest Józef Porwoł – rybniczanin i członek zespołu standaryzacji i kodyfikacji śląskiej mowy.
Szymon Kamczyk: Często z śląską mową wiąże się wizerunek Ślązaka-prostaka. Jak pan podchodzi to takiego myślenia?
Józef Porwoł: Tak, kiedyś Polacy uważali Ślązaka za gorszego Polaka, nie potrafiącego mówić poprawną polszczyzną. Polscy politycy i działacze sprowadzali nasz język do jarmarcznej gwary, urządzano różnego rodzaju konkursy gwarowe. W skrócie traktowano nas jak atrakcyjne małpy w cyrku.
Nasza godka powoli zanikała. Systematyczna polonizacja sprawiła, że młodsze pokolenie coraz mniej mówi po śląsku, a i sami rodzice mają błędne przekonanie, że ucząc swoje dziecko „czysto po polsku” będzie dziecku lżej w życiu. Nawet nie zdają sobie sprawy, jaką krzywdę robią swemu dziecku, jak zubożają jego wiedzę. W tej chwili zgłaszają się do nas ludzie w wieku między 30. a 40. rokiem życia z prośbą o naukę Śląskiego. Oni teraz mają pretensje do własnych rodziców o brak znajomości godki śląskiej.
Czyli według pana codzienne używanie śląskiej mowy to nie obciach?
Myślę ,że w dzisiejszych czasach, nikt już nie może powiedzieć o Ślązaku mówiącym swoim ojczystym językiem „prostak”. Tym bardziej, że w rozmowach między sobą ,śląskiego” używa się na wyższych uczelniach. Powstaje poezja i eseje po śląsku. Prof. Zbigniew Kadłubek napisał słynne już „Listy z Rzymu”, tłumaczy na śląski grekę w tym Ajschylosa. Tłumaczona jest poezja światowa i wiele, wiele innych dzieł światowych. Nie ma więc mowy już o obciachu z faktu, że ktoś mówi po śląsku.
Idąc dalej tym śladem, niektóre urzędy stawiają u siebie tablice „Tu godomy po ślonsku” jak w Radlinie czy Świerklanach. Czy to jest potrzebne, skoro mieszkańcy i tak porozumiewają się po swojemu?
Akcja dawania takich tablic powstała głównie z myślą o większych miastach, jak Katowice, Chorzów, gdzie głównie starsi ludzie po prostu wstydzili mówić „po naszymu” i często łamaną polszczyzną tłumaczyli urzędnikom, o co im chodzi. Myślę, że jest to potrzebne także w naszych mniejszych miejscowościach, by uświadomić, że trzeba i należy mówić po swojemu i nie wstydzić się tego. Dochodzi do takiego przełomu i z tego co zauważyłem, im bardziej ktoś wykształcony, tym bardziej chce i mówi po śląsku. Mówi się po śląsku w urzędach, w szpitalach (Rybnik, Rydułtowy), a nawet w szkołach. Niedawno rozmawiałem z dyrektorami szkół Rybniku na temat promocji dyktanda po śląsku. Mówiliśmy tylko płynną i poprawną śląszczyzną, a sami dyrektorzy zachwyceni byli tą inicjatywą.
Tegoroczne śląskie dyktando spotkało się ze sporym zainteresowaniem. Pisał nawet wiceprezydent Rybnika. Czy w ślad za zainteresowaniem władz pójdą jakieś inne działania dotyczące śląskiej mowy?
Chciałbym, by od nowego roku szkolnego ,w rybnickich szkołach powstały klasy z nauką godki śląskiej wraz z jej pisownią. Chciałbym w tej sprawie porozmawiać z dyrektorami szkół (wraz z nauczycielami) oraz prezydentem Piotrem Kuczerą i zastępcą Piotrem Masłowskim. Ten ostatni wziął udział w ostatnim dyktandzie zorganizowanym w DK Niedobczyce. Pan prezydent obiecał, że od przyszłego roku takie dyktando stanie się wizytówką miasta i odbędzie się w odnowionym Domu Kultury w Niewiadomiu.
Czy w ogóle możliwe jest ujednolicenie śląskiej mowy, kiedy jest tyle jej odmian?
Co do samego języka…Mówi pan o wielu odmianach. My nazywamy je gwarami języka śląskiego albo godki śląskiej jak kto woli. Powiem w skrócie, każdy język posiada swoje gwary. Czyż Polacy nie skodyfikowali swojego języka mimo kilkunastu gwar? A jak jest w Niemczech? Tak samo.
Kiedy pojawił się pomysł ujednolicenia zapisu śląskiej mowy?
Było wiele prób kodyfikacji i zapisu języka śląskiego i to już w XX wieku, jednak polonizacja po powstaniach śląskich zatrzymała ten proces. Potraktowano wtedy naszych przodków właśnie jako obywateli i Polaków drugiej kategorii.
Po 1989 roku i stosunkowo demokratycznych przemianach w Polsce nastąpił przełom i kolejne próby standaryzacji różnych organizacji śląskich, które nie działały jednak spójnie. Pod koniec 2014 roku postanowiłem stworzyć zespól standaryzacji i kodyfikacji, do którego oprócz naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Śląskiego zaprosiłem działaczy, językoznawców i ludzi z różnych organizacji śląskich mających coś do powiedzenia na ten temat, ludzi piszących, a także wydawców gazet po śląsku .
Na czym polega wasza praca?
Jak już wspomniałem efekt przynosi ścisła współpraca z dr. Arturem Czesakiem z UJ. Wzajemnie się uzupełniamy. On nam daje wiedzę jak kodyfikować język, a my znamy gramatykę i stylistykę pisania po śląsku. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy pierwsze, ale w tym roku już drugie dyktando po Śląsku. Chcemy pokazać, że mimo tego, że Polska nie uznaje naszego języka za język regionalny, kodyfikujemy nasz język bez jakiegokolwiek dofinansowania ze strony państwa. Sami ponosimy koszty tej inicjatywy.
W jaki sposób uznajecie, czy np. O powinno mieć kreskę (Ō), a nie germański umlaut (Ö)? Jak wygląda ujednolicony śląski alfabet?
Jeśli chodzi o głoskę Ō stosujemy ją w słowach typu Ōma ,bo nie mówimy Oma czy Uma, a słyszymy wyraźnie coś pośredniego między tymi polskimi samogłoskami... i nie piszemy po niemiecku, bo uważamy, że język śląski pochodzi z rodziny słowiańskich. Regułą jest pisanie Ō przed spółgłoskami M, N, ale jak to bywa od reguły są wyjątki. Alfabet wygląda następująco: A, Ã, B, C, Ć, D, E, F, G, H, I, J, K, L, Ł, M, Ń, O, Ō, Ô, Õ, P, R, S, Ś, T, U, W, Y, Z, Ź, Ż.
Kilka lat temu było głośno o możliwości uznania śląskiego za język regionalny. Czy to możliwe?
Co do nauki naszego języka został wydany już elementarz „Ślabikorz” z którego można uczyć się jak pisać po śląsku. Chciałem dodać jeszcze, że można już kupić telefony z menu po śląsku, a także nasz język został przyznany przez takiego międzynarodowego giganta jak portal społecznościowy Facebook. Mimo wielu naszych inicjatyw Polacy nie chcą uznać naszego języka, doszukują się w nim ukrytej opcji niemieckiej??? Wstyd powinno być państwu polskiemu za takie stanowisko do języków obywateli zamieszkujących jego terytorium, bo nie tylko język śląski jest tak traktowany. Państwo polskie robi z języka sprawę polityczną, a my chcemy najzwyczajniej w świecie zachować język naszych przodków.
W sejmie istnieje nawet oficjalny Zespół ds. Piastówanio Ślónskij Godki (zasiadają w nim m.in. posłowie z naszego okręgu: Piotr Chmielowski, Ryszard Zawadzki, Henryk Siedlaczek i Joanna Kluzik-Rostkowska). Czy posłowie czynią jakieś działania w kwestii uznania śląskiej mowy za język, lub pomagają w ujednoliceniu zapisu, czy może „zespół” to tylko grupa na papierze?
Jeśli chodzi o sejm, czy senat tylko europoseł Marek Plura pomaga nam w sprawie języka, a reszta jak pewna pani senator, zamknęłaby najchętniej właśnie Ślązaków w klatce z małpami, pokazywała ich publiczności – jak potrafią według niej pięknie gwarowo mówić, bez prawa do własnego języka i tożsamości.
Parę lat temu próbowałem pisać po śląsku, ale muszę przyznać, że to dość trudne. Jeszcze trudniej takie teksty się czyta. Czy upowszechnienie tekstów po śląsku może sprawić, że Ślązacy przyzwyczają się do takiego zapisu i czytanie nie będzie sprawiać problemu?
Myślę, że właśnie odpowiedział pan sobie na pytanie. Właśnie tak uważamy.
Śląski ewoluuje, adaptując słowa z języka polskiego. Czy możemy jeszcze dziś mówić o czystej śląskiej mowie?
Jedynym ratunkiem dla języka śląskiego w dzisiejszych czasach jest właśnie zapisanie go i do tego dążymy. Nie chcemy go jednak zapisać po polsku, ale po śląsku właśnie, tym bardziej, że używamy wielu głosek, które w j. polskim nie istnieją.
Spotkałem się kiedyś z twierdzeniem, że gwara śląska to język polski z XV wieku. Czy to prawda?
Nie wiem jak mówiono wtedy, ale Mikołaj Rej zaczął pisać niedługo potem i nie pisał po śląsku. A tak na poważnie, proszę nie słuchać różnych bzdur wygadywanych przez szukających sensacji dziennikarzy. Sam pan o tym doskonale wie.
Z tym, że to stwierdzenie pochodziło od znajomego historyka. Więc może jest w tym trochę racji?
Jakiego historyka? Ja z kolei znam historyka czeskiego, który twierdzi, że język śląski jest pochodnym czeskiego i od niego się historycznie wywodzi, bo w końcu od 1335 roku Śląsk należał do Czech. Czesi zresztą bez dwóch zdań uznają narodowość śląską. Ktoś, kto mówi płynnie po polsku i śląsku, takich głupot nigdy nie powie. Wie, że inna jest pisownia i gramatyka polska, a inna śląska.
Ostatnio coraz częściej zamiast nazwy mowa, czy język śląski, używa się terminu etnolekt śląski. Jakie to ma znaczenie i co oznacza?
W praktyce nie ma to znaczenia, a jeśli już to polityczne. Uznanie języka śląskiego, oznacza dla wielu uznanie narodu śląskiego. Tego niektórzy boją się jak ognia.
W internecie można znaleźć sporo informacji o gwarach i dialektach. Udało mi się znaleźć ciekawostkę, że prawdopodobnie różnica w dialektach śląskim i małopolskim między rycerstwem, przyczyniła się do klęski w bitwie pod Legnicą w 1241 roku. Słyszał pan o tym?
Nie słyszałem tego, ale wcale bym się nie zdziwił. W średniowieczu wszystkie języki słowiańskie były podobne do siebie, bo w końcu pochodzą z tej samej rodziny języków. Do tego stopnia są podobne do siebie, że w XIX wieku Rosjanie mówili, że polski jest jedną z odmian języka rosyjskiego, a nawet jego gwarą.
Dziękuję za rozmowę. Teraz może częściej będę pisać po śląsku...
Czemu nie, proszę spróbować. Dodam na koniec, że nie jestem historykiem, ani językoznawcą z zawodu. Sam poznaję i uczę się dopiero wszystkiego. Jedyne co wiem i czego jestem pewien to to, że jestem Ślązakiem i język śląski jest moim ojczystym językiem.n