Zginął ks. Marian Piotrkowski były wikary z Rud Wielkich
- Wieczorem w czwartek przeczytałem informację o śmierci ks. Prałata Mariana Piotrkowskiego proboszcza z Toszka. Zamilkłem, długo wpatrywałem się w zdjęcie księdza Mariana. Pamiętam ze spotkań jego pogodną twarz, otwartość i długie dysputy - pisze Ryszard Frączek.
Kiedyś odwiedził mnie jeszcze kiedy mieszkałem na Żorskiej. Opowiadał o pracy wikariusza w Kaletach-Jędrysku. Mówił Rysiek brakuje mi takiej wspólnoty kapłańskiej. I znalazł. I właśnie w feralny poniedziałek 29 czerwca jeszcze poświęcił otwarcie nowej wieży zamkowej w Toszku. I pojechał na rekolekcje do swojej wspólnoty, Karola de Foucauld do Nysy. Na wieczne rekolekcje. Nagle między Pakosławicami a Sędziną jego Volskwagen Caddy zjechał na przeciwległy pas ruchu i uderzył w drzewo. Zmarł, podczas akcji reanimacyjnej. Ks. Marian był kapłanem Jezusa. Twardym, a zarazem wrażliwym. Przypominał mi księdza Pieczkę. Zaangażowany walczący o każdego człowieka. Jego pogrzeb odbył się 4 lipca w południe. Było gorąco, tak jak gorącym i gorliwym w swej służbie był ks. Marian.
Ks. Marian Piotrowski urodził się 2 czerwca 1960 roku w Rudziczce. Maturę zdał w Zespole Szkół Mechanicznych w Nysie. Święcenia kapłańskie przyjął 22 czerwca 1985 roku w Opolu. Pracował jako wikary w parafiach: Matki Boskiej Bolesnej w Kędzierzynie-Koźlu, św. Katarzyny w Dobrzeniu Wielkim, Wniebowzięcia NMP Rudach, św. Józefa w Kaletach-Jędrysku. Od 1995 roku był proboszczem parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Toszku, od 2002 roku – wicedziekanem, a od 2012 roku – dziekanem dekanatu Toszek. Był także ojcem duchownym neoprezbiterów.
Ryszard Frączek