Dwa tysiące złotych kary za uderzenie dziecka w szkole
Podczas lekcji wychowawczyni kilka razy uderzyła dziecko patykiem. Sprawa wyszła na jaw, ale zdaniem matki uczennicy, nauczycielka nie poniosła wystarczającej kary, a niewiele brakowało, by wszystko zostało „zamiecione pod dywan”.
Siedem razy, według wieku
Szkoła Podstawowa nr 5 im. Mikołaja Kopernika w Rybniku. To właśnie w tej placówce, na początku września 2013 roku, edukację rozpoczęła siedmioletnia Kinga Roskosz. Około pół roku później rodzice z niepokojem zauważyli, że dziewczynka bardzo nie chce chodzić na lekcje.
– Codziennie pytała, czy ma już jutro wolne, czy może nie iść do szkoły. Trwało to parę tygodni, po czym rozeszło się po kościach. Razem z mężem wiązaliśmy to z tym, że córka miała trudności w nauce. Dlatego też skierowaliśmy ją do poradni pedagogiczno-psychologicznej, bo podejrzewaliśmy początki dysleksji. Córka po prostu nie radziła sobie z nauką i z tym wiązaliśmy jej niechęć do szkoły – wspomina Anna Roskosz, mama Kingi. Prawda okazała się jednak zupełnie inna. W czerwcu, pod koniec pierwszej klasy, dziewczynka brała udział w kolejnym badaniu w poradni pedagogiczno-psychologicznej, gdzie w rozmowie opisała, w jaki sposób została potraktowana przez swoją wychowawczynię, panią Karinę R. Na wniosek rodziców, poradnia wydała informację o wynikach diagnozy, której fragment brzmi następująco: „Analiza wytworów szkolnych dziewczynki wskazuje na liczne, krytyczne i poniżające uwagi ze strony nauczyciela pod adresem dziecka, które są przejawami agresji słownej. Poza tym, w rozmowie z badającym Kinga ujawniła informację, że podczas lekcji pani uderzyła ją patykiem po pupie 7 razy - tyle, ile dziecko ma lat. Na pytanie badającego, czy dzieci w klasie widziały tę sytuację, dziewczynka odpowiedziała, że nie, ponieważ zasłaniało ją biurko od pani, natomiast dzieci słyszały uderzenia patykiem. Na pytanie badającego, czy nauczycielka bije również inne dzieci, Kinga odpowiedziała, że oprócz niej dostał po pupie kolega 8 razy, bo on ma 8 lat. Na pytanie badającego, czy nauczyciel może bić dziecko, dziewczynka odpowiedziała, że tak, jeśli dziecko jest niegrzeczne. W dalszej rozmowie dziewczynka mówiła, że rodzicom nie wolno bić dzieci. Nadmienia się, iż dziewczynka pozytywnie wyrażała się o szkole, mówiła, że lubi chodzić do szkoły oraz, że pani wychowawczyni jest dla niej miła. Kinga nie powiedziała rodzicom o tym, że była bita patykiem, ponieważ myślała, że bicie dzieci jest normą panującą w klasie, w związku z czym dziecko zachowało się lojalnie w stosunku do nauczycielki”. Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Rybniku o zaistniałej sytuacji poinformowała dyrekcję szkoły.
Uderzyła dla żartu?
– Kiedy dowiedziałam się o całej sytuacji, od razu pojechałam do szkoły. Z córką porozmawiałam dopiero po kilku dniach. Wcześniej wykonałam też parę telefonów do innych mam, w imię zasady „kochaj, ale ufaj i sprawdzaj”. Dobrze wiem, że dzieci mają swoją wyobraźnię, dlatego chciałam wszystko zweryfikować. No ale nie miałam podstaw, by córce nie wierzyć. Tym bardziej, że moje dziecko nie jest jakieś wymyślające, nadpobudliwe czy agresywne. Kinga była wtedy bardzo cichym i spokojnym dzieckiem – mówi Anna Roskosz, która skierowała do dyrekcji pismo, opisujące całą sprawę, oczekując wyjaśnienia zachowań wychowawcy. W odpowiedzi dyrektor poinformowała, że w trybie natychmiastowym przeprowadziła rozmowę wyjaśniająco-dyscyplinującą z nauczycielką, w której podkreśliła, że bez względu na okoliczności, czy interpretację zdarzeń zachowanie nauczycielki jest naganne i nie powinno mieć miejsca. Tego samego dnia odbyło się również spotkanie, w którym poza dyrektorem szkoły uczestniczyły pedagog szkolny, wychowawca klasy 1 a oraz matka pokrzywdzonej uczennicy. Jak wynika z protokołu spotkania, nauczycielka, ustosunkowując się do stawianych jej zarzutów, wyjaśniła, że uderzała Kingę patykiem na zasadzie żartobliwego „klapsa”, przy czym nie miała na celu wyrządzenia dziecku krzywdy. Pani R. twierdziła również, że nie była świadoma, iż zdarzenie zostanie tak emocjonalnie odebrane przez Kingę, a jej intencją było zaaranżowanie żartobliwej sytuacji, która została inaczej odebrana przez dziecko. Dyrektor jednoznacznie oceniła zachowania nauczycielki wobec dziecka jako bezprawne i naganne, bez względu na kontekst i interpretację. Poinformowała zebranych, że wobec Kariny R. zostaną wyciągnięte stosowne konsekwencje dyscyplinujące. Nauczycielka wyraziła zaś skruchę i zobowiązała się do zaprzestania wcześniejszych zachowań. – Podczas spotkania pani dyrektor od razu zaproponowała mi przesunięcie dziecka do innej klasy. Ja zareagowałam na to z oburzeniem, bo niby z jakiej racji? Przecież córka nic złego nie zrobiła. Również pani pedagog wyraziła taką opinię, że przenosiny byłyby karą dla dziecka, a nie dla kogoś, kto je skrzywdził – denerwuje się mama Kingi. W późniejszym czasie przeniesienia dziewczynki nie dało się jednak uniknąć.
Diametralna zmiana
– 23 lutego tego roku pani dyrektor zwołała zebranie z rodzicami i tam zostałam publicznie oskarżona, że plamię honor szkoły i kalam dobre imię nauczycielki. Zapowiedziała, że sprawę skieruje do prokuratury. Skąd taka zmiana? Nie wiem, do tego nie doszłam, bo nie byłam już w stanie nerwowo tego wytrzymać. Jedna z mam powiedziała na tym zebraniu, że ja z takiego małego incydentu robię nie wiadomo co i że jest to szykanowanie wspaniałej nauczycielki, a jej syn widział całe zajście i było to bardzo śmieszne i on się wtedy bardzo dobrze bawił – załamuje ręce pani Anna. Dodajmy, że w tym czasie w sądzie rejonowym w Rybniku toczyła się sprawa o naruszenie nietykalności cielesnej małoletniej Kingi Roskosz przez wychowawczynię Karinę R. – A okazało się, że ona powiedziała rodzicom, że sprawa zostanie umorzona. Faktycznie, był już wtedy wniosek z prokuratury do sądu o zawieszenie postępowania karnego. To postępowanie mogło zostać zawieszone, gdyż ta osoba wcześniej nigdy nie była karana. Jednak wina nauczycielki była oczywista – informuje mama Kingi, która po tym zebraniu zdecydowała o przeniesieniu córki do innej szkoły. – Usłyszałam od kilku rodziców, że jeżeli mi się nie podoba, to mam stamtąd zabrać dziecko. Ani pani pedagog, ani pani dyrektor, ani wychowawczyni nie zabrały wtedy głosu. Jedna z mam stwierdziła, że bardzo mojej córce współczuje, bo teraz to już nikt nie będzie chciał się z nią bawić – mówi Anna Roskosz. 27 kwietnia 2015 roku Sąd Rejonowy w Rybniku wydał wyrok, na mocy którego warunkowo umorzył postępowanie karne wobec Kariny R., zobowiązując ją jednocześnie do zapłaty na rzecz pokrzywdzonej kwoty 2000 złotych oraz zwrot kosztów związanych z ustanowieniem pełnomocnika w sprawie w wysokości 432 złotych, a także pokrycie kosztów sądowych. Oskarżona wywiązała się ze swoich zobowiązań, ale pani Anna Roskosz uważa, że sprawa nie doczekała póki co finału. – Z tego co mówiła pani dyrektor, nauczycielka za to wszystko dostała jedynie naganę do akt. I to by było na tyle. Uważam, że sprawa została zamieciona pod dywan, a gdyby poradnia nie zgłosiła tego do prokuratury, to wcale mogłaby nie ujrzeć światła dziennego. Pani aplikantka, która reprezentowała mnie na rozprawie, powiedziała, że według akt, rzecznik odpowiedzialności zawodowej nauczycieli wnioskował o dyscyplinarne zwolnienie nauczycielki. Poza tym, zostałam publicznie oskarżona o rozsiewanie plotek i nieprawdy, więc chciałbym, żeby rodzice innych dzieci dowiedzieli się, że to jednak nie były plotki, a prawda – przekonuje mama Kingi.
O komentarz odnośnie całej sprawy poprosiliśmy dyrekcję szkoły, jednak zostaliśmy poinformowani przez sekretariat, że ze względu na trwający sezon urlopowy, nie jest to możliwe. Do sprawy wrócimy w najbliższym czasie.
(kp)
Jeśli przeczytałeś cały artykuł, to powinno dotrzeć do twojej świadomości zdanie: "O komentarz odnośnie całej sprawy poprosiliśmy dyrekcję szkoły, jednak zostaliśmy poinformowani przez sekretariat, że ze względu na trwający sezon urlopowy, nie jest to możliwe. Do sprawy wrócimy w najbliższym czasie." Artykuł jest z połowy lipca a szkoła do dnia dzisiejszego nie odniosła się do artykułu. Czytaj ze zrozumieniem i nie wywołuj jak ty to piszesz "taniej sensacji".
GDZIE SIĘ PODZIAŁA ETYKA DZIENNIKARSKA?! Należałoby porozmawiać z jedną i drugą stroną! A nie liczyć tylko na tanią sensację! Po prostu SKANDAL! Znam tą Szkołę i uczących w niej Nauczycieli. Znam także p. Karinę. i mogę powiedzieć o Niej jedno: NAUCZYCIEL Z POWOŁANIA.Lekcje z Nią były samą przyjemnością. ŻENUJĄCY ARTYKUŁ. Na miejscu p. Kariny oraz Dyrekcji żądałabym przeprosin i sprostowania!!!Brawa za zerowe kompetencje dla autora!
Koło - jakby Ci to powiedzieć w TWOIM języku. Tak abyś zrozumiał ........ Mam wrażenie że ty nie żyjesz w innych " czasach ludzkich " tylko w swoim małym światku , który Twój rozumek może przetworzyć i pojąć. Cóż tak jak pisze Ben 50 szczel se Max bo odnoszę wrażenie że to potrafisz najlepiej. Piszesz durnoty w prostackim języku. Masakra !
Magania-Dali nie kapuja, czy jak by niechcący uderzyła dżwiami ucznia,to czy przyznała by się do tego że zrobiła to celowo? Kurde, ona się przznała do winy, znaczy biła, znaczy coś musiało być, że się przyznała a nie szła w zaparte, jak jo kamrata klepna w pleca a on by mie podoł żech go bił, to się nie przyznom, choć bych go z siły walnył, nie wiem kim żeś je, , ale skoro rechtorka sięprzyznałą a dyrektorka dała do akt nagana a sędzie doł sztrofa, znaczy że coś musiało być, bo sąd musioł dać
konkretno argumentacjo, do tego rechtorka nie dała apelacji, znaczy wyrok jej odpowiadoł,Niewinny się broni do końca, a jak obrona zawodzi,to honorowo zwolnio się z roboty w imię honoru i protestu. Nie umioł bych robić w takij robocie, bo takim wyroku i incydencie, skoro nie winno to się człowiek broni, jak przegrywo, to odchodzi z honorem, widać żyjemy w innych zasadach ludzkich.
@ KOLO Idź I strzel sobie MAX może ci ulży ! a nie zabieraj głosu jak nie masz pojęci w temacie ! ty jesteś znany z swoich pojęć wychowawczych takich jak chowu "psa i kota" .w socjaliźmie ha ha ha ha
Zrobiła błąd. Tak jak pisałam klepnęła dziecko wskaźnikiem po pupie -lekko. Nie powinna była. Nie popełniła jednak tego o co się ją oskaża, że siedmiokronie wymierzała razy - mocno, jak właśnie za dawnych czasów. O to w tym wszystkim chodzi, że nie było to bicie - czyli karanie z premedytacją, aby sprawić ból. Tylko zartobliwy klaps wskaźnikiem - nie za karę. Ciężko to wytłumaczyć, pewnie śmiesznie to zabrzmi, ale z sympatią. Coć jak faceci klepią się po plecach - żeby pocieszyć, dla żartu, na pożegnanie. I dlatego inne dzieci nie wychwyciły tego jako bicie, bo po prosu było to takie przyjazne klepnięcie. A że miała wtedy w ręcę ten nieszczęsny wskaźnik, to wrażliwe dziecko odczytało to jako bicie. Pani Karina uznala, że było to niewłaściwe. Ale nie był to wyraz kary czy nienawiści skierowanej do tego dziecka. Pani Karina po prostu taka nie jest.
Magania-Czyli co, chcesz powiedzieć że się przyznała do czegoś, czego nie zrobiła? Znaczy nie biła dziecka kijem, ale się do tego przyznała, bo rodzić ją ozkarżył? Przyznała się do tak ciężkiego zarzutu, mimo że była niewinna? Może za zakonnicę powinna iść,a nie za nauczycielkę, bo ludzie się bronią, jak są niewinni i czują się niewinni.Ona przyznała się do winy, problem polega na śmiesznej i niskiej karze w stosunku do czynów, skoro by była niewinna,to nikt normalny się nie przyzna i będzie się bronił, ile idzie, tym bardziej że bicie ucznia, to poważny zarzut dla nauczyciela. Z swoich czasów, to pamiętam że jedynie stare alkocholiczki biły w klasie uczniów, wtedy nic nie szło im zrobić, bo miały plecy, wiadomo stara komuna, mógł tu walić nazwiskami, ale one są już na emeryturach a niektóre się zapiły, na emeruturze jest też dyrektor który to akceptował, potem był deryktorem w innej szkole i był oskarożny o pobicie uczni w szkole specjalnej(pisano o nim w gazetach), gdzie bił dzieci upośledzone, nie chce mi się wymieniać nazwisk, bo nie mam czasu na sądy, ale tacy nie powinni po prostu brać się za edukację, niestety komuna brała ludzi po linii partyjnej a nie linii dobra dziecka.Skoro ktoś się przyznaje, to znaczy że chce po prostu uchronić tyłek, skoro twierdzisz że jest nie winna,to przyznała się do czegoś, czego nie zrobiła?
I jeszcze jedno ... Nie wolno zwolnić pani Kariny, nie dlatego że ma plecy, ale dlatego że byłoby to z wielką szkodą dla pozostałych 21 uczniów tej klasy i ich rodziców. Pani Roskosz tylko do tego dąży. Ciekawe dlaczego wyciągła tą sprawę teraz - 3 miesiące po wyroku. Akurat w wakacje, gdy dyrekcja i rodzice są na urlopach? Dlaczego Szanowna Gazeta nie zaczekała, aby poznać drugą stronę tej sprawy? Pani Karina już przyplaciła tą sprawę problemami zdrowotnymi. Bardzo sie przejmuje tą sprawą , ale nie dlatego że jak na pewno ktoś życzliwy napisze, że boi się o swoją pracę. Dlatego, że jest świetną nauczycielką, która włożyła wiele serca i czasu w te dzieci i dostała tym w twarz. I dlatego, że obce osoby, ktore jej nie znają mówią o niej i piszą takie straszne rzeczy od których włos sie jeży. Jak można pisać takie zjadliwe i obraźliwe komentarze nie znjąc całej sprawy?
Co do Kingii to były z nią problemy już w przedszkolu. Moja córka mówiła o niej, że jest jakś dziwna. Cokolwiek to znaczy. Co do wykuczania z zabaw to nikt tego celowo nie robił, bo dzieci w tej klasie nie są dla siebie złośliwe. Ale w jednej zabawie bierze np. udział te 7 osób, a w innej kolejne 7. Kinga płakała gdy nie wybierano jej zawsze, a to już nie byłoby sprawiedliwe w stosunku do innych dzieci. Co do uwag o których mowa w artykule, jak dotąd pani Karina bardzo rzadko wpisuje uwagi i tylko za poważne rzeczy typu wulgaryzmy. Bo czy uwagą jest żartobliwe Gall Anonim pod niepodpisaną kartkówką? Według pani Roskosz tak. Potem pani Karina już nigdy tego nie użyła. Pani Karina jest świetnie wykształconą i bardzo świadomą dzisiejszych zagrożeń w szkole i nadinterpretacji niektórych rodziców i na pewno nigdy nie posunęła by się do bicia dziecka. Sytuacja o której mowa była delikatnym klepnięciem w pupę dziecka wskaźnikiem. Pani Karina zrobiła błąd, że się do tego przyznała. Ukorzyła się i myślała, że nagana do akt usatysfakcjonuje panią Annę Roskosz, ale nie wiedziała, że to dopiero początek. Co do zamiatania pod dywan - wielokrotne spotkania z pedagogiem szkolnym, dyrekcją i wychowawczynią, nagana do akt, sprawa w sądzie i prokuraturze, zebranie wszystich rodziców dzieci uczących się w tej klasie jest zamieceniem pod dywan? Co pani Karina miała jeszcze zrobić? Przyznać się do winy na ambonie w bazylice?
Pani Karina jest wspaniałą nauczycielką już z pewnym stażem i dobrą opinią. Mój 18 chrześniak także był w klasie pani Kariny i także on jak i jego matka wypowiadali się o pani Karinie w samych superlatywach. Jest to typ nauczyciela kochaj i wymagaj. Odnosi sie z szacunkiem do swoich uczniów i nigdy ich nie poniża. Wielokrotnie byłam na wycieczkach z tą klasą i widziałam jak zwraca sie do uczniów. Nie pozwala sobie wchodzić na głowę, ale nawet na nich nie podnosi głosu. Ma do nich świętą cierpliwość, ale nawet na zebraniach rodziców na nich nie narzeka, ale stara się podkreślić ich dobre strony. Jest dla nich jak druga mama, niejednokrotnie z własnych pieniędzy kupowała nagrody pocieszenia dla dzieci, którym nie udało się wygrać w jakimś konkursie. Na koniec pierwszej klasy KAŻDE dziecko dostało jakiś dyplom, aby podkreślić pozytywne cechy dziecka. Moja córka jest straszną gadułą i każdego dnia ze szczegółami opowiada mi co pani Karina zrobiła i powiedziała. Gdyby pani Karina kogoś uderzyła wiedziałabym na pewno tego samego dnia. Co do chodzenia do szkoły, to które dziecko nie cieszy się na wolne dni? Co to za argument? A ostatniego dnia szkoły w pierwszej klasie moja córka powiedziała: Fanie,że będą wakacje, ale będę tęsknić za moją przyjaciółką i panią Kariną!
Piszecie tu wszyscy, że dzieci miały niezły ubaw, tyle że żadne z dzieci w tej klasie nie widziało i nie przypomina sobie takiej sytuacji. 21 dzieci ma sklerozę? Moja córka siedzi w pierwszej ławce i dokładnie widzi całą panią Karinę i opisana sytuacja, że byla zasłonięta przez biurko pani wogóle nie mogła mieć miejsca. Skoro tak ją ponoć biła, że dzieci słyszały razy to gdzie te ślady na pupie? Pani Karina nawet nie ma w klasie żadnego kija - jedynie 30 cm wskaźnik do tablicy. Dlaczego nie ma więcej głosów innych rodziców? Bo nie wszyscy czytają Tygodnik Rybnicki, a są wakacje i nie wszyscy są w Rybniku. W dodatku większość ludzi nie czyta tych zjadliwych komentarzy od których włos sie jeży. Niestety nikt nie poinformował rodziców o sprawie, gdy toczyła się w Kuratorium czy w sądzie. Z pewnością większość rodziców złożyłaby zeznania na korzyść pani Kariny. Niestety dowiedzieliśmy się o sprawie dopiero w lutym tego roku na zebraniu. Kinga o której mowa nie należy nawet rejonem do naszej szkoły. Mieszkają w innej dzielnicy Rybnika. Pani Anna Roskosz przed zapisaniem dziecka do szkoły robiła wywiad i usłyszała tak wiele pozytywnych opinii o pani Karinie, że zrobiła wszystko, aby jej córka dostała się do klasy pani Kariny :-)
bety-Ale to nie jest błąd, to jest premedytacja, błąd to jest uniesienie się w emocjach, czyli jak by ją trzepneła w głowę, walnęła dziennikiem,to może być uznane za błąd, ale nie coś, gdzie się ma jakiś długofalowy scenariusz. Ta baba powinna iść moim zdaniem na leczenie,a co najmniej do psychologa,na pewno nie powinna uczyć w szkole. Moim zdaniem ma jakieś problemy z sobą, psychika jej nawala ale widać ma plecy. Kim trzeba być, aby napieprzać kijem obce dziecko? Gdzie tego uczą, na jakich kursach, szkołach itp? To taka sama sytuacja, jak ta afera wylizywania śmietany z kolan księdza. Po prostu psychole, do psychiatry a nie do szkół, baba ma jakiś uraz, coś ją boli itp. Zdrowy człowiek tego nie pojmuje, jaki jest trop takiego zachowania? Czym się kierowała,o co chodziło, co chciała tym zachowaniem ta nauczycielka stworzyć? Jednym słowem, jaki miał być efekt końcowy czyli wychowaczy tej metody nauczycielki?
Jeżeli o mnie pytasz,to od 26 lat pracuję jako pielęgniarka.Natomiast moje dzieci też były małe i chodziły do szkoły podstawowej,wyobraź sobie...Nie przypominam sobie,by kiedykolwiek u któregoś z nich zdarzyła się podobna sytuacja,jaka jest opisana w artykule.Wstyd powinno być przede wszystkim Panią nauczycielkę,za takie nieodpowiedzialne zachowanie.W dzisiejszych czasach trzeba się pilnować,ona o tym zapomniała!
Alexa i gab_rysiu czyżbyście były bezrobotne ......................? :)
bety tak jak ujęła to Alexa...Za duża konkurencja,zbyt wiele chętnych (tysiące dziewczyn!) na stołek tej nauczycielki,by mogła pozwolić sobie na takie "podwinięcie" nogi,czy "ubaw po pachy" koszem dziecka!
Nie chciałam pisać tu komentarza ale czytając te wszystkie agresywne opinie na temat tej nauczycielki , które wypisują osoby z towarzystwa wzajemnej adoracji od Pani Roskosz chciałam tu napisać tylko tyle :
ŻYCZĘ PANI ROSKOSZ aby w miejscu gdzie pracuje nigdy nie zdarzyło się jej popełnić błędu , który pociągnie za sobą nieadekwatne skutki do winy. Życzę jej również aby nie natrafiła wtedy na taką " osobę " , że lokalne gazety będą o niej pisać ANNA R jak o kryminalistce.
gab_rysia-przepraszam nerwy mnie poniosły i nie zauważyłam,że też cytujesz.
gab_rysia- w twoim rozumowaniu pewność siebie to kosztem drugiego człowieka, mieć, posiadać i dobrze się bawić. Cytuję "problem ze sobą ma jej mama " gdyby nawet była osobą z rynsztoka i okładała by swoje dziecko codziennie kijem bejsbolowym TO nie daje żadnego prawa nauczycielce do takiego zachowania ale ona wykorzystała swój "stołek" nauczycielski i "siłę pięści". Ciekawe czy
gdyby tej pani Karinie R. na środku rynku w Rybniku albo w Czerwionce na osiedlu ktoś tak dla żartu uderzyłby ją tyle razy ile ma lat plastikowym kijem bejsbolowym w obecności grona pedagogicznego i jej przyjaciół i zrobił z niej pośmiewisko też byś się dobrze bawiła pewnie tak?. Może zachowanie pani nauczycielki leży w tym czego nauczyła i jak ją wychowała jej matka. Wiedzę można nabyć w różnym zakresie, ale kultura osobista i inteligencja nie idzie w parze z wykształceniem. Każdy z nas jest wolnym człowiekiem i mam wolną wolę. Ta kobieta (Karina R) nic nie musi tym bardziej uczyć w tych czasach i nikt jej zawodu nie wybierał.
Nauczycielka powinna zmienić szkołę,nie dziewczynka,to po pierwsze!Po drugie jak czytam co niektóre mamuśki dzieci uczących się z tą małą Kingą,to ręce opadają!" Z tego co wiem a moje dziecko do tej klasy chodzi mała ciągle miała pretensje do dzieci o byle co np ,została pominięta w grze i zaraz była afera i płacz . Pytanie tylko z czego wynika takie zachowanie dziecka ? może to rodzice nie dali jej poczucia bezpieczeństwa i nie nauczyli ,że trzeba być pewnym siebie. Kinga nie jest w mojej oczywiście ocenie złą dziewczynką - problem ze sobą ma jej mama ".Sami sobie oceńcie wpis takiej mamusi.Ogromnie się cieszymy,że dała Pani swojemu dziecku "poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie" i dziecko jest lubiane w klasie.Szkoda tylko,że odtrącanie innych dzieci tak łatwo mu przychodzi!Widocznie tak je w domu nauczyli rodzice!Alexia,twoja córka zachowała się dobrze,odpowiedziała atakiem na atak.Lekarka głupia jak but i mało inteligentna,niestety w jej przypadku wykształcenie nie idzie w parze z inteligencją.Jak można dzieci straszyć i wyzywać od grubasów.Gdyby powiedziała tak mojej,to bym jej zapytała,czy ona i jej dzieci są takie idealne,że ma prawo do oceniania wyglądu innych!
alexxia84-Powinaś swoja cera pochwolić a nie być czerwono, jak to je prowda, to dobrze jej padała, dupno dziołcha musi z nij być, tak powinno być, nie pieprzyć się z chamami, na chamstwo odpowiadać chamstwem, tam kaj trza to walić ostro, tak by bolało, taki je tyn świat, dobrze że twoja cera mo taki charakter, jedyno szansa że się poradzi w tym życiu, inakszy z tymi gorolami się nie do, gorole nie wiedzą co to kultura, uprzejmność i życzliwość, u goroli tego nima, gorzyj z twoim synkiem, bo z niego rychtyk pedał chyba bydzie. A do twoi cery pełny szacun, ta dziołcha nie do se w kasza dmuchać, strach bydzie na pszów wylyść jak ta twoja cera podrośnie...
Mie dziwi jedno, jak idzie taką nauczycielkę nie zwolnić, widać dobre a wręcz pancerny musi mieć plecy, ciekawe kto za nią stoii, bo jest to niemożliwe, aby baba po takim czymś nie wyleciała z roboty na zbity pysk bez pleców, plecy muszą być pancerny w takim incydencie, dyrektorka za takie coś powinna mieć zakaz pełeniienia tej funkcji, że nie umie podjąć męskiej decyzji, widać że baby nie nadją się na wysokie funkcje. Jednym słowem to czuć gnój i smród na odległość, szkoda że nikt z tym
ordungu nie umie zrobić. Gańba jak pieron do nich wszystkich, także do sądów, kuratorów i samorządu,którym to szkoła podlego.
wieloryb-Dokładnie tak jak piszesz, z tego potem rodzą się wszelkiej maści patologie, alkocholiczki, prostytutki, zabójczynie itp, szkoła to dla mnie była zawsze dziwna instytucja, jakieś stare komunistki które tam pracowały, robiły rzeczy, które nikt z normalnych ludzi nie rozumiał.Ja jakiegoś pecha miałem w pedałówie do nauczycielek, większość z nich to były alkocholiczki, które piły ale oficjalnie były na odwykach, jakoś potem w szkole średniej,to mieliśmy młode nauczycielki i to już był inny klimat,szło z nimi i o seksie pogadać i o dyskotekach, dziwnym trafem mieliśmy też starszych nauczycieli i z nimi też szło na lekcji o motorowerach czy autach pogadać na luzie a także o dziewczynach itp, nauczyciele na luzie a nie stare komunistki z PRLu, jak w pedałówie. Tak jak mówi Wojciech Cejrowski, wszystkich z PRLu won!!! zakazać im publicznych funkcji, ma gość rację.
A ja współczuje tej nauczycielce ,że musi uczyć w takich czasach. Kiedys były zasady ,i dziecko wiedziało ,co może ,a czego nie. A dzisiaj takie dziecko jest rozpieszczone przez rodzicow,i mysli sobie ,że wszystko mu wolno. Takie mamy chore prawo i tyle.
Pytanie retoryczne dla pani nauczycielki dlaczego pani nie odwołała się od wyroku ? Wypowiadający się rodzice miejcie świadomość ,iż wasze dzieci jeżeli podrosną mogą sobie znaleźć kozła ofiarnego i rozwijać "dobrą zabawę", której nauczono ich w szkole podstawowej. Jeżeli jednak wasze dziecko w przyszłości zostanie pobite, zgwałcone, upokorzone to pamiętajcie (czego pani Karina uczyła ich w szkole podstawowej ) druga strona zapewne się dobrze bawiła. Dlatego nie miejcie pretensji dla ludzi , którzy krzywdzą waszych bliskich bo tego uczy szkoła. Strach pomyśleć czego Pani Karina R. uczyłaby w gimnazjum bo to już wyższy pułap ( tam już między innymi za wrażliwość płaci się w złotówkach). Mur Który stoi po stronie nauczycielki skoro twierdzicie ,że matka dziewczynki cytuję" Niech Pani się zastanowi bo mam poczucie ,że do poradni psychologicznej powinna być skierowana Pani a nie Pani córka Kinga !. dlaczego tego sami nie zrobicie skoro uważacie ,że takie metody wychowawcze są w porządku, coś wam stoi na przeszkodzie? Przypominam, że miała miejsce sprawa w sądzie czy zdaniem tego muru rodzicielskiego pan sędzia, czy też pani sędzina zachowali się zgodnie z przepisami prawa nikt z WAS nie ma odwagi wypowiedzieć się na ich temat? Zgadzacie się z wyrokiem, czy też jest niesłuszny? I tak na koniec w 21 wieku jeżeli matka staje w obronie własnego dziecka waszym zdaniem (rodziców-Mur) jest to nie normalne. Dlaczego pięć matek rozkrzyczanych wypowiada sie w imieniu innych bo jakoś tu nie słychać pozostałych rodziców.
Droga pani nauczycielko Karino R. i rodzice którzy się wypowiadają na ten temat i stoją murem za nauczycielką.
Pani nauczycielka prócz programu nauczania, który realizuje, kształtuje osobowość i charakter w jakimś stopniu młodych ludzi (dzieci - szkoła podstawowa). Pomijam program nauczania bo się n tym nie znam. ALE w stu procentach nauczyła pani Karina resztę uczni dobrze się bawić kosztem drugiego człowieka. Drwić , kpić, szydzić, upokarzać no i jeszcze kijem uderzyć tak dla "ŻARTU", przecież wszyscy się dobrze bawili prócz małej dziewczynki na temat, której rodzice wypowiadający się w tym miejscu przeprowadzają maluteńki lincz. Ta dziewczynka tego pewnie nie czyta, więc o co wam chodzi? Każdy z nas popełnia błędy trudno się do nich przyznać, bardzo trudno jeżeli twierdzi się, iż był to tylko dla żartu.
Gdyby to dotyczyło się starszego dziecka,to nie byłoby w ogóle sprawy i o czy gadać,na pewno poparłabym nauczycielkę.Z tym,że tu chodzi o dziecko.W żadnym wypadku to dziecko nie powinno robić za klauna klasowego i być ośmieszane w grupie,w swojej klasie,z którą jeszcze chcący niechcący będzie musiała się 5 lat męczyć.No i to tym bardziej,że dziewczynka nie jest lubiana wśród rówieśników,o czym nauczycielka doskonale zdaje sobie sprawę i mimo wszystko błaznuje i ma ubaw po pachy,kosztem nazwijmy to wprost- zdrowia (nerwów) dziecka!Sama mam dzieci,całkowicie inne charaktery,poziom wrażliwości na bodźce zewnętrzne.Córka 6 lat,wizyta u lekarza na bilansie,lekarka mówi-"Julia jesteś za gruba,wiesz jak cię dzieci będą w szkole przezywać?Grubaska!".Na to Julia:"A Pani jest stara,wie Pani co ludzie mogą Pani powiedzieć?Że jest Pani stara,ma zmarszczki i może Pani umrzeć niedługo".Byłam czerwona jak burak i swoje wysłuchałam w gabinecie.Syn z kolei rozmawiał na apelu z kolegą jak Pani dyrektor wygłaszała przemówienie,zwróciła im uwagę.Dwie noce nieprzespane,płacz w tym dniu w domu,co tak go to gryzło.Już nie wspomnę,jakby mu ta lekarka powiedziała,że jest za chudy (bo gacie mu spadają) albo,że ktos jest taki a on gorszy.Należy uważać co się komu mówi,zwłaszcza dzieciom,reakcje dzieci są nieprzewidywalne,a zrujnować psychikę człowieka,można od dziecka.Po niektórych spłynie jak po kaczce,innym zostanie na całe życie!
Akurat zgadzam się z @koło w tym artykule.Nauczycielka ma szczęście,wielkie szczęście,że jeszcze uczy w klasach od 1-3.Kobiet,młodych dziewczyn,z tym wykształceniem jest dziesiątki tysięcy,więc powinna się pilnować i zdawać sprawę z tego,co czyni i komu czyni.To są jeszcze dzieci,nie nastolatki.Nie należy szukać w tej grupie wiekowej kozła ofiarnego i klauna klasowego,zwłaszcza,jeżeli dziecko jest wrażliwe i ma kłopoty z relacjami z innymi dziećmi (komentarz @jowt80).Takim dzieciom należy pomóc i zrobić wszystko,by nie czuły się odtrącone i gorsze od innych dzieci.Np. gdybym była wychowawczynią,to zapytałabym inne dzieci,dlaczego nie chcą wziąć Kingę do zabawy.Gdy jest zabawa z wybieraniem kogoś,to sama zagrałabym z dziećmi i wybrała właśnie Kingę.Wytłumaczyć trzeba,że raz będziesz ty,innym razem ty.Niestety czasy się zmieniły,jak zauważył @koło,niestety na gorsze.Teraz nawet dzieci mają swoich faworytów,"władca stada",nauczyciele,małe dzieci tworzą już grupki i wykluczają z zabaw i z towarzystwie te według nich "gorsze" osoby.Co się dziwić jak tak są wychowywane,ba nawet szkoła podsuwa im takie zachowania.Nie dawno byłam na zebraniu,gdzie Pani dyrektor stwierdziła,że w dzisiejszych czasach,już nie tylko trzeba być w szkole cichym,spokojnym,dobrze uczącym się młodym człowieczkiem,ale trzeba być również przebojowym,"przedsiębiorczym" czyli cwaniakiem,by zyskać sympatię kolegów i nauczycieli.To jest chore jednym słowem,chore!
Alexxia- ta dziewczynka nie miała drugiego oblicza w sensie ,że była rozbrykana i niegrzeczna. . Ona ma zaniżony próg wrażliwości i własnej samooceny. Z tego co wiem a moje dziecko do tej klasy chodzi mała ciągle miała pretensje do dzieci o byle co np ,została pominięta w grze i zaraz była afera i płacz . Pytanie tylko z czego wynika takie zachowanie dziecka ? może to rodzice nie dali jej poczucia bezpieczeństwa i nie nauczyli ,że trzeba być pewnym siebie. Kinga nie jest w mojej oczywiście ocenie złą dziewczynką - problem ze sobą ma jej mama . A co do wychowawczyni cała klasa stoi za nią murem . Nikt nie ma co do pracy Pani Kariny R zastrzeżeń . Pani Roskosz pisze ,że inne dzieci widziały tą sytuację , że jakiś chłopiec się śmiał - to nie prawda. Sprawa nie została zamieciona pod dywan jak też pisze Pani Roskosz .Ale cóż czasem wyobraźnia tej kobiecie podpowiada inny scenariusz. A to przecież dobrze się sprzedaje czego dowodem jest ten artykuł.
współczuję-Babo, przeca ona dostała nagana do akt, czego ty współczujesz? Skoro wina została uznana za przez dyrektorka i sąd, to skandalem jest że nie została zwolniono dyscyplinarnie, za wpisanie nagany do akt, to może być uznanie tzrepnięcie ręką w głowę czy dziennikiem a nie walenie jakiś klapsów, jak za czasów PRLu czy lat 90. Za moich czasów w pedałówie i mojej młodszej siostry, to nauczycielki przychodziły na lekcje pijane, wywracały się w klasie, biły uvczniów, piły oficjalnie wódkę na lekcji, nikt ich wtedy nie ruszył, takie czasy były, ale czasy się zmieniły, te nauczycielki, które były alkocholiczkami musiały iść na odwyk, bo gdy czasy się zmieniały,to groziło im zwolnienie, dziś to oczywiście nie do pomyślenia, aby nauczycielka przyszłą z dziecmi na lekcje pijana a kiedyś to była norma, dziś nie do pomyślenia że nauczycielka bije ucznia a kiedyś to norma, czasy się zmieniły.
Pani Roskosz współczuję Pani , Pani córce a także Pani Karinie R. Widzę,że dotrzymuje Pani swoich obietnic i robi wszystko aby zniszczyć dobre imię wychowawczyni.Już na początku 1 klasy Pani zaznaczyła ,ze wychowawczyni ma się pilnować ! Ale proszę pamiętać ,że w tej klasie było 22 uczniów i 21 z nich ma zupełnie odmienne zdanie na temat Pani osoby jak i wychowawczyni. Co Panią kieruje ? Chęć zysku ? Przecież dostała Pani odszkodowanie na którym tak Pani zależało ! Parcie na rozgłos medialny ?Nie wiem tylko po co ? Niech Pani się zastanowi bo mam poczucie ,że do poradni psychologicznej powinna być skierowana Pani a nie Pani córka Kinga ! Mam jak reszta rodziców tej klasy nadzieję ,że czytelnicy będą mieli szansę poznać odczucia i opinię na temat Pani Kariny R jak i Pani osoby w najbliższym czasie na łamach regionalnych gazet i nie tylko. Pozdrawiam Panią i życzę mimo wszystko jak najwięcej pozytywnych dni :)
slash-A jak jo bych stwierdził że nimosz szacunku do starszych i na drodze pociągnył bych ci z byka, co byś na taki coś padoł? Pochwolił byś mie?
Nie sądzę by 7 letnie dziecko miało dwa oblicza,jak piszesz @slash.Tym bardziej,że to dziewczynka.To jeszcze nie ten wiek,by "grać" i mieć dwa oblicza.Zwykle jak jakieś 7 letnie dziecko jest nadpobudliwe,rozbrykane,niegrzeczne,to rodzice zdają sobie z tego sprawę.Ciche,spokojne i wrażliwe 7 letnie dziecko,nie będzie miało oblicza chuliganki w szkole,puknij się w łeb!Albo nie masz dzieci albo jesteś starą zołzą."Pogrywać" zaczynają dopiero nastolatki.Moim zdaniem,ta nauczycielka doskonale wiedziała,że dziecko jest nieśmiałe i postanowiła na nim się wyżyć,od tak dla jaj,dla żaru,dla lepszego humoru,może ze starym się powadziła noc przed,po prostu szukała kozła ofiarnego,który nie będzie się bronić a go zaboli
Dzisiejsze dzieci maja zero szacunku do osób starszych,a zwłaszcza do nauczycieli. A wszystkiemu winne jest bezstresowe wychowywanie. W domu moze było grzeczne te dziecko,ale w szkole pewnie pokazuje różki. a matka sobie nie da powiedziec na nie nic ,bo to kochana córeczka. Taka jest prawda, lepiej kogos osadzic ,niż pogadac z własna córką.
Niestety moje drogie Pani dyrektor potrafi tylko wytykac bledy innym nie swoje.
alexxia masz 100% racji! tak mała dziewczynka nie moze byc osmieszna na oczach całej klasy, nawet jesli uderzenia ja nie bolały. Nauczycielka zachowała się nieodpowiedzialnie, ale nie wiem czy od razu trzeba ją zwolnić. Być może kobieta sie otrząsnie, choć pilnowałabym co robi z dziećmi... A sposób jak potraktowano matkę jest karygodny, trzeba umiec przyznać sie do winy pani dyrektor!!!
Wszystko by było ok,jakby to dotyczyło się 6 klasy albo rozwydrzonej pannicy z gimnazjum.No ale 7 letnie dziecko...Tak,tak,to jeszcze dziecko,które jak się w tym wieku stłamsi i nabawi nerwicy,to już do końca życia będzie przegrane.Matka twierdzi,że dziewczynka jest cichym,nieśmiałym i spokojnym dzieckiem.Zatem jest też dzieckiem wrażliwym,podobnie jak mój syn.Ładny obiekt do wyżywania zatem,wzięła sobie ta pierd******* nauczycielka!Zwykle tak jest,że słabym niewinnym dzieciom się dostaje,odkreślam dzieciom,bo o 7 latkę chodzi a nie o gimnazjalną pancie,a nadpobudliwym,rozwydrzonym bachorom pobłaża się i daje święty spokój,bo nauczycielka i tak dobrze wie,że po takich jej znęcanie się psychiczne,spływa jak po kaczce,jednym słowem koło **** im to lata.Jakbym była dyrektorką,to nauczycielka miałaby zakaz uczenia dzieci w klasach 1-3.Jak taka z niej siekiera,to do gimnazjum z nią.Aaaa niestety wykształcenie pewno znowu nie te co powinno być...A młode,wykształcone,cierpliwe dziewczyny na kasie w biedrze za 1600zł zapierniczają...Szkoda słów