Trafiają do szpitala z własnej głupoty. Za ich leczenie płacimy wszyscy
– Dlaczego mamy płacić z własnej kieszeni za osoby, które na własne życzenie sięgają po dopalacze – coraz częściej pytają nas nasi czytelnicy. Na leczenie takich osób rybnicki szpital wydał już tysiące złotych. W wielu przypadkach takie osoby na badania przyjmowane są w trybie pilnym, bez kolejki.
Blisko setki
Liczba osób, które od początku roku trafiły do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, powoli dobija do setki. Na ich leczenie szpital wydał już kilkadziesiąt tysięcy złotych. W skali województwa sumy są jeszcze większe. – Jako szpital musimy nieść pomoc i ratować ludzkie życie, a osoby po zażyciu dopalaczy bywają w bardzo ciężkich stanach – wyjaśnia Michał Sieroń, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. W wielu przypadkach bez pomocy lekarzy takie osoby zwyczajnie umarłyby. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Dwa tygodnie temu w Boguszowicach w ostatniej chwili odratowano młodego mężczyznę, któremu po dopalaczach stanęło serce. Zgodnie z polskim prawem, stanem nagłego zagrożenia zdrowotnego, jest stan polegający na nagłym lub przewidywanym w krótkim czasie pojawieniu się objawów pogorszenia zdrowia, którego bezpośrednim następstwem może być poważne uszkodzenie funkcji organizmu lub uszkodzenie ciała lub utrata życia, wymagający podjęcia natychmiastowych medycznych czynności ratunkowych i leczenia. To idealnie wpisuje się w skutki zażycia dopalaczy. Lekarze muszą więc natychmiast rzucić się do ratowania takiego delikwenta.
Ile kosztuje leczenie?
Poprosiliśmy dyrekcję rybnickiego szpitala o statystyki. Hospitalizacja pacjenta po ostrym zawale serca w rybnickim szpitalu to koszt w okolicach 4 tysięcy złotych. Do tego dochodzi 15 tysięcy złotych za badania i zabiegi oraz ponad tysiąc złotych, które szpital wydaje na leki. Leczenie otyłego pacjenta z miażdżycą, na dodatek palącego papierosy, to 22 tysiące złotych za pobyt w szpitalu, 2 tysiące za zabiegi oraz 3,8 tysiąca za leki. Przykładowe leczenie ofiary wypadku komunikacyjnego ze złamaniami i obrażeniami wewnętrznymi w WSS nr 3 to 12,6 tysiąca złotych za pobyt na oddziale intensywnej terapii, tysiąc złotych za zabiegi i badania i 17 tysięcy złotych za leki. O ile ofiary wypadków znajdują się najczęściej w szpitalu w wyniku zdarzeń losowych, to amatorzy dopalaczy sami serwują sobie pobyt w szpitalu. Ile kosztują nas eksperymentatorzy? Przykładowy koszt pobytu pacjenta, po użyciu dopalaczy, przebywającego dłuższy czas na oddziale szpitala to koszt 581 złotych, do tego dochodzi 170 złotych za zabiegi i badania oraz kilkadziesiąt złotych za leki. Inna osoba, która wymagała dodatkowo odtrucia na szpitalnym oddziale ratunkowym 901 złotych. – To koszty dotyczące konkretnych przypadków, ale każda sytuacja jest inna. Wyliczenia nie zawierają oczywiście dodatkowych kosztów związanych np. ze zwiększoną ilością personelu jaki musi pomagać przy agresywnym pacjencie na SOR po dopalaczach oraz innych kosztów. Jeśli agresywny pacjent gdzieś uderzył głową podczas szamotaniny, poza kolejką kierowany jest na badanie tomografem. Koszt dla szpitala nie jest ogromny, ale liczba tych przypadków generuje już spore sumy – tłumaczy Michał Sieroń.
Agresja nas przerasta
Pobudzone osoby trafiają również do szpitala psychiatrycznego. Przywozi ich policja lub rodziny. – Tak naprawdę ciężko jest wycenić opiekę nad pacjentem po środkach, które popularnie nazywane są dopalaczami – przyznaje Marek Ksol, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. – Koszt dla pobytu na naszym oddziale wyliczany jest na każdy dzień. Jest to kwota uśredniona i nie zawiera dodatkowych badań i zabiegów, które musimy wykonać przy osobie, która zażyła takie środki. Ludziom się wydaje, że jako szpital psychiatryczny, jesteśmy przyzwyczajeni do pacjentów agresywnych. Agresja po dopalaczach nas jednak przerasta. Osoby chore psychicznie, lub pod wpływem alkoholu lub popularnych narkotyków są w pewnym sensie bardziej przewidywalne niż osoby po dopalaczach – dodaje dyrektor.
W sierpniu szczegółowe dane
Małgorzata Doros, rzecznik prasowy śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia wyjaśnia, że koszty leczenia ofiar lipcowej fali zatruć dopalaczami nie są jeszcze znane. – Będziemy nimi dysponować po 10 sierpnia, co wynika z naszego systemu rozliczeń. Te dane będą jeszcze podlegały korektom, jednak wówczas będziemy mogli mówić o wstępnych kosztach. Ofiary zatruć takimi substancjami leczone są w ramach oddziałów w szpitalach oraz w ośrodku zatruć w Sosnowcu. Kwestia rozstrzygnięcia tego, kto powinien płacić za leczenie takich osób, nie należy do NFZ. My podpisujemy umowy ze szpitalami w ramach obowiązującego prawa, a ono obecnie jest takie a nie inne – wyjaśnia urzędniczka.
(acz)
Sądzę że takie pozwy i realna groźba zapłacenia kosztów leczenia byłyby najskuteczniejszym środkiem odstarszającym dla tych... pragnących nowych wrażeń dopalaczowych smakoszy.
NFZ powinien pozwać do Sądu każdego fana dopalaczy który wylądował w szpitalu, o zwrot kosztów, odsetki itp.